Przez pięć dni nieobecności Bai Luo Yina w jego domu zapanował chaos, który wykańczał całą rodzinę.
Jiang Yuan załatwiła już wszystkie niezbędne formalności potrzebne do wysłania syna za granicę. Była w stałym kontakcie z zagraniczną szkołą, starając się utrzymać dobre relacje. Robiła to, aby wszystko poszło zgodnie z metodycznym planem, który wdrożyła w życie. Co więcej, przekazała swoje przemyślenia na ten temat również Bai Han Qiemu, który ani się z nią nie zgodził, ani też się jej nie sprzeciwił. Po prostu stwierdził, że będzie szanował decyzje syna. Ale kiedy nadszedł najważniejszy moment, Bai Luo Yina nie można było nigdzie znaleźć.
Jiang Yuan zapytała Shi Hui, gdzie jest Luo Yin, ale ta powiedziała, że nie wie. Zapytała Yang Menga, ale on również nie wiedział. Potem przyszedł jej do głowy pomysł, by zapytać Gu Haia, ale w końcu odkryła, że on również zniknął.
Wreszcie Jiang Yuan swój żal, złość i urazę zaniosła do domu rodziny Bai - kierując swoją irytację tam, gdzie uważała ją za adekwatną. Ciągle nalegała, by Bai Han Qi przestał potajemnie ukrywać ich syna i sprowadził go z powrotem. Nieważne, ile razy wyjaśniał jej, że nie zna miejsca pobytu Bai Luo Yina - odmawiała słuchania. Jej tyrańskie działania na tym się nie kończyły. Łaskawie wzięła na siebie wezwanie policji do domu Bai i zagroziła, że zaciągnie byłego męża na posterunek i każe go zamknąć. Niepokoiła każdego, kto stanął jej na drodze.
Niedługo potem, w niegdyś cichym domu, zapanowało całkowite pandemonium. Przy hałasie i zamieszaniu, jakie generowała Jiang Yuan, Bai Han Qi nie miał szans na spokojne życie, a babcia Bai została zabrana do szpitala.
Podejrzliwość Jiang Yuan nadal nawiedzała jej umysł. Nakazała grupie mężczyzn śledzić każdy krok Bai Han Qiego, a innej grupie czatować przed jego domem. Stali w cieniu wejścia i wypatrywali wszelkich oznak pojawienia się Bai Luo Yina.
Kobieta przez cały dzień siała spustoszenie wszędzie, gdzie tylko się pojawiła. Dochodziło do tego, że nawet sąsiedzi zirytowali się jej męczącym zachowaniem. Codziennie, od trzech do pięciu razy na dzień, w okolicy rozlegały się policyjne syreny, zwiastujące, że wkrótce policja zatrzyma się tuż przed ich domami. Nawet w nocy nie mogli przez to spać. Drzemka w południe również była wykluczona.
Nowy Rok ledwie się zaczął, a serca wszystkich przepełniał strach. Czas, który powinien być radosny, był okryty niepokojem i trwogą.
Czy Bai Han Qi nie chciał znaleźć Bai Luo Yina? Oczywiście, że chciał. Był jeszcze bardziej niespokojny niż Jiang Yuan! Ale co dobrego przyniesie cały ten niepokój? Zaginięcie Bai Luo Yina i Gu Haia nastąpiło w tym samym czasie. Co ważniejsze, nikt nie mógł się z żadnym z nich skontaktować. Nawet gdyby chciał ich znaleźć, nie mógł!
Zbliżał się piętnasty dzień pierwszego miesiąca księżycowego [1]. Podczas gdy wszyscy inni byli zajęci kupowaniem juana xiao [2], Bai Han Qi nie miał nawet sekundy, aby przystanąć lub odetchnąć swobodnie. Każdego dnia szukał chwili, by pójść do szpitala. Na szczęście była tam ciocia Zhou i opiekowała się babcią Bai, w przeciwnym razie nie miałby nawet czasu, aby zająć się innymi sprawami.
Kiedy wracał do domu, musiał strzec tej grupy „bandytów", która wywołała zamieszanie i powodowała kłopoty w okolicy. Poza tym musiał również przepraszać sąsiadów. Jednak osobą, która sprawiała, że był jeszcze bardziej niezadowolony, a nawet nieco zły, był nikt inny jak Bai Luo Yin.
Jak mógł tak po prostu odejść i nawet nie zadzwonić?
W rzeczywistości było to spowodowane zaniedbaniem Gu Haia. Ponieważ wszystko wydarzyło się nagle, zapomniał skontaktować się z Bai Han Qim. Z kolei Bai Luo Yin pomyślał, że kiedy był jeszcze nieprzytomny, Gu Hai zdążył wymyślić kłamstwo, aby ukryć prawdę przed Bai Han Qim. Dlatego uważał, że natychmiastowe nawiązanie z nim kontaktu nie jest konieczne.
CZYTASZ
Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodości
Short StoryGdy Gu Hai, siedemnastoletni syn bogatego i wpływowego generała, wyprowadza się z domu i zmienia szkołę, poznaje tam swojego rówieśnika Bai Luo Yina - chłopaka, który mimo swojego ubóstwa, wcale nie czuje się od niego gorszy i na każdym kroku mu to...