57.

209 17 2
                                    

- to co Ci powiem, może być dla Ciebie na początku ciężkie - zaczęłam biorąc głęboki wdech. Po tym, co wydarzyło się na przyjęciu w końcu nabrałam odwagi, by wyznać małej prawdę. Gdy miałam otworzyć buzie, usłyszałam dźwięk telefonu i niechętnie wstałam z lozeczka małej, wychodzac na chwile z pokoju

- halo - powiedziałam do słuchawki nie patrząc na nadawcę

- dobry wieczór. Długo Cię szukałem, ale w końcu jesteś. Znowu Paryż, jak oryginalnie - usłyszałam zimny jak lód głos, którego nie chciałam usłyszeć już nigdy więcej - bycie osobą publiczną to słaby sposób na ucieczkę. A jak moja, hmmmm, wnusia? Znalazła już tatusia? - zasmial się pod nosem, a ja drżącymi rękami szybko zakończyłam połączenie.

Serce podskoczyło mi do piersi, a ja szybko otworzyłam okno, potrzebując świeżego powietrza. Oczy zaszły mi łzami, a wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Zasłoniłam wszystkie zasłony i upewnilam się, ze drzwi wejściowe zamknięte sa na wszystkie możliwe zamki. Panikowalam. Panikowalam tak bardzo jak nigdy. Minęło 13 lat. 13 lat spokoju. 13 lat odkąd ostatni raz patrzyłam w twarz ojczyma i dawałam sobą pomiatać.
Nie widząc innego wyjścia wybrałam numer, który wydawał mi się najlepszą opcją.

- nawet nie wiesz ile razy chciałem wybrać Twój numer, a minęła dopiero godzina odkąd Cię widziałem - usłyszałam ciepły francuski akcent po drugiej stronie

- Kylian.. - wyszeptalam drżącym głosem

- co się stalo? - zapytał natychmiast - mam przyjechać?

- tak - odpowiedziałam słabo, czując ze zaczyna kręcić mi się w głowie

Przez 15 minut siedziałam na fotelu blisko drzwi, by moc jak najszybciej je otworzyć. Gdy Mbappe w końcu się zjawił, po prostu się w niego wtuliłam pozwalając łzom leciec. Poczułam jak bierze mnie za ręce, zamykając drzwi i po chwili siada na kanapie, trzymając w mocnym uścisku. Głaskał mnie po głowie tak jak zawsze, gdy działo się coś złego. W końcu przytulił moja głowę do swej piersi i składał na mych włosach słodkie pocałunki.

- nie płacz, proszę. Jestem tutaj. Cokolwiek się stalo, jestem, rozumiesz? - słabo pokiwalam twierdząco głową - powiesz mi?

- on...on...on wrócił - wypowiedziałam w końcu zanosząc się jeszcze większym szlochem - wie, ze jestem w Paryżu, i wie ze mam córkę. Jeśli jej się coś stanie...

- ciiii... cicho, spokojnie. Nic jej się nie stanie. Wiem, że to dziwna sytuacja, tym bardziej ze mała jeszcze nie zna prawdy i za mną nie przepada, ale pójdziesz Was teraz spakować i pojedziemy do mnie.

- ale... nie, Kylian

- nie chce słyszeć żadnego sprzeciwu. To tez moja córka, i moim priorytetem jest zapewnić jej bezpieczeństwo. I Tobie. Poradzisz sobie, czy Ci pomóc? - spojrzał na mnie groźnie, a ja wiedziałam ze nie ma co dyskutować.

- dobrze. Tylko ze mała już chyba śpi. Chciałam... chciałam jej dzisiaj o Tobie powiedzieć, ale zadzwonił ten telefon - znowu zadrżał mi głos - przepraszam

- nie masz za co przepraszać. Przecież ona wogole mnie nie zna, chciałaś jej sprzedać taką bombę na koniec urodzin? Zepsulabys jej cały dzień - powiedział nie patrząc w moje oczy, i wyraźnie posmutniał

- nie myśl tak. Ona... może na początku bardzo Cię nie lubiła, ale o dziwo wystarczył Ci jeden dzień

- na co? - zapytał w końcu obdarzając mnie spojrzeniem

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz