Kochani! Przebieg meczu finałowego Mistrzostw Świata został zmieniony na potrzeby opowiadania :)
Dzień meczu finałowego rozpoczął się niezwykle intensywnie. Kylian już od rana chodził cały zestresowany nie mogąc znaleźć sobie odpowiedniego dla niego miejsca. Po śniadaniu wrócił do pokoju w nietęgim humorze, co nie zdarzało się często. Próbowałam jakkolwiek mu pomóc, jednak nawet opowiadane przeze mnie suche żarty nie przyniosły żadnego rezultatu
- stary, weź że usiądź na dupie, co? Odprawę macie za dwie godziny. Masz jeszcze czas na relaks i odstresowanie - powiedziałam, siadając mu na kolanach i patrząc głęboko w jego ciemne oczy. Odchyliłam jego głowę i składałam na karku delikatne i ciepłe pocałunki - myślę, że mamy też czas na przyjemności - kontynuowałam pieszczoty, na co on głośno wypuszczał z ust powietrze
- kotku, uspokój się. Muszę się skoncentrować - próbował zdjąć mnie z nóg, na co mocno się zaparłam - Monia...
- słucham? - spojrzałam na niego niewinnie, uśmiechając się słodko - coś nie tak? - zapytałam, popychając go na łóżko - nie podoba Ci się? - drażniłam się z nim czując narastające podniecenie obu stron
- nie graj ze mną. Wiesz, że mi się podoba, ale gram dzisiaj finał. Ohhh - zajęczał gdy otarłam się o jego męskość - jesteś niemożliwa - powiedział szybko, przewracając mnie tak, że teraz to ja znalazłam się pod nim. Szybko ściągnął spodnie, by następnie rozerwać moją pidżamę i stanowczo we mnie wejść - doprowadzasz mnie do szaleństwa - przyspieszał ruchy bioder sprawiając mi ogromną przyjemność.
- zatem dobrze się uzupełniamy, bo Ty mnie też - powiedziałam, zachłannie wpijając się w jego usta zaciskając uda wokół jego ciała. Byłam napalona. Wczorajsze wydarzenia związane z Sarą sprawiły, że Kyliana humor zmalał do praktycznie zerowego, a zaciągniecie go do łóżka było pierwszym pomysłem jaki wpadł mi do głowy - Oh Kylian - wyjęczałam gdy dołączył palce sprawnie zataczając kółka na mojej łechtaczce.
- obiecuje, ze jak wygramy to tydzień nie wyjdziesz z tego łóżka. Wezmę Cię na wszystkie możliwe sposoby - wysyczał przez zęby jakby czując, że zaraz dozna spełnienia. Doszliśmy w tym samym momencie, co było niezwykle satysfakcjonujące. Po wszystkim opadliśmy zmęczeni na poduszki, a ja wtuliłam się w klatke piersiowa napastnika
- Kylian... obiecaj mi coś - poprosiłam
- co tylko chcesz - odpowiedział bez zawahania
- jeśli dzisiaj się nie uda, nie złamiesz się i przejdziemy przez to razem
- nie mogę Ci tego obiecać
- Kylian...
- bo nie planuje dzisiaj przegrać. Ale jeśli tak się stanie, to tak. Obiecuje. Nie chce już nigdy więcej sam przeżywać porażki. Jednak Ty tez musisz mi coś obiecać - spojrzał na mnie tymi ciemnymi oczami, oplatając wokół palca kosmyk moich włosów - od teraz będziesz mi towarzyszyć na każdym meczu. Oczywiście jeśli będziesz mogła, i praca w Polsce nie będzie Ci z tym kolidować. Wiem, ze pracujesz w piłce, ale często się zdarzy, że zagramy w inny dzień niż Twoje mecze. Wtedy będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jeśli znajdziesz się na tym najważniejszym dla mnie siedzeniu w sektorze dla bliskich.
- obiecuje - powiedziałam bez zastanowienia - będę tak często jak tylko się da
On naprawdę myślał o nas poważnie. Inaczej przecież nie wziąłby nawet pod uwagę związku na odległość. Ukryłam narastające wzruszenie poprawiając głowę na jego ramieniu i uśmiechnęłam się pod nosem. Cholernie mi na nim zależało, a moje uczucia to zdecydowanie więcej niż zauroczenie, jednak przez moją wyboistą przeszłość nie chciałam do tej pory się do tego przyznawać.
CZYTASZ
Lost in the reality
FanfictionOn, wyjeżdżając na Mistrzostwa Świata wewnętrznie borykał się z problemami. Skrzywdzony przez los zakładał na siebie maskę bufona. Ona nie miała w życiu łatwo. Toksyczny ojczym, niejednokrotnie przekraczający powszechnie przyjęte granice zmienił ją...