62.

195 17 8
                                    

Monika

- przepraszam, nie powinnam - powiedziałam po chwili gwałtownie się od niego odrywając - poniosło mnie - delikatnie dotknęłam opuchniętych ust, spuszczając wzrok na podłogę

- nie masz za co przepraszać - odrzekł spokojnym tonem, nie nakładając na mnie presji czy poczucia winy - nie jesteś gotowa, rozumiem. Nie planuje Cię naciskać.

- Kylian, to się nie uda. My, mieszkanie pod jednym dachem. Miałyśmy zostać z Tobą tylko na chwile ze względów bezpieczeństwa, a po kilku dniach próbujemy odgrywać szczęśliwą rodzinkę. Ja nie chce nikogo zranić, szczególnie małej. Przywiąże się do Ciebie, zrobi sobie nadzieje, a.... - poczułam jego ciepłe dłonie na swoich policzkach

- ciiiii, nic już nie mów. Naprawdę nie planuje wywierać na Tobie żadnej presji. Zobaczymy co się wydarzy. Nie chce Cię osaczać, ale chce spróbować. Chce zrobić wszystko, byś mi wybaczyła, i żebyśmy mogli kiedyś stworzyć ta rodzine o której mówisz. Nic na sile. Jeśli po jakimś czasie poczujesz że między nami nic już nie ma, po prostu mi to powiedz, a usune się w cień, a nasze kontakty ograniczymy do tych dotyczących Mel. Tylko proszę, nie skreślaj nas tak od razu - zamknął mnie w mocnym uścisku, głaszcząc po włosach

- dobrze - odpowiedziałam cicho, jeżdżąc dłońmi po jego rozbudowanych plecach - wracajmy do domu, a jutro przyjedziemy tu z małą. A z Twojej strony wyczerpałeś limit rozpieszczania tego dziecka na najbliższy rok - dodałam, na co głośno się zasmial

- chyba tydzień! - położył swoją dłoń na dole moich pleców, kierując w stronę wyjścia

- Kylian!!! Mówię serio!

- dobra, dobra, do samochodu - ignorował mnie z szerokim uśmiechem na ustach - moja córka będzie miała wszystko - moje serce zaczęło się topić a ja znowu nie potrafiłam patrzeć na niego obojętnie

- ona już ma wszystko. Ma mnie i teraz tez ma Ciebie. - powiedziałam szybciej niż pomyślałam, na co szybko przystanął, opierając mnie o drzwi samochodu

- jak będziesz mówić mi takie rzeczy, to będzie mi trudno się od Ciebie odczepić - dokładnie skanowal moja twarz, a ja nie ruszyłam się nawet o milimetr, co wywołało na jego twarzy cwany uśmieszek - chociaż ja nie jestem taki pewny czy na pewno chcesz, bym się od Ciebie odczepił - zagarnął kosmyk moich włosów owijając go sobie wokół wskazującego palca - umówmy się tak. Jak zmienisz zdanie i jednak będziesz chciała mnie w tej sypialni, to do sama mnie przyjdziesz. Wiesz, ze z mojej strony masz zawsze zielone światło - wyszeptał na koniec przy mojej szyi by w końcu otworzyć mi drzwi do auta.

Do domu weszliśmy dość późno, a ja byłam pewna, ze mała od dawna śpi. Zdjelam z nóg szpilki i cicho udałam się do pokoju swojego dziecka, słysząc za sobą ciężkie kroki francuza. Gdy tylko usłyszałam dziewczęcy śmiech, zmarszczylam brwi i pokiwalam głowa z niedowierzaniem.

- błagam powiedzcie ze mi się przewidziało, i moja córka już śpi - powiedziałam głośno, otwierając drzwi do jej pokoju - Ewka!!! Jest 23, ona powinna od dwóch godzin smacznie spać!

- ale mi się nie chciało! Ciocia dała mi czekoladę i....

- słucham? - podniosłam głos, patrząc na przyjaciółka spod byka - powiedz ze ona żartuje

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz