Kocham piłkę nożną, kocham skoki narciarskie i podobną sympatią darzę również sztuki walki. Jeśli zapytalibyście, czy jest coś, czego nie lubię, lub miejsce którego nie akceptuję -jest. Francja. Nie znoszę Francji, a co za tym idzie francuzów. Miałam nieprzyjemność pracy z tą nacją przez cztery miesiące jednego słonecznego lata. Zanim udało mi się wejść do świata dziennikarstwa, zajmowałam się wakacyjną animacją. Urozmaicałam turystom czas spędzony przy basenie, prowadziłam aerobik, siatkówkę, i szeroko pojęte zajęcia sportowo-artystyczne. Wielokrotnie byłam świadkiem, jak francuski animator po prostu olewał osoby, które nie rozumiały jego języka.
Od zawsze jednak największą przyjemnością była dla mnie praca przy piłce nożnej. Pochodzę z Warszawy, dlatego dużą część życia spędziłam w Warszawskiej Legii. Niewiele osób wie, że ponad pięć lat grałam nawet w piłkę, niestety poważna kontuzja szybko zakończyła moje plany i zablokowała marzenia. Przez długi czas nie byłam w stanie pogodzić się z myślą, że nie będę grała w reprezentacji, a już tym bardziej żałowałam, że odmówiłam kobiecej drużynie Realu Madryt. Pogodzenie się z losem kosztowało mnie dużo czasu, i jeszcze więcej pieniędzy wydanych na sesje u psychologa. Przez chwilę trenowałam nawet drużynę dziewcząt, niestety moje kolana nie nadawały się nawet do tego. Ostatecznie zaangażowałam się w dziennikarstwo i postanowiłam związać z tym swoją przyszłość. Nie powiem, szło mi dobrze. W szybkim czasie udało mi się dostać do Canal+Sport, gdzie zostałam reporterem. Co weekend objeżdżałam całą Polskę, by przeprowadzać wywiady. Dzięki temu w krótkim czasie stałam się rozpoznawalna w sportowym świecie. Nie zawsze jednak było kolorowo i przyjemnie. Wielokrotnie spotykałam się z gorszym traktowaniem, tylko dlatego, że byłam kobietą. To mnie jednak nie zniechęcało i zacięcie walczyłam o szacunek.Dzisiaj całe szczęście zostałam w Warszawie, i miałam jeszcze całe dwie godziny do wyjścia z mieszkania i udania się autem na Łazienkowską 3. Postanowiłam wziąć ciepłą, pachnącą i długą kąpiel. Następnie ubrałam się w wygodny, lecz mimo wszystko elegancki komplet i spakowałam torbę, wrzucając do niej ogrom notatek dotyczących nadchodzącego spotkania. O 15 byłam już gotowa, a moje czerwone Porsche Cayenne opuściło podjazd, jadąc w dobrze znanym kierunku. Po dwudziestu minutach szukałam już miejsca na podziemnym parkingu. Zabrałam torebkę i skierowałam się do pomieszczenia dla mediów. Przywitałam się z dziennikarzami innych stacji i portali, po czym wyruszyłam na murawę w poszukiwaniu reszty swojej ekipy.
- Pani Moniko, dzień dobry! - usłyszałam za swoimi plecami, natychmiast się odwracają. Przede mną pojawiła się niska sylwetka p. Darka, dyrektora kreatywnego Canal+ - przepraszam, że przeszkadzam na chwilę przed pierwszym wejściem na wizję, ale mam pilną sprawę, poświęci mi Pani chwilę?
- jasne, oczywiście. O co chodzi? - zapytałam zdziwiona, podchodząc do przełożonego na mniejszą odległość - czy coś się stało?
- Pani Moniko, chyba nie jest tajemnicą, że to ostatni mecz Ekstraklasy, a zaraz ruszają Mistrzostwa Świata w Katarze. Chciałbym, żeby to Pani, razem ze swoją ekipą była naszym głównym wysłannikiem. Mam nadzieję, że się Pani zgadza? - zapytał, patrząc na mnie wyczekująco
- ja... ja.. to znaczy oczywiście, że się zgadzam. Zaskoczył mnie Pan, nigdy nie obstawiałam medialnie takiej imprezy. Dziękuję za zaufanie, dam z siebie wszystko! - powiedziałam z entuzjazmem
- uff. Kamień spadł mi z serca. Proszę odezwać się do działu kadr. Hotel jest zarezerwowany już od poniedziałku. Wiem, że to może na ostatnią chwilę, ale bałem się, że im więcej czasu Pani tam, tym większe prawdopodobieństwo, że się Pani rozmyśli
- nigdy w życiu! Jeszcze raz dziękuję. A teraz, musze wracać do obowiązków, proszę wybaczyć - uśmiechnęłam się na odchodne i z bijącym sercem odeszłam w ustronne miejsce, by uspokoić emocje. Oparłam się o ścianę, próbując opanować szybki oddech.
- cześć, wszystko w porządku? - zobaczyłam przed sobą Bartka Kapustkę, z którym podczas mojej piłkarskiej kariery, trochę mnie łączyło
- tak, w porządku. Dziękuję. Usłyszałam po prostu szokującą wiadomość - odpowiedziałam grzecznie, obdarzając bruneta ciepłym uśmiechem - jadę na Mistrzostwa!
- o wow. Gratuluję! Wiesz już, w jakim hotelu zostajesz?
- jeszcze nie, ale będę tam już w najbliższy poniedziałek
- oooo - spojrzał zdziwiony - możesz na początku nie być najszczęśliwsza
- co masz na myśli? Jadę na mistrzostwa Świata w piłce nożnej, i mam nie być szczęśliwa? Na głowę upadłeś?
- wiesz.... reprezentacja Francji przyjeżdża już w niedzielę. Jeśli nic się nie zmieniło, to chyba nie pałasz do nich sympatią?
- totalnie nic się nie zmieniło - odparłam, czując przypływ złości - jeszcze te żabojady będą chciały szybko wracać do siebie. Obiecuję Ci to.
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...