PEDRI
Co Laura robiła jako kelnerka? I dlaczego przyniosła mi te kwiaty? O co w tym wszystkim chodzi? Stałem jak wryty z kwiatami w ręce i patrzyłem jak ona odchodzi w stronę drzwi prowadzących dostępnych tylko dla personelu.
- Pedri?- zapytała moja mama, kiedy długo stałem jak słup i patrzyłem się jak miłość mojego życia odchodzi.
Spojrzałem na mamę a potem na wszystkich. Niech mi ktoś powie, że to tylko sen i ja się zaraz obudzę.
- Pepi.- powiedziała z uśmiechem Natalie.- Już możesz to zrobić. Wszyscy czekamy.
- Na co?- zapytała Mic.- O co tutaj chodzi?
- No właśnie.- zapytała mama Mic i Natalie.
- Pepi trzymasz w ręku bukiet pięknych róż a w kieszeni marynarki masz pierścionek.- powiedziała Natalie, wstając z krzesła.- Po prostu to zrób a ja ci powiem tak. Dziubku słuchasz mnie?
Szczerze to nie. Nie słucham jej. Próbuje zrozumieć całą tą popieprzoną sytuację.
- Natalie.- powiedziałem w końcu na nią patrzeć.- To co chcesz na mnie wymusić, to musi zrobić ktoś kto cię kocha. Ja niestety nie jestem tym chłopakiem.
Podałem jej kwiaty i wyciągnąłem pudełeczko z kieszeni, które położyłem na stole.
- Któregoś dnia spotkasz kogoś kto cię pokocha taką jaka jesteś i będzie z tobą na zawsze.- powiedziałem.- Tak samo ty zobaczysz w nim coś więcej niż tylko zwykłego kolegę. Naprawdę ci tego życzę. Ale nie mogę ci się oświadczyć.
- Że co?- powiedziała Mic, wstając gwałtownie z krzesła.- Powiedz mi, że to kiepski żart i, że nie chciałeś się jej oświadczyć.
- Micaela!- powiedziała jej mama.- Usiądź.
- Nie!- powiedziała.- Dopóki nie dowiem się dlaczego Pedri to planował.
- Nie planowałem tego.- powiedziałem i spojrzałem na nią.- Natalie tego chciała, nie ja. Przecież wiesz dobrze, że jest inna dziewczyna. I nie powinnaś mieć co do tego wątpliwości.
- A jednak mam.- powiedziała.- Widziałeś jaki miała smutek w oczach, gdy cię zobaczyła. Widziałeś?
- Tak widziałem.- powiedziałem.- I wiem, że muszę z nią pogadać.
- Świetnie, to co tutaj jeszcze robisz?- zapytała.
- Próbuje rozwiązać tą całą sprawę z zaręczynami.- powiedziałem.
- Rozwiązuj.- powiedziała.- Ja idę sprawdzić co z moją przyjaciółką. Dziękuje za kolację i dobranoc.
Wzięła swoją torebkę i opuściła salę. Wszyscy patrzyli jak zamykają się za nią drzwi.
- Pójdę ją uspokoić.- powiedział Ansu i też szybko się ulotnił.
Oboje mnie zostawili na pastwę losu. Sądziłem, że mi pomogą a oni sobie tak po prostu wyszli.
- Pedri?- powiedziała mama.- Wyjaśnisz nam o co chodzi z tymi zaręczynami? I dlaczego ja nic nie wiem?
- Jak mogłeś mnie tak upokorzyć?- zapytała szeptem Natalie ze łzami w oczach.
Przerzucałem wzrok z mamy na Natalie i z powrotem. Zastanawiałem się komu tą sytuację wyjaśnić pierwszy. Padło na Natalie. Mama wiem, że mnie zrozumie.
- To nie ja cię upokorzyłem.- powiedziałem.- Tylko ty sama. Mówiłem ci, że tego nie zrobię i słowa dotrzymałem.
- Dlaczego?- zapytała.- Przecież byliśmy razem przez 5 miesięcy i możemy być razem do końca.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanficLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...