Rozdział 44: Czy jesteś opętany?

649 67 14
                                    

          - Ty... mieszkasz w takim miejscu?

          Kiedy ta panna pochodząca z zamożnej rodziny zsiadła z roweru, zderzyła się z rzeczywistością i nie była w stanie zachować spokoju i opanowania.

          Jin Lu Lu weszła do środka, marszcząc brwi i przyjrzała się otoczeniu. W tym małym domu z ciasnym dziedzińcem mieszkało wielu ludzi. Właśnie przeszli obok kobiety, która pocieszała swojego płaczącego syna, bo się przewrócił, czego dowodem było jego pobrudzone ubranie. Dźwięk jego zawodzącego głosu był przeszywający, tak się darł, jakby ktoś przyłożył mu nóż do gardła. Ten dzieciak sprawił, że wszyscy wokół niego poczuli się nieswojo.

          - Ach... kurde...

         Gdy dziewczyna odwróciła głowę od płaczącego chłopca, zauważyła starszego mężczyznę, który właśnie wypluł flegmę pod jej stopami. 

         Kiedy Gu Hai otworzył swoje drzwi, zamarła przed wejściem. Ciemny pokój miał nie więcej niż dziesięć metrów kwadratowych, a wewnątrz znajdowało się pojedyncze łóżko, telewizor o wielkości niecałych 20 cali i mały stolik, z którego odklejała się farba. Co gorsza, kiedy w końcu weszła, poczuła zapach pleśni i wilgoci.

         - Jak możesz tu mieszkać? - pocierała dłonią ramię.

         Chłopak nalał sobie wody do szklanki i wypił ją, po czym nalał kolejną szklankę dla niej.

         - Dlaczego miałby nie móc? Żyłem w armii przez tyle lat, warunki wcale nie były lepsze, ale i tak dałem radę.

          Dziewczyna wyraziła sprzeciw: - Ale to miejsce... jest zbyt obskurne.

         - W tej okolicy nie ma lepszych domów.

         Jin Lu Lu pociągnęła go, aby usiadł, a jej mina wyraźnie mówiła, że nie jest w stanie zaakceptować takich warunków.

         - Czy naprawdę musisz mieszkać w tej dzielnicy? W pobliżu twojej szkoły jest tak wiele ładnych apartamentów, z pewnością mógłbyś wybrać któryś z nich! Dlaczego chcesz tu mieszkać, tylko po to, by cierpieć?

          - Podoba mi się ta okolica.

          - Co... co w niej takiego dobrego?

          - Jest spokojnie.

          Nie mogąc zaakceptować tej wymówki, przesłuchiwała go dalej. - Twój tata nie daje ci żadnych pieniędzy?

          Gu Hai zapalił papierosa i palił go w ciszy.  Kiedy dziewczyna zobaczyła jego obecny wygląd, poczuła ból w piersi.

          - Jeśli naprawdę nie masz pieniędzy, mogłeś mi powiedzieć! Li Shuo i Hu Zi też mają pieniądze. Może nie mogliby ci dać od razu kilkuset tysięcy, ale dziesięć tysięcy juanów nie byłoby wielkim problemem, prawda? Po prostu użyj ich, aby wynająć lepsze mieszkanie, dobrze? Czy naprawdę musisz się aż tak poniżać? Nawet jeśli twój tata nie daje ci pieniędzy, to chyba masz jakieś oszczędności?

           - Chcę tu mieszkać. To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi.

           Dławiąc się i kaszląc od dymu, Jin Lu Lu szybko poszła otworzyć stare okno, gdy nagle zobaczyła leżący na parapecie przestarzały model telefonu.

           - Nie mów mi, że używasz tego, żeby odbierać moje telefony?

           - Tak, właśnie tego.

          Słysząc te słowa, miała ochotę się rozpłakać. - Nic dziwnego! Nieważne jak głośno mówiłam, sygnał nigdy nie był dobry!

          Chłopak zdjął buty i położył się na łóżku, trzymając obie ręce za głową i wpatrując się w sufit.  Dziewczyna spacerowała po pokoju bez większego celu.

           - Naprawdę nie ma tu nic dobrego. - Tak właśnie pomyślała, zanim zaczęła przeglądać jego plecak.

           Poza książkami nie było tam nic więcej.

          - Najwyraźniej nie ma żadnych oznak, żeby mnie zdradzał.

          - Hej, dlaczego piszesz swoje imię zupełnie inaczej, niż ja zaprojektowałam? - spojrzała na niego ze złością.

           Nagle Gu Hai wyskoczył z łóżka i podszedł do miejsca, w którym stała, z dziwną iskrą światła bijącą z jego oczu.

           - Pokażę ci coś.

           Jin Lu Lu stała obok niego z wielkimi oczekiwaniami, chcąc wiedzieć, jaki skarb posiadał jej chłopak, że był tak podekscytowany.

           - Spójrz na charaktery pisma na tych dwóch kartkach, czy są podobne?

           Dziewczyna podniosła dokumenty i uważnie je obejrzała. Na jednym papierze było pismo Bai Luo Yina, a na drugim imitacja jego pisma wykonana przez Gu Haia.

           - Nie są podobne - powiedziała bardzo obiektywnie: - Są zupełnie inne.
Chłopak nie był w stanie zaakceptować tej odpowiedzi, a jego eleganckie brwi ściągnęły się mocno.

           - Czy naprawdę nie ma części, która byłaby choćby trochę podobna? Nie patrz na kształt pisma, głównie na styl. Spójrz na styl, rozumiesz?

           - Bez względu na to, na co patrzę, nadal nie są podobnie.

           Mając spokojny i opanowany wyraz twarzy, Gu Hai wziął kartki i rzucił je na stół, nie mówiąc nic więcej.

           Jin Lu Lu była całkowicie rozbawiona wyrazem jego twarzy. Była z nim już od trzech lat i ani razu nie widziała go tak zaniepokojonego z powodu tak trywialnej sprawy. Obecny Gu Hai naprawdę wyglądał jak nastolatek, który nie mógł znieść ani jednej własnej wady, choćby drobnej.  

           Tylko sam chłopak wiedział, że praktycznie cały swój wolny czas poświęcał na ćwiczenie kaligrafii.

           Tej nocy oboje cisnęli się na jego małym łóżku i próbowali zasnąć. Wyczuwając czarujący zapach ciała Gu Haia, Jin Lu Lu zmrużyła oczy i pocałowała go lekko w brodę. Chłopak położył dłoń na jej plecach i delikatnie je pogłaskał. Wówczas ona delikatnie ugryzła go w ucho, a jej gorący oddech oblał bok jego twarzy. Kusząco gładka klatka piersiowa Gu Haia nieco się zacisnęła, gdy jego potężne nogi owinęły się wokół dziewczyny, obracając ją tak, że znalazła się pod nim. Jakby oczarowana Jin Lu Lu zaśmiała się i zarzuciła ramiona na jego szyję.

          - Powiedz mi...

          - Tak? - spojrzała na niego czule.

          W kącikach jego ust pojawił się zaczarowany uśmiech.

          - Gdyby ktoś taki, jak Bai Luo Yin, z kimś spał, jak by wyglądał? Myślisz, że krzyczałby z przyjemności? Czy od czasu do czasu rzucałby przekleństwami?

          Gdy mówił, jego wzrok zaczął błądzić gdzieś daleko, a romantyczny nastrój powoli zniknął.
Jin Lu Lu delikatnie pogłaskała go po czole i zapytała: - Jesteś opętany?

          - Co?

         - Idź spać!

         Odparowała gorzko i odwróciła się, całkowicie go ignorując.

                                                                ***

Do zobaczenia w środę :)

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz