56.

216 12 5
                                    

Dla wszystkich moich motywatorek ❤️

POV: Kylian

Wszedlem do środka mieszkania rozglądając się uważnie dookoła. Wszystkie ściany pełne były zdjęć przedstawiających matkę z córka. Oglądałem każde z nich, uśmiechając się pod nosem. Szczególnie spodobało mi się to na stadionie PSG sprzed tygodnia. Obie szeroko się uśmiechały, trzymając w dłoniach nasz szalik.
Z każda fotografią czułem coraz większa pustkę w sercu. Tyle pięknych momentów, a mnie tam nie było. Nie było mnie przy nich, by przezywać to wspólnie, co bolało mnie po stokroć.

- czyżbyś się wzruszył? - usłyszałem Monike, gdy podawała mi szklankę z kolorowym napojem - tylko cola, to przyjęcie dla dzieci

- zdaje sobie z tego sprawę. Mogę Ci jakos pomoc?

- szczerze mówiąc możesz. Ewka mnie wystawiła i zostawiła z tym wszystkim sama. Muszę poustawiać wszystkie przekąski, ogarnąć siebie i małą, a zostało - spojrzała na zegarek - niecałe 50 minut

- wszystko poustawiam, a Ty leć. Serio. Umiem wsypać paczkę czipsów do przygotowanej miski.

- dziękuje - odpowiedziała cicho i skierowała się w stronę schodów.

Uwijalem się jak w ukropie, by wszystko było gotowe przed zejściem dziewczyn. Gdy stawiałem na stole ostatnie napoje usłyszałem zbliżające się kroki i po chwili zobaczyłem małą w pięknej różowej, cekinowej sukieneczce. Miała do tego białe rajstopy, i różowe lakierki na malutkim słupku. Trzymała w dłoniach mocno pluszowego osiołka, a gdy jej wzrok spotkał się z moim zauważyłem, ze mocniej ścisnęła Monike za rękę

- mamo co on tu robi? - usłyszałem jej głos, gdy marszczyła brwi w oczekiwaniu na odpowiedz

- Kylian przyszedł złożyć Ci życzenia urodzinowe.

- to Ty go znasz?

- znam. Wiem, ze mieliście ciężki początek, ale może dasz Kylianowi jeszcze jedna szanse? Tym razem ciasta czekoladowego starczy dla wszystkich!

- niech będzie, przecież to nie z nim mam się bawić. Ale ciasta czekoladowego ma nie dotykać - wzruszyła ramionami i minęła mnie, jakby specjalnie zahaczając mnie łokciem - oj przepraszam, nie zauważyłam - spojrzała się na mnie z cwanym uśmieszkiem i podeszła do stołu sprawdzić czy wszystkie przekąski są już gotowe - kto to układał?

- Kylian kochanie. Powinnaś mu podziękować, bo bardzo się starał.

- nie, bo ja go o to nie prosiłam. Chciał, to zrobił - prychnalem pod nosem, bo jej charakter był naprawdę niesamowity

- inaczej Twoi goście nie mieliby co jeść i impreza by się nie udała. Ciocia Ewa musiała iść do domu, wiec nie starczyłoby mi czasu na zrobienie tego wszystkiego gdyby nie Kylian.

Mała dłużej się zastanowiła, patrząc na słodkości. Wzięła do ręki kawałek czekolady z orzechami i natychmiast wepchnęła go do ust

- Melissa!

- No co? Chyba muszę spróbować zanim ocenie czy mi się podoba? - powiedziała rezolutnie, a następnie spojrzała w moja stronę - może być. Dziękuje. Bo mi mama każe.

- Melka! To nie jest zabawne!

- w porządku - powiedziałem. Wiedziałem przecież ze nie będzie łatwo. Nie oczekiwałem niczego innego. - ciesze się, ze akceptujesz to co przygotowałem. Mam tez dla Ciebie prezent, w końcu masz urodziny.

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz