Zdrajczyni! Mała, słodka, ale jednak zdrajczyni! Moja własna rodzona córka porzuciła mnie w imię wujka Achrafa, który jako kibic przyleciał z nami do Niemiec.
- już żałuję zaproszenia go na te Mistrzostwa - burknąłem pod nosem wychodząc pod hotelem z autokaru
- przynajmniej będę mogła czasem odpocząć, powinieneś się w sumie cieszyć! Może nawet uda nam się wspólnie pójść na jakąś imprezę?
- myślisz, że Hakimi wybrałby niańczenie od picia wódki? Szczerze wątpię
- ależ oczywiście! Ten mały anioł na moich rękach jest wart spędzania z nią każdej wolnej sekundy! Jak chcecie, to możecie mi ją zostawić na całe Mistrzostwa, i odbierzecie po finale. Co Wy na to?
- nie ma takiej możliwości. Mel, pożegnaj się z wujkiem Achrafem i idziemy rozpakować walizki
- nie! Ja zostaję z wujkiem!
-Melissa, nie każ mi się powtarzać. Wujek też jest zmęczony po podróży, też chce odpocząć
-nic takiego nie powiedziałem - wtrącił się znowu marokańczyk, na co tylko zmierzyłem go wściekłym wzrokiem, by już nic więcej nie mówił
-Mel, zapraszam - spojrzałem na córkę nieco ostrzej niż miałem w zwyczaju, i tylko modliłem się w duchu, by nie użyła taktyki płaczu. Nawet się na mnie nie spojrzała, mocniej wtulając w nogi Hakimiego - nie mam do niej siły. Monia zrób coś zanim do końca oszaleję
- Kylian, a może po prostu daj jej się trochę pobawić? My się rozpakujemy, Ty będziesz później mógł pójść na trening, a wieczorem spotkamy się wszyscy razem.
- niech Ci będzie. Ale niech jej włos z głowy spadnie Achraf, to się policzymy!
- hurrraaaaa! Zostaję z moim ulubionym wujkiem! Wujek, na rączki!!! - krzyknęła, i wyciągnęła do obrońcy ręcę, a ten natychmiast się schylił by wziąć ją w swoje ramiona
- e, e, ona ma nogi! I najwyższy czas, by nauczyła się na nich chodzić - powiedziałem, na co usłyszałem z boku cichy chichot - a Ty co?
- fajnie się słucha jak wymyślasz teraz zasady, do których Ty sam nie masz zamiaru ani razu się zastosować. Jest taka rozpuszczona głównie dzięki Tobie.
- dobrze, spokój! Idziemy się rozpakować, ale jeśli cokolwiek się będzie działo, masz natychmiast do mnie dzwonić- zwróciłem się w stronę przyjaciela
- Kylian, spoko, ja też mam dzieci i jeszcze pamiętam jak to jest, gdy są takie małe. Nic się nie stresuj. Będę dzwonić do Moniki jeśli coś się będzie działo. Numer Waszego pokoju też dobrze znam. Idź na ten trening w końcu, bo niedługo pierwszy mecz. I jeśli będziesz się tak przejmował córką, którą ma się kto tutaj zająć, to szybko z tego turnieju wylecisz. A ja nie po to przyjechałem. Masz dojść do finału i go wygrać, jasne?
- tak jest! Dobra, buziak dla taty! - podszedłem do córki wystawiając prawy policzek, jakie było jednak moje zdziwienie, kiedy nie pocałowała mnie, a tylko z podstępnym uśmieszkiem wtuliła w szyję Achrafa - żmija. wychowałem żmiję na własnej piersi!
POV: Monika
Dziś był poniedziałek. Pierwszy mecz francuzów na mistrzostwach Europy w Niemczech. Od samego rana bardzo mocno się stresowałam, chociaż starałam się to ukryć. Naszym pierwszym przeciwnikiem będzie Austria, i mam ogromną nadzieję, że obędzie się bez niespodzianek, i łatwo wygramy tę rozgrywkę. Plotłam właśnie warkocze na głowie Melissy, gdy usłyszałam wibrujący telefon, i natychmiast się uśmiechnęłam widząc na ekranie imię napastnika
- dzwonię żeby Ci powiedzieć, że Cię bardzo kocham, i jeśli strzele dzisiaj bramkę, to będzie oczywiście dla was!
- też Cię bardzo kochamy Kylian. Jesteś najlepszy, i nie zapominaj o tym
-gdzieś bym śmiał mając takie wsparcie! Czy moja córka wróciła w końcu do swojego pokoju czy nadal siedzi z Hakimim?
-wujeeeeeeeek!!!! Chce do wujka!
- dziękuje Ci Kylian. Bardzo dziekuję! Cały poranek próbowałam ją stamtąd zabrać, udało mi się tylko pod pretekstem plecenia warkoczy, ale postanowiłeś wziąć i to zepsuć! Super!
-cholera...
-idziemy do wujka? Chcę iść do wujka!
- srujka! Zostań z mamą, bo niedługo musicie już do mnie jechać. Pamiętasz, że tata gra dzisiaj pierwszy mecz? - zapytał z nadzieją w głosie
- tak, wujek mi mówił. Powiedział też, że będę mogła obejrzeć go z wujkiem, i że później weźmie mnie na lody, jeśli się zgodzicie
- po meczu jesteś cała moja, młoda damo! Cała moja! Jak Cię tylko zobaczę na trybunach, to lepiej uciekaj, bo planuję Cię zjeść. Muszę kończyć. Kocham Was bardzo i widzimy się na stadionie!
- paaaaa tatoooo! - uśmiechnęła się do telefonu, wysyłając niezauważalne dla Kyliana buziaczki.
Dokończyłam zaplatanie włosów i poprosiłam, by mała poszła przygotować dzisiejsze ubranie, a sama wykorzystałam te chwile na szybki prysznic- mamooooo! A mogę założyć koszulkę wujka?! - zapytała ją co przystanęłam zszokowana
- kotku, wiem że uwielbiasz wujka, ale idziemy na ten mecz wspierać tatę. Jak nie będziesz miała na sobie jego koszulki, to myślę że będzie mu przykro jak to zobaczy. Dzisiaj to wielki dzień taty, okej? - uśmiechnęłam się do niej promiennie starając się, by nie poczuła się urażona
- masz rację! Założę koszulkę taty! - zaśmiała się radośnie znowu znikając w swoim pokoju.
Godzinę później stałyśmy już w hotelowym lobby czekając na Marokańczyka. Nerwowo zerkałam na zegarek wiedząc jaki tłum możemy zastać przed stadionem o tej godzinie
- wujeeeeek! - usłyszałam po swojej stronie, i natychmiast zobaczyłam jak mała biegnie i wtula się w Achrafa
- słuchaj - skierowałam się w stronę obrońcy - mam taki super pomysł. Skoro się tak świetnie dogadujecie, to może ją sobie zabierzesz? Skoro i tak nikt się dla niej nie liczy gdy jesteś obok...
- o super! Zamieszkam z wujkiem?
- trzymajcie mnie! Dziecko, miałaś się przestraszyć, a Tobie w to graj! Coś Ty zrobił z moją córką?!
- zaczarowałem ją - puścił mi oczko, i biorąc mała na ręce skierował się do wyjścia z hotelu - chodźmy, bo Kylianowi sie pewnie zaraz złamie kark w poszukiwaniu swojej księżniczki na trybunach
Hej! Dzisiaj krótki rozdział, ale to dlatego że dzisiaj pierwszy mecz Francji i musiałam zaktualizować akcję do czasu rzeczywistego ;-)
Jaki wynik dziś obstawiacie?!
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...