Rozdział 31

1.2K 100 9
                                    

- Jack-

Zaraz po przekroczeniu progu mojego gabinetu podchodzę leniwym krokiem do barku, po czym bez słowa nalewam whisky do trzech niewielkich szklaneczek. Po złapaniu swojej porcji alkoholu kieruje się w stronę okna, przez które jeszcze kilka godziny temu obserwowałem Nowy Jork myśląc o tym gdzie mógłbym teraz być gdyby nie zajmowane stanowisko w firmie. Kątem oka dostrzegam Davida oraz mojego ojca zajmujących miejsca na sofie znajdującej się w rogu pomieszczenia. 

Odpinam górny guzik koszuli i podwijam rękawy w myślach odliczając do pięciu. Cisza jaka wisi w powietrzu nie zwiastuje niczego dobrego i utwierdza mnie w tym dodatkowo fakt, że David wyjątkowo także postanawia milczeć. 

Tylko, że ja nie jestem chłopcem z pierwszej lepszej łapanki żeby się na to gówno nabrać. Jestem pewien, że to cisza zwiastująca burzę. 

- Chciałbym żebyście wyjaśnili mi z łaski swojej co u licha zadziało się na tym spotkaniu?!- grzmi nagle mój ojciec. Jego głos zabarwiony nutką gniewu sprawia, że odwracam wzrok od okna i łapię jego spojrzenie wyrażające w tym momencie więcej niż tysiąc słów. 

Jest wkurzony. Jest rozczarowany. I jest mu wstyd. 

Zasiadam wygodnie na swoim fotelu obserwując w ciszy jak ojciec odwraca przepełnioną wściekłością twarz w stronę mojego kuzyna. 

- Wyjaśnij mi powód swojego karygodnego zachowania wobec tej dziewczyny Davidzie - mówi już nieco spokojniej, po czym wzdycha ciężko upijając łyk bursztynowego płynu. 

Przez dłuższą chwilę David siedzi w ciszy, a jedynymi oznakami tego, że słyszał prośbę mojego ojca są zmarszczone brwi oraz dłonie zaciśnięte w pięści. W końcu jednak się odzywa, lecz  argument jaki wychodzi z jego kłamliwych ust jest dla mnie czymś nie do przyjęcia. 

- Po prostu jej nie ufam. Uważam, że tu nie pasuje, co widać na pierwszy rzut oka. Zepsuje nam renomę ...

- Nie zapędzaj się tak! To ja decyduje o wartości swoich pracowników i gwarantuje ci, że Hope jest jedną z nielicznych osób, którym powierzyłbym najbardziej skomplikowane zadania bez strachu o brak dyskrecji - odpieram bębniąc niecierpliwie palcami lewej ręki o blat biurka. 

- Czy oprócz braku prezencji masz asystentce Jacka coś jeszcze do zarzucenia? - Pyta ojciec wwiercając swoje oczy w Davida, który pod naporem autorytarnego spojrzenia cały się spina. 

Kiedy cisza się przeciąga, a mój kuzyn zaciska zęby walcząc z wybuchem mój ojciec nie potrzebuje już więcej wyjaśnień. 

- Davidzie wszystko wskazuje więc na to, że przeszkadza ci obecność panny Hope tylko z powodów, które w tej firmie nie są akceptowalne. 

- Wujku czy ty mówisz serio?! Naprawdę zgodzisz się na zatrudnianie w naszej firmie takich szkarad? Czy wy nie widzicie jak bardzo negatywnie może to wpłynąć na wizerunek firmy, której produkty kupują najpiękniejsze kobiety na świecie?! Za chwilę zaczniemy może jeszcze przyjmować do firmy ludzi grzebiących po śmietnikach! 

- Dosyć! - krzyk mojego ojca roznosi się w gabinecie i skutecznie zamyka gębę Davidowi. - Jestem tak bardzo rozczarowany twoim podejściem... - zaczyna kręcąc w niedowierzaniu głową. - Myślałem, że mój brat wpoił ci lepsze wartości. Moja firma nie tylko ma za zadanie wyprodukować ubrania, które nacieszą oko elity, ale również sprawić, że kobieta poczuje się wartościowa. Nie ma brzydkich kobiet Davidzie. Mój syn widocznie dostrzegł w pannie Hope coś, czego ty nie widzisz. Jeśli on jej ufa, to my pójdziemy w jego ślady, a ponieważ nie masz żadnych dowodów na to, by podważyć wartość tej dziewczyny to dostosuj się do decyzji jaką pojął Jack i postaraj się zaakceptować nową asystentkę.

Ukryte piękno (Hidden Beauty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz