5 LAT PÓŹNIEJ...
- Pedri wiesz, że ci bardzo ufam, prawda?- powiedziałam, gdy prowadził mnie z zawiązanymi oczami w jakieś miejsce.
- To dobrze.- powiedział.- Spodoba ci się to co zobaczysz.
- Okey.- powiedziałam i mocniej ścisnęłam jego dłoń.
- Uważaj stopień.- powiedział a ja delikatnie podniosłam nogę, stając na niego.
Nie wierzę, że ubrałam szpilki na tą niespodziankę, którą mi przygotował. Ale ufam mu jak nikomu innemu nieprzerwanie od 5 lat. Wtedy gdy zostałam z Katarze i przyjechałam na jego mecz, powiedziałam mu co czuje i, że chce zostać. I wiecie co? Zostałam. I od 5 lat jesteśmy razem. Nie zamieniłabym tych 5 lat na żadne inne.
- Gotowa?- zapytał.
- Tak.- powiedziałam a on delikatnie zdjął mi opaskę z oczu, po czym gdy otworzyłam oczy, usłyszałam wielkie hasło NIESPODZIANKA.
No tak zapomniałam. Dzisiaj mam przecież urodziny. Już mi kalendarzu wybiło 24 lat.
- Jejku to wszystko dla mnie?- zapytałam, nie mogąc ukryć wzruszenia.
Byli tutaj wszyscy. Moi przyjaciele, rodzice Mic i Pedriego a nawet.... moja mama.
- To nasz prezent dla ciebie.- powiedziała Mic i wskazała na moją mamę.
- Cześć córeczko.- powiedziała mama a ja od razu pobiegłam do niej aby się przytulić.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.- powiedziałam, przytulając ją mocno.
- Ja tak samo.- powiedziała.- Wszystkiego najlepszego skarbie. Bądź zawsze taka szczęśliwa i nigdy się nie zmieniaj.
- Dziękuje.- powiedziałam i poczułam łzy w kącikach oczu.
- Chciałabym abyś kogoś poznała.- powiedziała niepewnie mama.- To facet. Mój.
- Spotykasz się z kimś?- zapytałam szczęśliwa tą informacją.
- Tak.- powiedziała i po chwili obok nas pojawił się facet.
Nie przypominał mojego taty, ale wyglądał na porządnego faceta.
- Cześć Lauro.- powiedział.- Jestem Martin. Wszystko najlepszego.
- Cześć, miło mi.- powiedziałam.- I dziękuje.
- Potem ci opowiem jak się poznaliśmy.- powiedziała mama, która dotknęła mojej ręki.- A póki co wszyscy chcą ci złożyć życzenia.
I faktycznie każdy po kolei składał mi życzenia i wręczał jakieś drobne prezenty. Dziękowałam każdemu i chwilę z każdym rozmawiałam.
- Laura kochana ty moja.- powiedziała Mic i przytuliła mnie, chociaż na pewno było jej ciężko, w końcu weszła w 9 miesiąc ciąży i lada dzień ma rodzić.- Wszystkiego najlepszego, spełniaj swoje marzenia i zawsze bądź sobą.
- Dziękuje.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.- A jak się czujesz? Jak dzidziuś?
- Kopie.- powiedziała.- Ansu mówi, że będzie piłkarz. A ja mówię, że piłkarka.
- Dlaczego nie zdradzicie nam płci?- zapytałam ze śmiechem.- Ciocia Laura chce wiedzieć kim będzie się zajmować.
- Ma być niespodzianka.- powiedziała też ze śmiechem.
- Dobrze, dobrze.- powiedziałam i gdy odeszła, koło mnie pojawiła się Natalie z Gavim.
- Teraz my.- powiedziała z uśmiechem Natalie.- Wszystkiego najlepszego kochana. Dużo zdrówka, miłości z Pedrim i co sobie życzysz.
- Dziękuje Natalie.- powiedziałam i przytuliłam ją.
Jakieś 5 lat temu toczyłyśmy wojnę a teraz nawet się ''kolegujemy'', bo okazało się, że ona powinna być z Gavim a nie Pedrim. I tak właściwie przez rok się przyjaźnili a od 4 lat są razem i wyglądają oboje kwitnąco. Ja to się bardziej martwiłam czy to nie zniszczy naszej paczki, ale okazało się, że brakowało nam jednego elementu. Tylko najbardziej boli mnie serce tym, że Ferranowi i Sirze nie wyszedł związek ale postanowili się przyjaźnić aby wciąż się z nami wspólnie widywać. No i póki co jakoś im ta przyjaźń wychodzi.
Gdy każdy złożył mi życzenia, jeszcze raz podziękowałam im za przybycie i za to, że są tutaj razem ze mną.
- Laura?- powiedziała mama Pedriego.- Jeszcze jeden prezent.
Pokazała mi ręką na drzwi w których stał Pedri z wielkim bukietem czerwonych róż. Pamiętam, że podobny niosłam mu w Katarze 5 lat temu.
- Pamiętasz jak prosiłaś mnie abym obiecał ci, że codziennie będziemy oglądać wschody i zachody słońca oraz, że będziemy tańczyć tylko we dwoje?- zapytał ze swoim rozbrajającym uśmiechem.
- Tak, coś pamiętam.- powiedział, uśmiechając się.
- A więc ja znalazłem na to sposób.- powiedział i po chwili klęknął przede mną na jedno kolano i otworzył małe czerwone pudełeczko, w którym błyszczał... pierścionek.
Czułam, że mam rozdziawioną buzię i, że za chwilę zacznę płakać jak bóbr.
- Lauro Ingrid Karstensen czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- zapytał a ja poczułam łzy spływające po moich policzkach.
- Tak.- powiedziałam szczęśliwa.- Oczywiście, że zostanę. Z wielką przyjemnością zostanę!
Wszyscy zaczęli bić brawo a Pedri wstał i założył mi pierścionek na palec i podał mi kwiaty.
- Najlepszy prezent jaki mi mogłeś dać.- powiedziałam i pocałowałam go.
Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat i nawet ktoś odpalił konfetti w kształcie serduszek.
- Będę żoną najlepszego piłkarza na świecie!- krzyknęłam i objęłam Pedriego, po czym spojrzałam mu w oczy.- Kocham cię Gonzalez ponad wszystko.
Uśmiechnął się i po chwili znowu mnie pocałował. Najpiękniejsze urodziny jakie miałam. I nim się przyzwyczaję, że mam narzeczonego musi minąć dobrych kilka dni. A tak poza tym to jestem szczęśliwa, bo teraz już wiem, że nasza historia biegnie dalej i, że codziennie będzie miała cudowne zakończenie.
''Kiedy zdecydujesz się spędzić z kimś resztę swojego życia, chcesz, żeby ta reszta życia zaczęła się jak najszybciej.''
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
Fiksi PenggemarLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...