Rozdział 32

1.3K 105 5
                                    


-Hope-

Moja głowa boleśnie pulsuje, a palce u rąk zaczynają mrowić kiedy uważne oczy Rose wpatrują się we mnie wyczekująco. Mam świadomość tego, że odczytuje z mojej twarzy jak z otwartej księgi wszelkie emocje, a to jedynie pogarsza moje już i tak kiepskie położenie. Nie mam pojęcia ile minęło czasu od chwili, w której spostrzegła mój kiepski nastrój i zadała mi pytanie na które nie chciałabym odpowiadać. Wiem tylko, że pod naporem jej przenikliwego spojrzenia staje się bezbronna niczym małe dziecko. 

Spytała, czy czuje coś do Jacka. I żebym miała jasność doprecyzowała, że chodzi jej o uczucia które sprawiają, że ludzie wkraczają w strefy nie mieszczące się w granicach przyjaźni. 

A ponieważ od kilku tygodni nie mogę przyznać się przed samą sobą do uczuć, które rozwinęły się nagle, wywołując w moim wnętrzu całkowity chaos, to siedząc tak teraz naprzeciwko mojej przyjaciółki mam ochotę zapaść się pod ziemię. 

Mam ochotę na cokolwiek co uratowałoby mnie przed odpowiedzią na zadane przez Rose pytanie.

Prawdę mówiąc mogłabym nawet wyskoczyć teraz z okna co zapewne skończyłoby się dosyć bolesnym upadkiem. Przynajmniej przez kilka sekund czułabym, że dzięki spadaniu staje się lekka, a wszelkie rozterki przestałyby mieć znaczenie. 

- Hope jesteśmy dorosłymi ludźmi. Odpowiedz na moje pytanie. Obiecuje ci, że to zostanie między nami. 

Mimowolnie przytakuję chociaż moje gardło wyschło na wiór przez co nie jestem w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa. 

Sama nie wiem, dlaczego to dla mnie takie trudne. Od zawsze przecież powtarzam ludziom by mówili prawdę, bo tylko ona uwalnia nas od ciężarów z jakimi musimy się zmagać. 

Notuje w pamięci by już nigdy więcej nie otwierać ust w celu przekazania komukolwiek rad do których sama nie potrafię się dostosować. Toż to największa hipokryzja! A co jak co, ale mimo mojej brzydoty uważam się za prawdziwego nerda, dlatego też nie przystoi mi prawić na temat czegoś o czym nie mam pojęcia. 

Prawda, prawda  i tylko prawda Hope. 

Ignorując myśli krzyczące w mojej głowie biorę głęboki wdech, po czym powoli wypuszczam powietrze. Łapię drżącą dłonią szklankę i upijam kilka łyków zimnej wody, która jest dla mojego gardła prawdziwym wybawieniem. Rozglądam się po pustym bistro chcąc odwlekać ten nieszczęsny moment przyznania się do całkowitej katastrofy. 

- No, dalej maleńka. Wyduś to w końcu z siebie. Ja już i tak wiem jednak chciałabym abyś powiedziała to na głos. Przyznanie się do uczuć nikomu nie umniejsza, Hope - mówi posyłając mi spojrzenie pełne troski.

- Chyba, chyba tak. Jeśli to, że nigdy nie czułam się tak w obecności jakiegokolwiek mężczyzny... no wiesz tak... - milknę kiedy brakuje mi słów, którymi mogłabym nazwać moje emocje.

- Tak inaczej - Rose pomaga mi, po czym czeka na dalsze słowa, które wychodzą niekontrolowanie, jakby tylko czekały na to by w końcu się ze mnie uwolnić. 

- Inaczej, bezpiecznie, niesamowicie. Kiedy stoi obok mnie czuje ciepło, które daje mi dziwne ukojenie - tłumacze zerkając w jej kierunku. Sprawdzam czy to co mówię ma sens, a kiedy przyjaciółka uśmiecha się nieznacznie już nie mam wątpliwości, że ona jak najbardziej rozumie o czym do niej mówię. 

- I jeśli fakt, że uwielbiam kiedy się uśmiecha ...- urywam czując się niepewnie, po czym odwracam wzrok by nie zobaczyć reakcji Rose na wykwitające na moich policzkach rumieńce. 

- I, że chciałabyś by zawsze był w pobliżu - ciągnie za mnie kładąc dłonie na stole. 

Przytakuje czując ciepło w okolicach klatki piersiowej. 

Ukryte piękno (Hidden Beauty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz