ROZDZIAŁ 13

1K 46 2
                                    

Roger trzasnął mocno drzwiami i popchnął mnie na ścianę w korytarzu. Bałam się, cholernie się bałam. Za pierwszym razem gdy się zjawił w moim mieszkaniu był przy mnie Pedri. A teraz go nie było a ja nie mogłam się z tego przeklętego strachu ruszyć.

- Myślałaś, że jak uciekniesz do Hiszpanii to cię nie znajdę, słoneczko.- powiedział, dodając to okropne zdrobnienie, którym posługiwał się gdy byliśmy razem.- Co twojego księcia nie ma, to też księżniczka się boi?

Przełknęłam ślinę i nadal stałam nieruchomo. Obiecałam sobie, że się nie poddam i będę z nim walczyć, ale chyba nie mam już siły.

- Masz mi oddać wszystko co do grosza, albo wiesz co zrobię.- powiedział a raczej wyszeptał mi to w usta.

Waliło od niego papierosami, które Roger palił na okrągło. Próbowałam nie oddychać, ale wstrzymywanie powietrza nie szło mi za dobrze. Czekałam co zrobi Roger, po czym on wziął i pocałował mnie brutalnie. Próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy.

Gdy tylko skończył, uśmiechnął się i z otwartej ręki uderzył mnie w twarz. Poczułam piekący policzek i łzy spływające po nim. Znowu to zrobił. Kolejny raz mnie uderzył.

- Daje ci czas do końca tygodnia, słoneczko.- powiedział i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Oparłam głowę o ścianę i usiadłam na ziemi, próbując powstrzymać łzy. Zanim się uspokoiłam minęła dobra godzina. Nie sądziłam, że on się tutaj pojawi i, że będzie mnie w stanie uderzyć. Nie mam szans zdobyć tak dużej kasy w tydzień. Chyba długo tutaj nie pobędę. Mogę już wracać do Norwegii.

Wstałam z ziemi i spojrzałam w lustro. Miałam wielką różową plamę, która jutro będzie fioletowa. Cholera jasna a w sobotę impreza. Nie ma szans, że to zejdzie. Będę musiała powiedzieć, że mnie nie będzie.

Przez cały wieczór na zmianę płakałam i śmiałam się choć ta sytuacja wygląda fatalnie i bardzo, ale to bardzo źle. Nim się zorientowałam było grubo po 23. Wyłączyłam telewizor, który włączyłam aby choć trochę zapomnieć o Rogerze i o tym co mi zrobił, po czym położyłam się na kanapie, przykrywając kocem. Ciężko było zasnąć, bo nie dość, że boje się Rogera to ten policzek mnie boli. Zasnęłam dopiero koło 1 i obudziłam się przed 8.

Próbowałam przypomnieć sobie cały wczorajszy dzień i na samą myśl miałam przeszywające całe ciało dreszcze. Zwlekłam się z kanapy, wchodząc do łazienki. Spojrzałam w lustro i poczułam łzy. Moja twarz wyglądała jakby mnie przejechał samochód. Cały lewy policzek był jedną wielką siną plamą.

Próbowałam to zamalować pudrem ale nic to nie dało. W końcu postanowiłam rozpuścić włosy, ubrać okulary przeciwsłoneczne i czapkę z daszkiem. Mam nadzieje, że nikt tego nie zobaczy. Ubrałam czarne dresy i biały top a na to czarną bluzę i białe trampki. Mój dzisiejszy ubiór musi być w stylu sportowym.

Po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy, wzięłam potrzebny sprzęt i pojechałam na stadion. Jak zwykle przyjechałam ostatnia. Idąc w dół schodami, zauważyłam, że Mic rozmawia z Ansu i musieli sobie coś śmiesznego opowiadać, bo co chwilę oboje wybuchali śmiechem. Myślę, że właśnie się godzą albo już się pogodzili.

Gdy Xavi krzyknął, że rozpoczynamy trening, Ansu pocałował Mic i wbiegł na boisko. Na mojej twarzy pojawił się tak wielki uśmiech, że nie umiałam nad nim zapanować.

- Pogodziliście się.- powiedziałam do przyjaciółki, kiedy stanęłyśmy obok siebie.

- Tak.- powiedziałam, patrząc na mnie.- Wczoraj poszliśmy do naszej knajpki, wyjaśniliśmy sobie wszystko i postanowiliśmy ten incydent puścić w niepamięć. A na to wszystko Ansu zaprosił mnie na ten bal.

Zagubione przeznaczenie |Pedro GonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz