Hej! Dajcie o sobie jakiś znak! Za ewentualne błędy przepraszam! Brak mi czasu na cokolwiek, wiec mogą wkraść sie dziwne błędy 😂 mam nadzieje ze jeszcze tu jesteście, pamietam o Was! ❤️
POV: Monika
Skończyłam właśnie wywiad z jednym z zawodników FC Barcelony, kiedy to zorientowałam się, że do pełnego reportażu z imprezy, który zadowoli mojego pracodawcę, potrzebuję co najmniej jednej dodatkowej rozmowy. Długo nie musiałam się zastanawiać, i pomaszerowałam w stronę strefy koktajlowej próbując odnaleźć anglika. Mojego anglika.
- Jack, mogę Cię prosić? - zadałam pytanie bezwarunkowo owijając piłkarza w biodrach, by po sekundzie zabrać dłoń, gdy zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Usłyszeliśmy huk zastawy stołowej i odwróciliśmy głowę w stronę dochodzącego dźwięku. Moje oczy zamarły, a serce stanęło, gdy zza wielkiego filaru wychylała się sylwetka Kimpembe. Cholera. Jeśli on tu jest, to na pewno powie Mbappe o mojej obecności. O ile ciemnoskórego jeszcze tu nie ma, to zaraz się pewnie pojawi - Jack, słyszysz? Mogę wywiad? Pilnie?! - podkreśliłam ostatnie wypowiedziane słowo
- tak, oczywiście. Przepraszam Panowie - zwrócił się do kolegów, jednak żaden nie wypowiedział nawet słowa, dokładnie lustrując wyraz mojej twarzy. Większość z nich wiedziała kim jestem, natomiast przez lojalność do Jacka, nigdy nie wyjawili mojej tajemnicy
Szybko znaleźliśmy się nie tylko poza strefą koktajlową, jak i poza całym budynkiem
- widziałam go! - wyrzuciłam zdenerwowana
- co? kiedy? Rozmawialiście? - zadawał pytania jak z procy
- nie. To znaczy, nie widziałam Kyliana, ale widziałam Kimpembe, a to najlepszy jego przyjaciel. Jack, mam przejebane. Jeśli Kylian jeszcze nie wiedział o mojej obecności tutaj, to teraz na pewno się już dowiedział i pewnie jest już w drodze.
- Ciiii Mała, im w większą panikę wpadniesz, tym łatwiej będzie rozpoznać, że się boisz. Jestem tu z Tobą. Może nie obok Ciebie, bo tak chciałaś, ale non stop mam na Ciebie oko. Zrozumiano?
- tak. Udzielisz mi tego wywiadu? - zapytałam z nadzieją, składając na jego policzku ciepły, lecz piekielnie szybki pocałunek
- Tobie zawsze - odpowiedział, delikatnie prowadząc do drzwi tarasowych
Rozmawiałam z Jackiem o futbolu przez bite 20 minut próbując zachowywać się na tyle profesjonalnie, na ile było to tylko możliwe. Nie patrzyłam mu się głęboko w oczy, nie robiłam słodkich minek, i nie uśmiechałam się tak, jak zwykle. Nie mogłam pozwolić, by ktokolwiek niepożądany zauważył naszą prawdziwą relację.
- dziękuje za wywiad. To czysta przyjemność - uśmiechnął się zalotnie, puszczając do mnie oczko - lecę do chłopaków, bo jak dużej tu postoje to nie ręczę za swoje raczki. Twój tyłek wyglada tak dobrze... - zagryzł warge a ja poczułam jak się rumienie
- tak Jack, idź już- popchnęłam go w stronę drużyny, i wracając do operatora kamery, pomogłam złożyć cały sprzęt.
Resztę gali starałam się spędzić w obserwując wszystko z boku. Niestety ze względu na fakt, ze przyszłam tam służbowo, nie mogłam po prostu wyjść. Usiadłam rogu sali obserwując jak koktajl po gali powoli sie kończy, a aranżacja sali zmienia sie na nieco bardziej imprezowa. After party było nieodłączna częścią takiej gali. Dla mnie było jednak wybawieniem, bo na tej części nie musiałam już zostawać. Szczególnie po tym, gdy zobaczyłam jednego z najlepszych przyjaciół swojego byłego...Przy najbliższej możliwości szybko zabrałam wszystkie swoje rzeczy, i ukradkiem żegnając się z Jackiem, wyszłam z okazałego budynku w poszukiwaniu taksówki. Trzymając w jednym ręku cienki plaszcz, pod pachą notatki, a w drugim torebkę znalezienie wolnego pojazdu zdawało się być ciężkim zadaniem. Nie rozglądając się na boki ruszyłam z miejsca, wpadając na kogoś z hukiem tak, że gruba teczka upadła na ziemię, rozsypując zapisane kartki na najbliższe półtora metra.
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...