18 LISTOPADA - WYLOT DO KATARU
PEDRI
Oficjalnie dzisiaj wylatujemy do Kataru aby zagrać w Mistrzostwach Świata. Póki co stresu nie mam, ale przyjdzie jak będziemy musieli zagrać pierwszy mecz. Jedno szczęście, że moje relacje z Laurą się poprawiły i wtedy na tym boisku wyjaśniliśmy sobie wszystko. Tylko cholera razem nadal nie jesteśmy. Tylko się całowaliśmy i nic więcej.
Samolot zaplanowany jest na 10 więc Fernando zawiózł mnie na lotnisko i powiedział, że za 4 dni przyleci z rodzicami na mój pierwszy mecz. Odpowiedziałem mu, że ma mi dać znać to odbiorę ich z lotniska w Doszy.
Na lotnisku pojawiłem się prawie ostatni. Nawet Gavi był przede mną a to on zazwyczaj się spóźnia. Wziąłem z samochodu walizkę i podszedłem do chłopaków. Laury ani Mic też jeszcze nie było. A ponoć mają lecieć z nami samolotem.
- Haha ktoś tu się spóźnił.- powiedział Gavi, naskakując na mnie.
- Raz ci się udało, maluchu.- powiedziałem i przeczesałem rękami jego włosy, które zaraz musiał poprawić.
Przywitałem się z resztą chłopaków i tak zaczęliśmy gadać. Czekaliśmy na odprawę i na Javiera, który pojawił się razem z Mic a na końcu szła Laura. Walizkę miała większą niż ona sama. Momentalnie uśmiechnąłem się i zostawiłem swoją walizkę oraz chłopaków i podszedłem do niej.
- Już myślałem, że nie lecisz.- powiedziałem, przytulając ją na powitanie.
- Szybko chcesz się mnie pozbyć.- powiedziała, odwzajemniając mój uścisk.- Ale pomęczysz się ze mną jeszcze trochę.
- Tą męczarnię jakoś zniosę.- powiedziałem.- Poza tym co ja bym robił w Katarze bez ciebie.
- Jak to co?- zapytała poważnie.- Wygłupiał się z chłopakami.
- To też będę robić.- powiedziałem.- A w między czasie zwiedzimy Dohę.
- Dobra, dobra, ja widzę, że ty masz wszystko już zaplanowane.- powiedziała ze śmiechem.
- Mniej więcej.- powiedziałem.
- To jeden dzień już rezerwuje.- powiedziała.- Słyszałam, że po pustyni można na quadach pojeździć. Emocje ponoć niezapomniane.
- Jak dla mnie brzmi ekstra.- powiedziałem.
Podeszliśmy do naszych przyjaciół aby po chwili iść do samolotu. My jako piłkarze weszliśmy pierwsi na końcu dopiero trenerzy i dziewczyny. Ja siedziałem na środku pomiędzy Pablem Torre a Ferranem. Przede mną siedział Gavi i Eric.
- Ciekawe kto siedzi na środku.- powiedział Eric, klęcząc na swoim siedzeniu, obrócony w moją stronę.
- Może trener aby cię pilnować.- powiedziałem a Gavi przybił mi piątkę.
- Idzie Laura.- powiedział Gavi.- I Mic. Ponoć Ansu zajął jej miejsce.
I faktycznie Mic podeszła do rzędu w którym siedział Ansu i usiadła pod oknem. Ciekawe gdzie będzie siedzieć Laura.
- No chłopaki.- powiedziała Laura, stając przy rzędzie Erica i Gaviego.- Mam nadzieje, że będziecie grzeczni. Bo siedzę pomiędzy wami.
- Że co?- zapytałem zaskoczony i gwałtownie wstałem z miejsca, uderzając głową o półkę na której leżały bagaże.
- Pedri?- powiedziała Laura.- Nawet nie wystartowaliśmy a ty już z kontuzją polecisz grać.
- Zamień się.- powiedziałem do Gaviego.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanficLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...