POV Kylian
- No i co planujesz zrobić? - usłyszałem głos Ramosa
- a co mam zrobić? Znajdę jej pokój i powiem wszystko zgodnie z prawdą. Skoro wcześniej nie miała szansy jej usłyszeć, to chyba już najwyższa pora. Czekałem już tak długo, że straciłem nadzieje, a jak widać, niepotrzebnie - odpowiedziałem spokojnie
- a przepraszam, w jaki sposób planujesz znaleźć ten pokój?
- jesteś cymbałem Sergio. Chyba proste, że w recepcji - uśmiechnąłem się złośliwie kierując w stronę lobby
- nawet taki cymbał jak ja wie, że nikt Ci nic nie zdradzi, bo nie może. Ciekawe czy Ty byłbyś zadowolony, gdyby obsługa hotelu mówiła wszystkim, w którym pokoju śpi ten wspaniały Kylian Mbappe - zaśmiał się, teatralnie pukając w czoło. Miał rację.
- no dobra, to ktoś ma lepszy pomysł? - zapytałem się podnosząc ręce w bezsilności - muszę z nią porozmawiać, dobrze o tym wiecie - spojrzałem na przyjaciół błagalnie
- no jak dla mnie, to wystarczy na własną rękę popukać do drzwi - usłyszałem zza pleców głos brazylijczyka
- Ty wiesz ile w tym hotelu jest pięter, prawda? To się nie uda
- wiem! - klepnął się odkrywczo w czoło - przecież tu gdzieś był Grealish! Zadzwonimy do niego i zapytamy się, czy skoro jest tu na wakacjach, to nie zwrócił uwagi na pewną piękną brunetkę! Jeśli ona ciągle wygląda tak, jak w tej sukience wieczorem, to jestem pewien, że każdy facet zawiesił tu na niej oko - spojrzałem na przyjaciela spod byka - oj dobra, sorry!
- dobra, dzwoń! - powiedziałem bez zastanowienia
- serio?! - zerknął na mnie rozbawiony - to był tylko taki żarcik, ale skoro sobie życzysz to już dzwonię - wyciągnął telefon, uważnie szukając Grealisha na swojej liście kontaktów - o mam!
POV: Jack
- wszystko mamy? Nic nie zostało w pokoju? - zapytałem, ciągnąc po korytarzu dwie ciężkie walizki - za dwie godziny mamy lot do Madrytu, jak się księżniczki nie pospieszą, to może być wesoło
- no już, przecież widzisz, że się nie obijamy! - krzyknęła lekko poddenerwowana szarpiąc się z zablokowanym wózkiem
- hej, hej, spokojnie - powiedziałem, skracając dystans między nami. Złapałem jej twarz w dłonie, składając na jej ustach ciepły pocałunek - wszystko będzie dobrze. Wyjedziemy, a zagrożenie zniknie, okej? - spojrzałem w jej ciemne oczy zauważając istniejący tam nadal strach. W pewnej chwili poczułem w kieszeni wibracje przychodzącego połączenia i natychmiast wyciągnąłem telefon. Zmarszczyłem brwi patrząc na wyświetlające się nazwisko i nieśmiało odebrałem - tak?
- yyy Jack, siema stary! yyy dzwonie z takim dziwnym pytaniem, yyy. Ja wiem, że to głupie, ale kolega nie daje za wygraną...
- do brzegu Ney - powiedziałem, patrząc kątem oka za przerażoną Monikę. Szybko pogłaskałem jej policzek dodając otuchy i wypowiadając ciche wszystko w porządku - jak mogę Ci pomóc?
- głupia sprawa, wiesz? Kolega szuka kogoś, i zastanawiał się czy przypadkiem nie jesteś w stanie pomóc
-w czym miałbym pomóc? Możesz trochę sprawniej Ney? Nie ma za dużo czasu
- szukamy kobiety
- no to ja chyba nie pomogę, ja nie szukam. Muszę koń....
- czekaj, stary! Skoro byłeś tutaj na wakacjach to może rzuciła Ci się w oczy taka piękna, szczupła brunetka? Jasna karnacja, piękne długie włosy, ciemne oczy, ma na imię Monika, jest polką - mówił, a ja czułem jak na moim czole pojawiają się kolejne krople potu. Spojrzałem nerwowo na partnerkę, która cały czas dokładnie mierzyła mnie wzrokiem jakby szukając na mojej twarzy odpowiedzi na pojawiające się w głowie pytania
- nie, przykro mi. Jestem z rodziną, nie zwracam uwagi na takie rzeczy - skłamałem, lecz wiedziałem, że to jedyna możliwa droga - muszę kończyć. Miłych wakacji Ney, do zobaczenia na boisku! - powiedziałem i szybko rozłączyłem połączenie
- czy ja się przesłyszałam, czy to naprawdę był Neymar? Co chciał? O co pytał? - strzelała pytaniami jak z procy
- myszko, musimy jak najszybciej stąd wyjechać. Miałaś rację. Im dłużej będziemy tu siedzieć, tym większe prawdopodobieństwo, że go spotkamy
- co chciał Neymar? Proszę Cię nie ukrywaj przede mną takich rozmów
- niczego nie chcę przed Tobą ukrywać, skarbie. Chcę Cię po prostu obronić. Dzwonił, bo Kylian Cię szuka. Nie daje za wygraną, a moim obowiązkiem jest Cię chronić za wszelką cenę. Wracaj do pokoju, a ja pojadę na dół sprawdzić, czy przypadkiem całą grupą nie stoją na środku recepcji.
- dziękuję - spojrzała się w moją stronę natychmiast zatapiając w moich ramionach. Ucałowałem czubek jej głowy, biorąc mocno w ramiona - wszystko będzie dobrze, obiecuję. Nie dam Was skrzywdzić.
Zszedłem do hotelowego holu od razu zauważając grupę piłkarzy francuskiego klubu. Chciałem szybko się wycofać, niestety zostałem zauważony przed najciemniejszego z nich
- nie chcesz z nami siedzieć, urywasz telefony Neya.. Jeszcze pomyślimy, że masz z nami jakiś problem! Idziemy do baru przemyśleć plan działania, dołączysz się? - usłyszałem głos Mbappe, na którego dźwięk natychmiast cały się spiąłem
- nie dziękuję, niestety nie mam czasu
- na wakacjach?
- dla mnie to już koniec wakacji, małżonka czeka i wyjeżdżamy, przyszedłem tylko ostatni raz spojrzeć na hotel.
- słuchaj, co do tego telefonu Neymara... Sorry, to mogło być trochę niekomfortowe, ale bardzo mi zależy. Spotkałem tu kogoś, kogo nie widziałem ponad 3 lata, a znaczył dla mnie bardzo wiele. W sumie to najwięcej. Nie wiem czemu poprosiłem go, żeby zadzwonił do Ciebie, ale szczerze mówiąc, by odnaleźć tę osobę byłbym w stanie poruszyć niebo i ziemię
- bardzo Ci zależy - zwróciłem uwagę, mimo że całe ciało spinało się z każdym wypowiedzianym przez napastnika słowem
- jak nigdy. Ta kobieta... ja bez niej nie potrafię żyć. Straciłem ją przez swoją głupotę, mimo że koniec końców nie zraniłem jej świadomie. Ona jednak nigdy nie dała mi szansy się wytłumaczyć, a jak w końcu zobaczyłem ją w tym hotelu, natychmiast uciekła - mówił, a ja czułem jak dłonie mimowolnie zaciskają mi się w pięści
- przepraszam, muszę już iść. Rodzina czeka - powiedziałem kończąc rozmowę i odwróciłem się na pięcie
- zazdroszczę - usłyszałem cichy komentarz francuza i już wiedziałem, że najważniejszym celem w moim życiu, będzie nigdy nie dopuścić do jego spotkania z Moniką.
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...