Rozdział 18

1.1K 94 6
                                    

-Hope-

- Czuję, że pojęłam zła decyzję - mówię stanowczo wpatrując się w  szare oczy mojego najlepszego przyjaciela. 

- Ale uważasz, że źle postąpiłaś, ponieważ chciałabyś mu jednak pomóc, czy dlatego, że boisz się teraz o swoje stanowisko? Bo z tego co mówisz wynika jasno, że gość się teraz na tobie wyżywa. Za to, że nie zrobiłaś tego o co jaśnie pan poprosił- słyszę zacięty ton, którym Peter częstuje mnie za każdym razem gdy podejrzewa, że ktoś wykorzystuje moją dobroć i naiwną wiarę w ludzi. 

- To nie tak ... - od razu zaczynam bronić swojego szefa, ale kiedy szukam w głowie argumentów i dochodzi do mnie smutna prawda mówiąca mi, że Peter ma rację milknę spuszczając wzrok na swoją pościel. 

Peter przyleciał na weekend aby nas odwiedzić, co niezmiernie mnie cieszy, ponieważ oprócz Amandy i Rose nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać na nurtujący mnie od kilku dni temat.

Moja siostra wyjechała na tygodniową delegację zaś z Rose nie miałam kontaktu. Po piątkowym pożegnaniu moja koleżanka z pracy jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nie odbiera moich telefonów ani nie odpisuje na wiadomości, ale nie martwi mnie to gdyż już na początku naszej znajomości wyznała, że w weekendy jest niedostępna. Dotychczas nie wnikałam z jakiego powodu, ale teraz kiedy tak o tym myślę jakieś niepokojące uczucie pojawia się w moim wnętrzu.

Może niepotrzebnie panikuję, czego nie mam w zwyczaju, bo należę raczej do osób najpierw analizujących wszystko i rozkładających problemy na części pierwsze. Wciąż jednak nie opuszcza mnie dziwne uczucie jakie pojawia się zawsze kiedy rozmawiam z Rose. 

Im dłużej ją znam, tym bardziej nie daje mi to spokoju. 

- Nie możesz wciąż bronić ludzi, którym na tobie nie zależy, Rose - tłumaczy Peter wyrywając mnie swoim głosem z zamyślenia. Przyjaciel siada obok mnie na łóżku i upija łyk ciepłej kawy, którą zrobiłam nam zaraz po jego głośnym wtargnięciu do mojego domu. Już nauczyłam się, że Peter swoją obecnością wypełnia zawsze całe pomieszczenie.

Poprawiam oprawki okularów, które zdążyły opaść na nos kiedy przyglądałam się wzorom kwiatów, którymi ozdobiona jest moja kolorowa pościel. 

Wzruszam jedynie ramionami mając nadzieje, że mój przyjaciel przymknie na to wszystko oko. Aż zaczynam żałować, że opowiedziałam mu o moich rozterkach. 

- Nie udawaj, że po tobie to spływa. Zbyt dobrze cię znam by dać się nabrać. I nie przewracaj oczami, okulary nie ochronią cię przed czujnym spojrzeniem twojego najlepszego przyjaciela, mała - strofuje mnie posyłając w moją stronę ten swój uroczy uśmiech. 

Peter Elson stał się moim przyjacielem kiedy miałam zaledwie dziewięć lat. Nie miałam wtedy aparatu na zębach, ale nosiłam okropne okulary z brązowymi oprawkami. Pamiętam jak dziś, kiedy chłopcy z osiedla okrążyli mnie na środku chodnika i zaczęli śmiać się z mojego wyglądu. Jeden z nich ściągnął moje okulary, po czym wszyscy zaczęli biegać wokół mnie krzycząc i śmiejąc się w niebogłosy. Wtedy jeszcze przejmowałam się każdym niepochlebnym komentarzem rzuconym w moim kierunku. Jako mała dziewczynka nie do końca znająca jeszcze stopień okrucieństwa dzieci będących w moim wieku, za każdym razem próbowałam się bronić, ale tego dnia było to wyjątkowo trudne biorąc pod uwagę, że stałam tam kompletnie sama, bez choćby jednego sojusznika. 

Standardowo, kiedy zostałam pozbawiona mojej najcenniejszej tarczy ochronnej, poczułam się całkowicie bezbronna. 

Spojrzenia tych dzieci paliły mnie niczym ogień, słyszałam  także ich śmiechy i krzyki, a nawet poczułam kilka szturchnięć, które jedynie zwiększyły moją panikę. Rozmazany obraz wywołał w moim maleńkim ciele ogromny niepokój. Łzy jakie poleciały po moich policzkach żadnego z tych dzieci nie poruszyły, a dodały oliwy do ognia powodując, że szarpnięcia stały się nieco brutalniejsze. W końcu straciłam równowagę i upadłam na chodnik. Straciłam też jakąkolwiek ochotę na obronę, dlatego też nie kwapiłam się by wstać i unieść dumnie podbródek. Nagle usłyszałam głośny krzyk i klakson. 

Ukryte piękno (Hidden Beauty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz