Rozdział 114: Dziwny telefon

629 56 2
                                    

     W Boże Narodzenie chłopcy postanowili udać się do domu Bai Han Qiego na obiad z resztą rodziny. Po napełnieniu żołądków pysznym jedzeniem, które przygotowała ciocia Zhou, obaj bawili się z A Langiem, a resztę popołudnia spędzili na relaksie. Wieczór nadszedł szybko i zanim się zorientowali, byli już spóźnieni na świąteczną kolację z Li Shuo i Zhou Shi Hu, którą zgodzili się zrobić w swoim mieszkaniu. Jak najszybciej wrócili do domu.

     Szczerze mówiąc, pierwotnie planowali całą czwórką zjeść coś razem na mieście, ale ponieważ Gu Hai nie przestawał chwalić się, jak niezwykłe są jego umiejętności kulinarne, wszyscy zdecydowali się na kolację w jego mieszkaniu. Po drodze chłopak poczuł się trochę zaniepokojony.

     - Co powinniśmy zjeść dziś wieczorem? - zapytał swojego towarzysza.

     Bai Luo Yin zastanowił się przez chwilę.

     - Gorący garnek z krojoną baraniną – powiedział.

     - Masz na to ochotę?

     - To jedyne danie, które nie zdradzi ciebie i twoich twierdzeń o doskonałych umiejętnościach gotowania.

     Słysząc te słowa, w sercu Gu Haia pojawił się wstyd, który stał się bardzo widoczny na jego twarzy. Odwrócił się w stronę Bai Luo Yina i pozwolił swoim czarnym jak smoła źrenicom spojrzeć na niego niebezpiecznie.

     - Chcesz powiedzieć, że jedzenie, które robię, nie jest dobre?

     - Naprawdę nie zorientowałeś się, czy jest dobrze, czy nie?

     Te słowa sprawiły, że chłopak się zakrztusił. Jego ręka szybko wystrzeliła i chwyciła szyję drugiego, ale raczej czule.

     - Nawet jajka, które gotuję, nie są dobre? - zapytał ze złością.

     - Dlaczego po prostu nie zapytasz mnie, czy woda, którą gotujesz, nadaje się do picia czy nie?

     - Ty, kurwa...

     Gu Hai z goryczą zdjął ręce z szyi Bai Luo Yina. Z pociemniałą twarzą przyspieszył kroku i trzymał się dobry metr od niego.

     O? Stracił już panowanie nad sobą?

     Próbując przyciągnąć uwagę Gu Haia, Bai Luo Yin zakaszlał lekko. Niestety, chłopak nie miał ochoty zwracać na niego uwagi. Utrzymywał bardzo poważną minę z zaciśniętymi szczękami i oczami, które niezłomnie patrzyły prosto przed siebie. Jego spojrzenie płonęło obrazą na tle miejskich świateł, ale mimo to emocje były dobrze ukryte przed wzrokiem postronnych.

     Szli tak przez jakiś czas, aż Bai Luo Yin nie mógł już dłużej wytrzymać.

     - Wciąż zły? Jesteś taki wrażliwy.

     Prawdę mówiąc, jego gniew już dawno opadł, ale kiedy usłyszał, jak chłopak mówi, że jest wrażliwy, poczuł się bardzo urażony i postanowił jeszcze bardziej przyspieszyć kroku. W mgnieniu oka udało mu się zniknąć z pola widzenia Bai Luo Yina.

     Co za koleś...

     Nie mając innego wyboru, także przyspieszył kroku i ruszył za nim. Nadrobił odległość z dużym wysiłkiem.

     - Okej. Potrawy, które gotujesz, nie są takie złe. Ale nadal możesz się poprawić.

     Gu Hai szedł dalej. Nie zrobił nic ani nie zawracał sobie głowy spojrzeniem na osobę obok niego.

     - Nie bądź taki. Mówię to tylko po to, by pomóc ci się poprawić!

     Gdy szedł dalej, na twarzy Gu Haia wciąż malował się ciemny wyraz. W tym momencie Bai Luo Yin miał już dość. Nie mógł znieść faktu, że ta twardogłowa osoba ignorowała jego wysiłki pojednania. Kopnął go w tyłek.

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz