- Dziękuje za wszystko - zaczęłam, stojąc pod drzwiami swojego pokoju - dziękuje za drinka, za cały wieczór na plaży, za rozmowę. Faktycznie kamień spadł mi z serca, jak w końcu mogłam się komuś wygadać. Tylko proszę, niech to wszystko zostanie między nami. Nie mam ochoty przed nikim sie już tłumaczyć - włożyłam kartę do elektronicznego zamka, otwierając zatrzask - do zobaczenia, Kylian - powiedziałam, ostatni raz się na niego patrząc, i weszłam do pomieszczenia. Z bijącym sercem stałam chwile w miejscu, nie mogąc opanować pulsu. Przymknęłam oczy, wypuszczając powietrze z ust. I wtedy do mnie dotarło, że nie chciałam tego kończyć. Czułam sie przy nim bezpiecznie. Wzięłam trzy glebie oddechy, i otworzyłam drzwi na korytarz. Tak jak myślałam, Mbappe nie ruszył się nawet o milimetr. Cały czas stał z rękami w kieszeniach, a mój widok sprawił, ze znowu się uśmiechnął. Nie myśląc, wciągnęłam go za kawałek koszulki, mocno wbijając się w jego usta. Czułam niesamowite pożądanie, i w tej chwili pragnęłam poczuć go całą sobą. Szybko pozbyłam się jego koszulki, rzucając materiałem w kąt. Odważnie pchnął mnie na łóżko, zawisając nade mną swoim wysportowanym ciałem. Zawiesiłam wzrok na jego rozbudowanej klatce piersiowej, na co głośno się zaśmiał
- zdjęcie zrób - rzucił, obdarzając pocałunkami moją szyję. Zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, wodząc ciepłymi wargami po każdym odsłanianym skrawku skóry. Odchyliłam głowę do tylu, ułatwiając mu dostęp do niektórych miejsc. Co chwila głęboko patrzył mi w oczy, jakby upewniając się, że nie znikłam. Zajął się dołem garderoby, delikatnie zsuwając mi jeansy - Jezu... - zastygł w bezruchu, wpatrzony w widoczne na udach blizny - zabije skurwiela, jak spotkam - powiedział, niepewnie zbliżył usta do obitych w przeszłości miejsc i po uzyskaniu akceptacji z mojej strony, złożył tam delikatne pocałunki, co zapewniało mi potrzebną strefę komfortu - jesteś pewna?
- może oszalałam, ale tak. Tylko, żeee - kontynuowałam mocno się czerwieniąc - ja... ja... bo ja już bardzo dawno z nikim nie...
- Ciii - powiedział, stanowczo zasłaniając mi usta palcem - już Ci powiedziałem, jesteś ze mną bezpieczna. Nic innego się nie liczy - spojrzał mi głęboko w oczy, a to tylko upewniło mnie w przekonaniu, ze właśnie tego potrzebuje. Szybko przewróciłam go na plecy, przejmując kontrole. Odchyliłam jego głowę w bok, ułatwiając sobie dostęp do ucha i szyi. Przejechałam po skórze językiem, czując jak lekko się wzdrygnął. Zagryzłam delikatnie wargę i przejechałam dłonią po jego torsie docierając do paska od spodni. Rozpięłam guzik i szybkim ruchem sprawiłam, ze leżał pode mną w samych bokserkach. Spojrzałam na jego twarz, i zobaczyłam, jak uważnie mi się przygląda
- co jest? Ty nie chcesz... no wiesz...?
Ten tylko założył mi kosmyk włosów za ucho, szeroko się uśmiechając.
- jesteś piękna
- powtarzasz to więcej, niż często. Jeszcze Ci uwierzę! - poczułam jak znowu przewraca mnie na plecy, jednym ruchem pozbawiając nas oboje ostatniej części garderoby. Rozchylił moje nogi, i powoli wsunął penisa do środka. Jęknęłam nie tylko z przyjemności, ale i z zaskoczenia jakim był dla mnie rozmiar jego członka. Delikatnie poruszał biodrami, głośno oddychając, jednak nawet na chwile nie spuścił mnie z oczu. Co chwila głaskał mnie po policzkach upewniając się, że jestem bezpieczna i czuje się komfortowo. Posłałam mu szeroki uśmiech, przymykając oczy z przyjemności
- zasługujesz na to. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze - przyssal się do moich ust, mocniej napierając biodrami, po kilkunastu minutach doprowadzając nas do spełnienia. Gdy po godzinie rozmowy i wspólnego oglądania durnych filmów na tik toku wyszedł, pozostawiając mnie sama na dużym materacu. Co ja tak naprawdę zrobiłam?.. Czy powinnam? Nie. Czy tego chciałam? Zdecydowanie tak. Czy to coś zmieni między nami? Mam nadzieje, że nie. Nie wyobrażałam sobie żadnej bliższej relacji, poza tym co dzisiaj się wydarzyło. Byłam tu dla pracy, a ten wieczór i nasze zbliżenie musiało pozostać dla mnie tylko przygodą. Drugą opcją było zamienienie tego w coś, na styl przyjaźni. Nie mógł być przecież w rzeczywistości tak bezinteresowny, ciepły i szczery na jakiego dzisiaj zapozował. A może tylko mam nadzieje, ze taki nie był, bym tylko nie dała się w tym wszystkim za bardzo ponieść? Nie chciałam nikogo ranić, a już wogóle nie miałam ochoty ponownie ranić siebie.
Rano, z ogromnymi wyrzutami sumienia skierowałam się na śniadanie. Reprezentacja Francji, podobnie jak innych krajów, znajdowała się już na stołówce, zajmując się konsumpcją przysmaków z talerzy. Zauważyłam, jak Mbappe odwraca się w moją stronę, i posyła mi delikatny, niezauważalny dla innych uśmiech. Szybko spuściłam wzrok, oblewając się soczystym rumieńcem. Nałożyłam na talerz to, na co miałam ochotę i pomaszerowałam do stolika Polskiej reprezentacji
- a Ty co taka jakaś niedzisiejsza? - usłyszałam pytanie Lewego
- ciężka noc, nie mogłam zasnąć- odpowiedziałam, próbując zabrzmieć jak najbardziej naturalnie, mimo że co najmniej kilka par oczu, wierciło we mnie dziurę spojrzeniem - no co? Ja wiem, że życia genialnych piłkarzy nie dotyczą tak przyziemne problemy, ale jednak mnie już tak - rzuciłam, zajmując się konsumpcją śniadania. Po zjedzonym posiłku wróciłam do swojego pokoju, pakując do torby potrzebne rzeczy. Po chwili usłyszałam jednak ciche pukanie do drzwi, i udałam się w ich kierunku
- dzień dobry - zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha napastnika. Podszedł bliżej mnie, obdarzając moje policzki dwoma soczystymi buziakami - jak się spało? Tak ciężko jak mi? - z jego ust słowa wypadały niczym z rewolwerowca, a dobry humor nie opuszczał go nawet na chwilę
-Kylian... musimy porozmawiać - powiedziałam szczerze - to, co się wczoraj wydarzyło...
-czyli jednak żałujesz - posmutniał, patrząc na mnie wyczekująco
- to nie o to chodzi, nie żałuję. Było fajnie, ale to nie powinno mieć miejsca. Chcieliśmy się rozerwać, i tak się stało. Teraz powinniśmy o tym po prostu zapomnieć
- zapomnieć? - zapytał poirytowany, siląc się na sztuczny i ironiczny uśmiech - to sobie zapominaj, ja nie zamierzam.
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...