Impreza skończyła się jakoś po 3 więc w domu byłam koło 4. Nawet nie miałam siły się kąpać, tylko tak jak stałam ubrana, położyłam się i zasnęłam. Obudził mnie dopiero dźwięk dzwoniącej komórki.
- Nie śpię!- powiedziałam sama do siebie, podnosząc się na ręce.- Jezu co to tak głośno dzwoni.
Ledwo dałam radę zejść z łóżka. Na domiar złego zapomniałam, że nadal mam na sobie tą kieckę i jak tylko się podniosłam, runęłam jak długa na ziemię.
- Aułć.- powiedziałam i odgarnęłam włosy z twarzy.
W końcu wstałam z podłogi, ale telefonu i tak nie zdążyłam odebrać. Wzięłam go z komody stojącej w korytarzu i zobaczyłam kto próbował się do mnie dobić. Okazało się, że to Mic.
Szybko więc kliknęłam w jej numer i oddzwoniłam do niej. Odebrała praktycznie po 1 sygnale.
M: Już myślałam, że coś ci się stało?
L: Spałam.
M: Jeszcze? Dochodzi prawie 15.
L: Serio? To najwidoczniej musiałam być nieźle padnięta i wstawiona też, bo głowa mi pęka jak lokomotywa.
M: No rozkręciłaś najpierw siebie a potem całą tą imprezę. Więc dzisiaj robimy powtórkę tyle, że u mnie i w mniejszym gronie.
L: Impreza? U ciebie?
M: U mnie nad basenem. Weź strój kąpielowy. Widzimy się za 2 godziny.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć a Mic się rozłączyła. No i co? Nie było sensu iść jeszcze spać, tylko zaczęłam się szykować. W pierwszej kolejności zdjęłam tą sukienkę i wzięłam zimny, długi prysznic. Potem zrobiłam sobie jakiś lekki lunch, bo po tylu godzinach zgłodniałam. Po godzinie 16 ubrałam czarny strój kąpielowy, odsłaniający plecy. Na to założyłam czarną bluzkę i krótkie dżinsowe spodenki. Włosy wysuszyłam i związałam w kucyk.
Równo o 17 wyszłam z domu i pojechałam taksówką do domu Mic. Weszłam na podwórko, gdzie stała już Mic. Wyglądała dobrze, jak na to, że na równo piłyśmy wczoraj.
- Hej.- powiedziałam i przytuliłam ją na powitanie.
- Dobrze, że jesteś.- powiedziała.- Już się bałam, że zrezygnowałaś.
- Nie.- powiedziałam, kręcąc głową.- Nawet nie planowałam zrezygnować.
- To chodź, wszyscy już są.- powiedziała, po czym weszłyśmy do jej domu.
Od razu poszłyśmy na taras, gdzie przy basenie grała głośna muzyka i dało się słyszeć śmiechy i rozmowy. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich i tylko zabrakło mi Pedriego. Od wczorajszego wieczoru z nim nie rozmawiałam i trochę źle się z tym czuje. Ciekawe czy się pojawi, bo może wtedy uda mi się z nim zamienić chociaż 2 słowa.
- Patrzcie kogo wam przyprowadziłam.- powiedziała ucieszona Mic i wzięła piwo ze stolika.
- Hej.- powiedziałam i pomachałam im, zostawiając swoje rzeczy na leżaku.
- Laura ty żyjesz!- powiedział Gavi, obejmując mnie w pasie.- Myśleliśmy, że nie wstaniesz po wczorajszym.
- Ej tak szybko się mnie nie pozbędziecie.- powiedziałam ze śmiechem i odwzajemniłam jego uścisk.
- To dawaj do nas.- krzyknął Ferran z basenu, gdzie pływał z Balde, Garcią i Kounde.
Rozebrałam spodenki i bluzkę, które rzuciłam na leżak i na bombę wskoczyłam do basenu, oblewając wodą chłopaków. Wynurzyłam się i spojrzałam na ich zszokowane miny. Sama się aż przestraszyłam.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanfictionLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...