19.

346 11 3
                                    

- co Ty mówisz Kylian, dużo wypiłeś? - zapytałam z troską, przyglądając mu się uważnie. Nie wyglądał na pijanego. Ba! Nie wyglądał nawet na minimalnie wstawionego. Jego spojrzenie było trzeźwe, a jedynym co nie zgadzało się z normalnością była wściekłość wyrysowana na jego twarzy, i widoczne pod wpływem gniewu żyły na obu rękach, które nerwowo zaciskał. Położyłąm dłoń na jego przedramieniu, próbując choć minimalnie go uspokoić - hej, uspokój się, coś się stało?

- Ty serio pytasz, czy jesteś taka głupia? - rzucił do mnie obojętnie, co totalnie do niego nie pasowało - serio przyjechałaś tutaj, żeby dać się obmacywać obcym?

- a co Ty nagle moim ojcem zostałeś, i ja nic o tym nie wiem?! Daj spokój Mbappe, nie wiem z kim się założyłeś, czy co komukolwiek obiecałeś, ale mnie w to nie mieszaj. Nic się między nami nie zmieniło, nadal dla mnie nie istniejesz. I to też nigdy się nie zmieni - mówiłam, próbując brzmieć jak najbardziej odważnie

- bo co? bo wolisz wiecznie być tą zimną suką z zamkniętym sercem? Co ja gadam, jakim sercem, Ty nie masz serca, inaczej przynajmniej otworzyłabyś wtedy drzwi

- i co, urażony Pan piłkarzyk? - zapytałam, podchodząc do niego blisko na tyle, że nasze ciała do siebie przylegały - bo każda powinna automatycznie zdejmować przed Tobą matki, i piszczeć z podniecenia, tak?

- nie każda, ale na Tobie mi zależy - powiedział, a jego wzrok skupiał się teraz na moich ciemnych tęczówkach wiercąc mi dziurę spojrzeniem. Spoważniałam, patrząc na niego uważnie - posłuchaj, możesz myśleć co chcesz, możesz być na mnie obrażona nawet do końca mistrzostw, ale najważniejsze być poznała moją prawdę. To, czy ją zaakceptujesz, będzie zależało tylko od Ciebie. Może i byłem złamasem, alekiedy zaczęła ze mną walczyć pewna piękna Polka, totalnie straciłem rozum. I nie godzę się na to, by jakiś brudny typ kładł na Tobie swoje łapy. Nigdy, ale to przenigdy nie wybaczyłbym sobie, gdybym sprzedał komuś Twoje tajemnice, rozumiesz? Nigdy tego nie zrobiłem, i nigdy nie zrobię, możesz być tego pewna. - kontynuował, zbliżając dłoń do mojego policzka, na co przymknęłam oczy - Nie będę Cię do niczego zmuszał, i jeśli naprawdę stwierdzisz, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, obiecuję że usunę się w cień, i po turnieju nigdy więcej nie zobaczysz mnie na oczy.

- dobrze - powiedziałam, czując pod powiekami słone łzy

- myślałem, że nie nienawidzisz mnie aż tak mocno, i chociaż chwilę się zastanowisz, ale cóż. Jeśli tak wolisz, to proszę. Przepraszam, że zabrałem  Ci tyle czas...

- nie zrozumiałeś. Wierzę Ci. Wierzę, albo przynajmniej bardzo chcę wierzyć, że to nie Ty. Nic sobie nie wyobrażaj, ale powiedzmy, że Ci wybaczam - powiedziałam, zagryzając dolną wargę, na co wyraźnie się spiął

- nie rób tego - wyszeptał mi do ucha - jeśli nie chcesz, by to co było między nami się powtórzyło, nie rób tego 

- ale o czym mówisz? - igrałam z ogniem. Jego oczy świdrowały mnie teraz na wylot, skupiając się na każdym kolejnym milimetrze mojej skóry. Zbliżyłam usta do jego twarzy, po czym wyszeptałam - idę na parkiet, możesz być tym szczęśliwcem, i pójść ze mną. Chyba, że tak naprawdę wcześniej Ci się podobało, i wolisz popoatrzeć z daleka - dokończyłam, i podeszłam do bawiącej się przyjaciółki. Szybko przekazałam jej obraz sytuacji, i prowokacyjnie odwróciłam wzrok w stronę baru. Nie ruszył się nawet o milimetr, jednak nawet na chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku, popijając brunatną whiskey. Ponownie zagryzłam usta, widząc jak nawet w takiej odległości to na niego działa. Zaczęłam bujać biodrami, co jakiś czas zahaczając dłońmi o swoje biodra, jeszcze bardziej rozgrzewająć francuza. Gdy jednak poczułam na plecach mocny dotyk owłosionych dłoni, piłkarz w sekundę znalazł się obok mnie, odciągając na bok

- powiedziałem coś - powiedział, opierając swoje czoło, o moje - Ty naprawdę chcesz, żeby wyrzucili mnie z tych Mistrzostw, tak? Stracę panowie nad sobą, i powybijam zaraz wszystkich, którzy się wokół Ciebie kręcą

- nigdy w życiu - szepnęłam, specjalnie zahaczając wargami o płatego jego ucha

- idziemy - usłyszałam, i poczułam mocne szarpnięcie na łokciu. Chwilę później znajdywałam się już poza klubem, oparta o ceglastą ścianę budynku - dlaczego mi to robisz?

- nie rozumiem - brnęłam w zaparte czując jak ilość wypitego alkoholu zaczyna uderzać mi do głowy

- doskonale rozumiesz - powiedział splatując mi nadgarstki nad głową - jeszcze chwila, i będziesz z bliska podziwiała tę cegłę, kiedy ja będę brał Cię od tyłu - usłyszałam, na co automatycznie zacisnęłam uda, próbując powstrzymać podniecenie - czekaj, czekaj, Tobie się to podoba! - klasnął w dłonie, i szybkim ruchem zatrzymał nadjeżdżającą taksówkę.

Do połowy jechaliśmy w ciszy, co patrząc na ilość wypitego przeze mnie alkoholu, nie było najciekawsżą opcją. Cały czas próbowałam zagadać francuskiego napastnika, ten jednak z zaciśniętymi pięściami, głęboko oddychając wpatrywał się w okno. Gdy po raz kolejny położyłam na jego kolanie dłoń, a on po raz kolejny natychiast ją zdjął, spojrzałam w lusterku na odbicie kierowcy. Był na oko 30 letnim, i bardzo przystojnym arabem. Nie zgadzałam się w większości z arabską kulturą, jednak musiałam zgodzić się z tym, że taksówkarz okazał się nieziemsko przystojny. Podsunęłam się na tylnej kanapie tak, by zbliżyć się do fotela kierowcy i rozpoczęłam miła pogawędkę tak, by zwrócić uwagę Mbappe. Gdy po raz kolejny głośno wybuchłam śmiechem i położyłam dłoń na ramieniu kierującego, natychmiast poczułam zablokowane nadgarstki, a sama zostałam wsunięta głęboko w siedzenie.

- widzę co robisz, i słono za to zapłacisz - powiedział, i tajemniczo się do mnie zaśmiał. Niezauważenie dla kierowcy, sunął ręką w górę mojego uda, po chwili docierając do materiału koronkowych majtek - chciałaś adrenalinę? będziesz miała adrenalinę - wychrypiał, odsuwając skrawek bielizny i stanowczo wsuwając we mnie dwa palce, na co prawie krzyknęłam - cicho, chyba nie chcesz, żeby się czegoś domyślił. Widzi Twoją twarz w lusterku, opanuj się skarbie. Czeka Cię najlepsza podróż Twojego życia - kontynuował, szybko dodając kolejne palce, czym prawie doprowadzał mnie do spełnienia. Ponownie otworzyłam usta z rozkoszy, i natychmiast poczułam jego wargi na swoich. - nie otwieraj tak buzi, zaraz będziemy w pokoju, oszczędzaj siły - powiedział, puszczając mi oczko, a gdy miałam przeżyć niesamowity orgazm, nagle się wycofał

- co do k..?

- powiedziałem, że za to zapłacisz. A to dopiero początek, mała. - powiedział, i płacąc za kurs wyszedł z samochodu, przechodząc na moją stronę, by otworzyć drzwi. Już wtedy wiedziałam, że w żadnym stopniu nie jest mi obojętny i szczerze chcę przeżyć to z nim raz jeszcze. 

Gdy znaleźliśmy się w pokoju, natychmiast wziął mnie na ręce, na co natychmiast oplotłam go w biodrach. Przerwał pocałunek, świdrując wzrokiem całą moją twarz, a w jego spojrzeniu dostrzegłam coś dziwnego.

- jesteś pewna? - zapytał, patrząc na mnie poważnie - jeśli jutro rano powiesz, żebyśmy o tym zapomnieli, ja juz więcej nie będę próbował. Nie będę umiał normalnie na Ciebie...

- zamknij się - powiedziałam wbijając się w jego usta zachłannie - chcę Cię. Chcę Cię całego.

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz