Rozdział 156: Wybuch wściekłości!

425 43 1
                                    

    W tym tygodniu z lekkim poślizgiem, ale jesteśmy :) To przez złe warunki pogodowe ;) Jutro  kolejny rozdział. Miłego czytania.

...........................

      Gu Hai udał się prosto do rezydencji Zhen Dachenga.

      Można powiedzieć, że w ogóle nie czuł do tego wujka żadnych uczuć. Od urodzenia do chwili obecnej spotkał go mniej niż trzy razy. Gdyby jego matka nie wspominała o nim od czasu do czasu, nie wiedziałby nawet, że ma tego rodzaju krewnego. Wiedział o nim tylko tyle, ile usłyszał od innych. Opisywano go jako ekscentrycznego, upartego i nieustępliwego, a także przejawiającego nienormalne zachowania... więc po tym, jak usłyszał, że Bai Luo Yin poszedł do niego, nie mógł się powstrzymać i wpadł w szał wściekłości.

      Dwóch strażników zablokowało go przy wejściu.

      – Gdzie jest twój dowód osobisty?

      Zaciskając dłoń w mocną i twardą pięść, Gu Hai uderzył jednego ze strażników w twarz.

      – To jest mój dowód, skurwysynu!

      Z początku, lekko zaskoczony tym nagłym ruchem, drugi strażnik cofnął się nieco, ale potem, z pociemniałą twarzą, rzucił się na niego. Nie znalazł jeszcze stabilnej pozycji, gdy noga chłopaka kopnęła go w klatkę piersiową, wysyłając w stronę ściany. Strażnik, który wcześniej został uderzony w twarz, chciał z zaskoczenia zaatakować go od tyłu, ale niespodziewanie ruchy Gu Haia były szybsze niż jego. Po raz kolejny mężczyzna został uderzony w to samo miejsce, od razu duża część jego szczęki zapadła się i nie mógł już nawet otworzyć ust. Wtedy ochroniarz, który upadł pod ścianą, zapragnął krzyknąć. Ale zanim zdążył się odezwać, napastnik bezlitośnie podniósł stopę i kopnął go w kark. Jedynym słyszanym dźwiękiem było „pstryknięcie" filtrujące powietrze, strażnik nie podniósł już głowy.

      Niczym szalejący huragan Gu Hai wpadł na dziedziniec ze złowrogim i groźnym wyrazem twarzy. W mgnieniu oka znalazł się pod drzwiami domu swojego wuja. Kiedy strażnik o twarzy zombie go zobaczył, był wyraźnie zaskoczony.

      Jak to możliwe, że wyraz twarzy tego chłopaka jest jeszcze bardziej przerażający niż mój?

      – Pan Zhen jest teraz zajęty. Nie możesz wejść i mu przeszkadzać.

      Gu Hai rzucił mu szybkie spojrzenie i zaśmiał się zimno.

      – Zmiażdżył ci ktoś kiedyś jaja?

      Ochroniarz stał oszołomiony. Po sekundzie zaczep w bucie chłopaka już nawiązał kontakt z jego kroczem. Twarz, zazwyczaj pozbawiona wyrazu, nagle wykrzywiła się i zniekształciła w różnych bolesnych minach, by na koniec spłynąć potem. Upadłszy na ziemię, nieustannie jęczał i drgał; obszar jego krocza zostawiał ślady krwi.

      Zhen Dacheng siedział w holu i pił herbatę. Jego plecy były zwrócone do okna, więc był całkowicie nieświadomy wydarzeń, które miały miejsce na zewnątrz.

      Robiąc kilka dużych kroków, Gu Hai wszedł do pokoju. Kipiąc ze złości, wyrwał filiżankę z dłoni wuja i rzucił ją na podłogę. Zrobił to z taką siłą, że fragment porcelany odbił się od podłoża i wbił w dłoń mężczyzny. Z rozcięcia sączyła się krew.

      – Zhen Dacheng.

      Gotując się z wściekłości, Gu Hai pozwolił, by te dwa słowa, niczym jadowity wąż, który zamierza zaatakować swoją ofiarę, wypełzły spomiędzy jego mocno zaciśniętych zębów. Wojskowy rzucił szybkie spojrzenie na chłopaka, jakby już wcześniej przewidział, że przyjdzie. Jego twarz była spokojna, gdy zapytał:

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz