75.

401 17 3
                                    

Kylian

Następnego dnia, chwilę przed meczem wróciłem do hotelu za zgodą trenera. Musiałem sprawdzić czy wszystko jest w porządku, szczególnie że Hakimi zaalarmował mnie, że Monika nie otwiera drzwi a z apartamentu dochodzą dziwne krzyki.

  - zwariuję przysięgam! - usłyszałem wchodząc do pokoju. Wyjąłem z zamka karte i zatrzasnąłem drzwi. Moim oczom ukazał się ogromny bałagan. Wszystkie ubrania Moniki porozrzucane były po różnych częściach pomieszczeń, a ja zacząłem się zastanawiać czy powinienem tam wchodzić - nigdy nic nie mogę znaleźć! Zawsze wszystko jest powciskane a nie poukładane! - kontynuowała monolog, a ja wziąłem trzy głębokie wdechy i otworzyłem w końcu drzwi do sypialni

- kotku, co się dzieje? - wskazałem na leżące na podłodze ciuchy - czego szukasz?

- majtek. Białych majtek! Masz dzisiaj mecz, chce założyć białe spodnie i Twoją koszulke, a nie mogę znaleźć pieprzonych majtek! Co ja zrobię? Założę czarne żeby wszyscy mogli je zobaczyc?! Poza tym, co Ty tu robisz?!

- przyjechałem sprawdzić czy wszystko w porządku. Miałaś odpoczywać, a Hakimi miał jechać z małą sam. Przecież nie musisz być na każdym meczu jeśli źle się czujesz - założyłem jej za ucho kosmyk opadających włosów

- ale chce! Tylko nie mogę, bo nie mam majtek!

Próbowałem powstrzymać parsknięcie, lecz wtedy to zauważyłem. Zatrzymałem się wmurowany a po chwili wybuchnąłem śmiechem

- o co Ci chodzi? Co Cię tak bawi? - skrzyżowała ręce na piersiach przybierając obronną pozycję a ja wiedziałem, że nie chce z nią zadzierać. Nie teraz.

- Monika... - odchrzaknalem próbując powrócić mój głos do normalności - te białe majtki...Ty je masz na sobie - pocałowałem ją delikatnie w czoło a ona jak poparzona pobiegła do lustra, głośno się zaśmiała a po chwili zalała łzami

- jestem beznadziejna - wyszeptała siadając na łóżku - nawet ubrać się już nie potrafię. Nie mam nawet resztek mózgu, ta ciąża odebrała mi wszystkie, a ledwo sie zaczęła. Kylian, przecież ja zaraz zapomnę wyłączyć gaz, albo omyłkowo wsadzę Mel do zamrażalnika zamiast szpinaku.

- wiesz co? - spojrzałem na nią z ogromnym uśmiechem - jeszcze bardziej żałuję że nie było mnie przy Tobie za pierwszym razem. Jest naprawdę śmiesznie - pocałowałem ją mocno upewniając się, ze powróciła do dobrego nastroju. Szybko zadzwoniłem do trenera z prośbą o zgodę na zabranie Moniki transportem na stadion a następnie poczekałem aż brunetka się ubierze.

- przepraszam, że widzisz mnie w takich sytuacjach - usłyszałem gdy wsiedliśmy do busa i spojrzałem na nią uważnie. Palcem podniosłem jej podbródek tak, by patrzyła mi w oczy

- chce Cię widzieć w każdych sytuacjach, jasne? Chce Cię widzieć cały czas. Chce żebyś była ze mną szczęśliwa, a jak będziesz miała chwile zwątpienia to chce przy Tobie być. A jak ja przyjdę kiedyś załamany po porażce, to chce być Ty była przy mnie. W każdej, nawet najtrudniejszej w naszej życiu sytuacji. To jest miłość Monia. I choćbyś wyprała pada do PlayStation czy podgrzała mi w mikrofali moje klapki bo jesteś w ciąży, to ta miłość się nie zmieni.

- pada do PlayStation? Nigdy nie wyprałam niczego głupiego

- dobrze to słyszeć

- tylko spaliłam sobie telefon. Wsadziłam przypadkiem do piekarnika. Nie pytaj, nie wiem co myślałam - rzekła śmiejąc się perliscie - powodzenia kochanie - kopnęła mnie w tyłek gdy wyszliśmy z busa na stadionowym parkingu - leć, ale nie znęcaj się nad moimi rodakami! Maksymalnie jedna bramka i do domu!

Mimo że wtedy się śmiałem, po 90 minutach meczu wcale nie było mi do śmiechu. Co prawda strzeliłem te jedną bramkę, ale remis nas nie satysfakcjonował. Wyszliśmy z grupy z drugiego miejsca, znacząco utrudniając sobie drogę do finału. Byłem na siebie bardzo zły. Dyspozycja jaka pokazaliśmy dzisiaj na boisku daleko odbiegała od oczekiwań naszych kibiców. I naszych własnych oczywiście. Jako wicemistrzowie świata nie mogliśmy pozwalać sobie na takie potknięcia.

Wróciliśmy do szatni z opuszczonymi głowami. Awansowaliśmy, ale bez żadnej satysfakcji z wykonanej pracy. Nie tak to miało wyglądać. Jako kapitan brałem ten wynik personalnie, i traktowałem jak porażkę. Wziąłem szybki prysznic i nieznaną dla innych klatka schodową wszedłem do strefy VIP odnajdując swoją rodzinę. Wystarczyło jedno spojrzenie, a ona już wiedziała że jestem cholernie zawiedziony. Szepnęła coś małej na ucho, a ta jak na zawołanie podbiegła do mnie, wpadając w ramiona. Mocno się przytyłem, wtapiając twarz w bujne jak na jej wiek włosy

- bardzo tego potrzebowałem - wyszeptałem - nawet nie chce Cię puszczać

- to nie puszczaj. Ty zawsze jesteś dla mnie zwycięzcą tato- powiedziała mi ucha, a ja prawie się tam rozryczałem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lost in the realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz