-Jack-
Przechadzam się po hali produkcyjnej lustrując wzrokiem rozciągające się na taśmach materiały. Zanim dojechałem do naszej głównej szwalni odbyłem nieprzyjemną rozmowę z Davidem, która jedynie jeszcze bardziej mnie rozjuszyła.
Nie tak wyobrażałem sobie jeszcze kilka tygodni temu moje wielkie wejście. Do głowy mi nawet nie przyszło, że jeszcze dobrze nie rozsiądę się na fotelu prezesa, a już w progu powita mnie mój kuzyn, który będzie mi uprzykrzał życie gdy tylko pojawi się ku temu okazja.
W hali pracuje co najmniej pięćdziesiąt osób, a wiecznie panujący tłok i głośny hałas to normalność dla tego miejsca. Lustruje wzrokiem ogromne okna, które rozciągają się wzdłuż obydwu stron hali dając tym samym dojście do ogromnego pokładu światła dziennego, którego nie jest w stanie zastąpić żadna żarówka.
Klimatyzacja sprawia, że pomimo panującego tu harmideru przyjemny chłód muska moją skórę. Podwijam rękawy koszuli, po czym zerkam na zegarek. Michael powinien już tutaj być, a fakt, że ja nienawidzę spóźniania się sprawia, że poziom mojej cierpliwości spada do zera, czerpiąc niewielkie pokłady z ostatnich zapasów rezerwowych.
- Ah mój drogi, ta koszula jest zbyt klasyczna jak na tak ważną osobistość! - słyszę wołanie z górnego poziomu hali. Unoszę wzrok szukając właściciela tego dostojnego głosu i dostrzegam go opartego o balustradę. Metalowe schody łączące oba poziomy hali zakręcają się nieznacznie, a Michael stoi dokładnie w miejscu gdzie stopnie zwijają się tworząc delikatny zakręt. Wkładam dłonie do kieszeni i opieram się wygodnie o parapet jednego z okien. Obserwuje jak nasz główny projektant z gracją godną podziwu przemieszcza się pomiędzy pracownikami i wieszakami umieszczonymi w równych rzędach. Z lotu ptaka wyglądałyby jak równe, kolorowe przedziały odgradzające między sobą ludzi oraz taśmy z ułożonymi materiałami.
- Nie mam pojęcia co ci nie pasuje w mojej białej koszuli - stwierdzam podając dłoń na przywitanie. Michael ma dziś na sobie garniturowy komplet w granatowym kolorze, złote czółenka oraz kapelusz dopełniający jego stylizację, również w odcieniu granatu. Całość wypełnia mnóstwo złotych dodatków - zarówno w postaci biżuterii jak i szala zdobiącego jego szyję.
Pamiętam jak dziś kiedy jako dziecko pierwszy raz zobaczyłem go kroczącego po swoim sanktuarium. Wrzeszczał coś na biedną panią sprzątaczkę lecz ja doznałem takiego szoku widząc jego ubiór, że nie liczyło się dla mnie nic innego.
Początkowo bałem się tego gościa, ale w miarę upływu lat mój strach zamienił się w fascynację, a kiedy stałem się nastolatkiem z zachwytem obserwowałem jak tworzy swoje najlepsze kolekcje. Malował na kartkach projekty jakby były kilkoma łatwymi kreskami, nie wymagającymi żadnego wysiłku i wyobraźni.
- Już tyle razy namawiałem cię do odwiedzenia mojej pracowni, ale ty jesteś zbyt upartym stworzeniem. Chętnie bym coś dla ciebie naszkicował i zapewniam cię, że byłoby to dalekie od zwyczajności. To takie typowe Jack, biała koszula, ciemny garnitur, złoty rolex na nadgarstku. Zupełnie pozbawione tego czegoś, tej iskierki obracającej w pył wszystko wkoło. Taki majestatyczny, młody, przystojny człowiek - ciągnie gestykulując rękoma, jak to ma w zwyczaju - powinien świecić niczym gwiazda! Ah, pamiętam jak twój ojciec założył kiedyś czerwony, welurowy komplet naznaczony odrobiną czerni... Daniel wyglądał w nim bosko!
Na te słowa parskam śmiechem nie zwracając uwagi na grymas, który pojawia się na twarzy Michaela w związku z moją reakcją. Samo wyobrażenie sobie ojca w takim wydaniu powoduje natychmiastową poprawę humoru. Notuje w pamięci by przy najbliższej okazji poruszyć ten temat z ojcem.
- Pewnie przegrał zakład i za karę musiał nosić to co mu kazałeś - zgaduję obrzucając Michaela pewnym siebie spojrzeniem.
- To nieistotne. Ważne, że wyglądał jak grecki Bóg - mój towarzysz się obrusza jednak po chwili spogląda w bok i marszczy brwi, a to nie zwiastuje nic dobrego.
CZYTASZ
Ukryte piękno (Hidden Beauty)
DragosteCzyż to nie ironia losu, że moi rodzice nazwali mnie Hope? Musieli być wówczas w bardzo dobrym nastroju, albo po prostu kiedy mnie ujrzeli zrozumieli, że jedyne co im pozostało to nadzieja. Nadzieja na to, że kiedyś rozkwitnę niczym najpiękniejszy...