29.

417 9 13
                                    

Siedziałam sztywno wgapiając się w stojąca przede mną filiżankę z herbatą. Serce biło mi jak dzwon, a ręce pociły się niemiłosiernie. Rozejrzałam się po siedzących obok piłkarzach, a wyraz twarzy każdego z nich wyrażał ogromne zdziwienie zaistniała sytuacją. Tylko Griezmann oblizywał obleśnie usta, obserwując każdy krok zbliżającej się do nas blondynki.

- cześć Panowie. Długo się nie widzieliśmy - powiedziała zerkając na wszystkich pokrótce, jednak wzrok zatrzymywała na dłużej wyłącznie na Kylianie - tęskniłam - podeszła bliżej napastnika, a ja poczułam jak zaraz wybuchnę. Nerwowo wyłamałam knykcie czekając na kontynuacje wydarzeń.

- co Ty tutaj robisz? - w końcu się odezwał wyglądając na nie mniej zaskoczonego niż cała reszta

- widziałam mecz, przyjechałam Ci pomóc. Dobrze wiem, że tylko ja mogę to zrobić - odrzekła, kładąc mu dłoń na ramieniu i patrząc na niego odważnie - wyjdziemy gdzieś na zewnątrz porozmawiać? - tak bardzo chciałam, by od razu powiedział nie. By od początku dał jej do zrozumienia, że nie mają o czym rozmawiać, a ich relacja dawno dobiegła końca. Jak cholera bałam się, że wszystko to, co do niej czuł powróciło ze zdwojoną siłą. Cały czas stał zaskoczony, nie mogąc wypowiedzieć słowa

- teraz?

- jak sobie życzysz. Przyjechałam tu tylko dla Ciebie, więc jak tylko znajdziesz czas - uśmiechnęła się, ukazując śnieżnobiałe zęby - może wyjdziemy jutro na drinka? - poczułam na dłoni silną rękę, i odwróciłam się w prawą stronę. Kimpembe głaskał mnie po palcach co chwila szeptając, bym się uspokoiła.

- ciiii, spokojnie. Trzymaj nerwy na wodzy. To jego przeszłość, nic poza Tobą się nie liczy, zaufaj mu - spojrzałam na niego z nachodzącymi na oczy łzami. Spuściłam wzrok na swoje buty i dalej nie odzywałam się nawet słowem. Wzięłam trzy głębokie wdechy, próbując opanować bicie serca. Miałam ogromną nadzieję, że Kylian po prostu jej odmówi. Przecież nic już ich nie łączy, a w słabszej dyspozycji, to ja jestem dla niego pomocą.

- Kylian, żyjesz? Co z tym drinkiem? - dopytywała, prawie śliniąc się na jego widok

- dobrze, spotkajmy się jutro - powiedział szybko, a ja nie mogąc dłużej tego słuchać podniosłam się z krzesła po cichu, chcąc jak najszybciej wrócić do swojego pokoju i nie musieć słuchać tej rozmowy. Jak tylko się wyprostowałam, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, i oplata silne ramiona wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie - swoją drogą, poznaj moją dziewczynę - dokończył, patrząc na mnie pewnie - chyba nie myślałaś, że Cię tu zostawię? Kocham Cię mała, i przyzwyczaj się do tego, że nie zamierzam uciekać - wyszeptał czule, nachylając się nad moim uchem. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyciągając wyprostowaną rękę w kierunku brunetki. Od niechcenia uścisnęła dłoń, nie siląc się nawet na krótkie spojrzenie.

Słowa Kyliana dudniły mi w głowie niczym najgłośniejsze organki. Kocham Cię. Tak mało, a tak wiele. Mocno zacisnęłam dłoń na jego dłoni, jednak po chwili wtuliłam głowę w jego ramię, dyskretnie ziewając

- przepraszam Kylian. Jeśli macie ochotę zostać i porozmawiać, to oczywiście śmiało. Ja już odpadam, jestem zmęczona - powiedziałam uśmiechając się do stojącej dwójki tak, by blondynka odczuła moja pewność siebie w aktualnej sytuacji. Nie patrząc na siedzących przy stole zawodników, położyłam dłonie na twarzy Francuza mocno wbijając się w jego usta - czekam w pokoju - powiedziałam ostatni raz i skierowałam się do drzwi wyjściowych.

Gdy znalazłam się na łóżku, pokręciłam głowa z niedowierzaniem na wspomnienie ostatnich minut i poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku. Mimo ze bardzo chciałam w to wierzyć, nie znałam Kyliana na tyle, by wiedzieć czy wszystko co powiedział, powiedział szczerze. Może chciał tylko wzbudzić w niej zazdrość? Może nadal mu na niej zależy i szybko znowu będą razem? Poklepałam sie lekko po twarzy ocierając spływające łzy. Cicho załkałam, bo bezradność była jedną z tych rzeczy, której w swoim życiu nienawidziłam. Nigdy nie byłam w żadnej relacji, w której mogłabym być w stu procentach pewna wierności mojego partnera.
Podniosłam się z materaca i wchodząc do łazienki zrzuciłam wszystkie ubrania. Mimo, że spędziłam dzisiaj z Kylianem jakieś dwie godziny w ogromnej wannie, miałam ochotę zmyć z siebie wszystkie powstałe wieczorem emocje. Weszłam pod prysznic oblewając wodą całe swoje ciało. Mimo że Mbappe nie wracał może od pięciu minut, miałam wrażenie że siedzi tam całą wieczność a każda mijająca chwila stawia mnie w coraz to gorszej sytuacji. Zmoczylam włosy i schyliłam się po stojący szampon.
Pisnelam, gdy na moich pośladkach pojawiły się silne ręce i szybko się odwróciłam. Stał przede mną kompletnie nago, mierząc całe moje ciało podnieconym spojrzeniem.

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz