ROZDZIAŁ 46

804 30 3
                                    

LAURA

Dotarłam nad Zatokę Perską, po czym usiadłam na piasku i wpatrywałam się wodę. Była taka spokojna i czysta. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o sobie. W moim sercu aktualnie trwa sztorm z burzą i piorunami, które co jakiś czas uderzają w ściany mojego, powodując ogromny ból. 

Na plaży bawiło się pełno dzieci a dorośli albo się opalali albo pilnowali dzieci. Dało się słyszeć krzyki i śmiechy dobrej zabawy. Tylko ja zamiast się bawić i śmiać, to ryczę od kiedy tu przyjechałam. I szczerze to zaczynam mieć tego dość. Coraz bardziej myślę o powrocie do domu. Myślę, że gdybym to zrobiła, Mount nie miałby powodu aby wyznawać mi miłość a Pedri mógłby spokojnie grać. 

Siedziałam nad tą wodą jakieś dobre kilka godzin, gdy w końcu zrobiło się chłodniej a nad Dohą zaczął pojawiać się zachód słońca, wstałam z zimnego piasku i otrzepałam się. Postanowiłam wrócić do hotelu, bo być może się ktoś o mnie martwi. W końcu nie wzięłam telefonu ze sobą, bo miałam przecież tylko pogadać z Mountem. 

Szłam powoli w stronę hotelu i gdy do niego dotarłam, od razu poszłam do windy aby jechać do pokoju. Gdy tylko przekroczyłam próg, naskoczyła na mnie Mic.

- Potrzebuje cię jutro o 18.- powiedziała szybko.

- Na co?- zapytałam.

- Zapisałam się z Ansu na konkurs taneczny.- powiedziała przejęta.- A, że jesteś moją przyjaciółką to chce abyś tam była i mi kibicowała.

- Okey.- powiedziałam.- Nie ma problemu. Będę.

- Naprawdę?- zapytała zdziwiona, że się zgodziłam.

- No tak.- powiedziałem.- Jesteś moją przyjaciółką i jeżeli bierzesz udział w jakimś konkursie to będę ci kibicować.

- Jesteś najlepsza.- powiedziała i przytuliła mnie, szepcząc coś pod nosem.- Może ty ten konkurs wygrasz.

- Co?- zapytałam, bo nie usłyszałam co powiedziała.- Coś mówiłaś?

- Nie.- powiedziała.- Tylko, że jesteś najlepsza.

- Okey.- powiedziałam i zaczęłam się ogarniać.

Ten dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie dobrze ale zakończył fatalnie, ale nadal ma nadzieje, że wyjaśnię sobie wszystko z Pedrim a Mount się ode mnie odpieprzy.

30 LISTOPAD 2022

PEDRI

- Pedri wstawaj!- powiedział Ansu, kiedy smacznie sobie spałem.

Nie ukrywam, że wystraszyłem się i gwałtownie się obudziłem.

- Co jest Ansu?- zapytałem, przecierając twarz rękoma.

- Musisz mi pomóc.- powiedział zdenerwowany.

- W czym?- zapytałem i wziąłem do ręki telefon aby sprawdzić godzinę.- O 6 rano.

- Mic zapisała nas na ten konkurs taneczny, ale ja serio nie umiem tańczyć.- powiedział.- Musisz mi pomóc nauczyć się tańczyć do wieczora.

- Oszalałeś stary?- zapytałem.

- Pedri no błagam cię.- powiedział, składając ręce do modlitwy.

- Ja sam nie umiem tańczyć.- powiedziałem.

- Ale ostatnio byłeś na weselu.- powiedział.

- Ostatnio to znaczy jakiś rok temu.- powiedziałem.- I wiesz dobrze, że byłem sam i nie za bardzo tańczyłem. Po co się zgodziłeś na ten konkurs?

Zagubione przeznaczenie |Pedro GonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz