♡70♡

1.1K 41 28
                                    

Pov: Leia

- pomocy!! - krzyczałam zapłakana przytulając do siebie ciało Tommy gdy tylko przymknęła oczy

Do pomieszczenia nagle momentalnie wpadł tłum ludzi. Na samym początku był to William i Coffee. Reszta wyszła rozejrzeć się po budynku. William patrzył na Tommy przerażony. Coffee tak samo. Na chwilę spojrzeli też na mnie. Cały czas przytulałam do siebie Tommy. Przez ten cały stres nie wiedziałam nawet co robić. Miałam nadzieję że mimo wszystko to się dobrze skończy. William momentalnie podbiegł do nas i padł tuż obok Tommy na kolana. Coffee zrobiła to samo.

- pomóżcie jej - załkałam - ona nie może umrzeć - zacisnęłam pięść na koszulce dziewczyny

- kiedy zasłabła? - zapytał spanikowany

- 2 minuty temu? - powiedziałam z niepewnością

- cholera - przeklął pod nosem

Nawet nie zdążyłam zdać sobie sprawy z tego co robi chłopak a on zdjął swoją koszulę rozrywając ją i szybko zawiązał ją na klatce Tommy.

- wieziemy ją do szpitala - oznajmił

- wezwijmy karetkę - powiedziała Coffee patrząc na Williama

- zanim karetka tu się dostanie ona się wykrwawi do chuja! - krzyknął chłopak na co drgnęłam

- to przestań już pierdolić tylko chodź - po chwili obydwoje wstali

William bez zawahania podniósł Tommy i wziął ją w stylu panny młodej uważając na jej klatkę piersiową. Ja dalej klęczałam. Spojrzałam na swoją dłoń którą była cała pokryta krwią. Patrzyłam na nią jak w transie. Właśnie tracę najważniejsza osobę w moim życiu.

- Leia! - krzyknął William wychodząc z pomieszczenia

- chodź mała - Coffee podała mi rękę - wszystko jest w porządku - zapewniła

Po chwili poszłyśmy w stronę wyjścia. Wszyscy wsiedliśmy do czarnego mustanga i zaczęliśmy jechać w stronę szpitala. Ja siedziałam z tyłu mając głowę Tommy na kolanach i uciskając jej klatkę aby zatamować krwotok.

- jak sytuacja? - zapytał William patrząc na mnie w przednim lusterku

- krwawi - przyznałam dalej zapłakana

Chwila ciszy.

- kurwa mać! - krzyknął po czym uderzył w kierownice

- wymiń ich do cholery! - krzyknęła Coffee

- I co powiem psom jak nas złapią? Bo mi się tak chciało? - zapytał chłopak wyraźnie skurwiony

- wieziesz pół żywą postrzeloną osobę do chuja! Nie myśl o tym tylko jedz do tego cholernego szpitala! - wydarła się na cały samochód

Nagle William momentalnie przyspieszył. Wydawało mi się że jedziemy z prędkością światła. Na szczęście po jakimś czasie byliśmy już w szpitalu.

- potrzebujemy pomocy! - krzyknęła Coffee a z jakiegoś pomieszczenia od razu wybiegło trzech lekarzy

- co się dzieje? - zapytał gdy William kładł Tommy na łóżko które przyniosła przed chwilą pielęgniarka

- mały wypadek na strzelnicy - skłamał - kula odbiła się od tablicy i poleciała prosto w naszą przyjaciółkę - przyznał

- ktoś z was wtedy strzelał? - zapytał a ja już wiedziałam że zaczyna się dochodzenie czy to aby na pewno wypadek. Po chwili spojrzał na mnie. Nie dziwie się. Jestem cała poobijana.

Oddałam Ci się i... (T.1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz