Rozdział 153: Da Hai, przytul mnie

493 49 1
                                    

Nawet osioł mógłby pozazdrościć Bai Luo Yinowi uporu ;)  Kolejny rozdział do przytulenia :)

................................................

     Kiedy przechodził przez niewielki park na skraju dziedzińca, otoczył go zapach lasu, któremu towarzyszył śpiew ptaków i odgłosy owadów. Bai Luo Yin stanął w końcu przed wysokim i szerokim głównym wejściem do rezydencji Zhen Dachenga w chińskim stylu. Kiedy zbliżył się do niego nieco bardziej, dwóch strażników zablokowało mu drogę.

      – Co tu robisz?

      – Szukam Zhen Dachenga.

      Strażnicy popatrzyli na Bai Luo Yina, zmierzyli go od góry do dołu, zanim jeden z nich zapytał ze spokojną i opanowaną miną:

      – Twój dowód osobisty?

      Chłopak wyjął swoją legitymację szkolną i legitymację obywatela, jedyne dwa dokumenty, które miał w tej chwili przy sobie. Jeden ze strażników wszedł do środka, podczas gdy drugi patrzył uważnie na niego, jakby powstrzymywał złodzieja przed zbliżeniem się do wejścia. Bombardował go ostrymi jak ciernie spojrzeniami, które kłuły Bai Luo Yina od stóp do głów, sprawiając, że czuł się wyjątkowo nieswojo.

      Chwilę później drugi strażnik wrócił i dał do zrozumienia, że może wejść.

      Czy to takie proste?

      Ponieważ Sun Jingwei ostrzegł go wcześniej, Bai Luo Yin był już przygotowany, że go wyrzucą. W rzeczywistości nie spodziewał się, że wszystko pójdzie tak gładko. Ale w chwili, gdy był w środku, odkrył, że bardzo się mylił. Przejście przez główne wejście było tylko pierwszym etapem.

      Ogromny dziedziniec mógł z łatwością onieśmielić przybyłych. Ziemia pod jego stopami imponowała swą szlachetnością, że nawet on czuł się nieco przytłoczony jej ogromem. Kiedy się nad tym zastanowić, naprawdę nierozważne jest marnowanie tak cennych zasobów naturalnych w celu posiadania przestronnego i luksusowego prywatnego dziedzińca.

      Pośrodku dziedzińca znajdował się staw rybny. Wczesnym, wiosennym rankiem powierzchnia wody była pokryta bardzo cienką warstwą lodu, a sama woda była krystalicznie czysta. Można było zobaczyć ryby pływające radośnie od jednego brzegu do drugiego.

      W pewnym oddaleniu rosło kilka starych drzew, które obserwowały upływający czas. Na każdym z tych drzew, na większych gałęziach, wisiały co najmniej trzy do czterech klatek dla ptaków, a uwięzione w nich ptaki ćwierkały nieustannie, niemal jednocześnie. Była też energiczna papuga, ale dobrze wychowana, która powtarzała w kółko:

      – Witaj, witaj, witaj.

      Gdy Bai Luo Yin zrobił krok do przodu, usłyszał odgłos wściekłego szczekania psa. Był to dziki i budzący grozę otterhound. Szczerze mówiąc, rzadko je widywano.

      Ciemne oczy chłopaka rozbłysły z zachwytu, nie mógł się powstrzymać od natychmiastowego polubienia zwierzaka tak bardzo, że chwilowo zapomniał nawet po co tu przyszedł. Bez cienia strachu podszedł i zaczął zaczepiać psa, próbując się z nim bawić. Początkowo otterhound miał raczej nieprzyjazny i brutalny stosunek do chłopaka, jakby ostrzegał, że drażnienie go nie jest dobrym pomysłem. Przeciętny człowiek zachowałby dystans i szacunek, ale niestety Bai Luo Yin nie robił nic tak jak zwyczajni ludzie. Po dwóch minutach pies go zaakceptował.

      – Twoich umiejętności nie należy lekceważyć!

      Ciało chłopaka zesztywniało, gdy usłyszał głos.

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz