PEDRI
Jechałem przed siebie ulicami Dohy aż w końcu dojechałem na taki ogromny plac z którego rozciągał się długi most i deptak. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wysiadłem z samochodu. Zamknąłem go i zacząłem iść w stronę tego mostu. Ludzi było dosłownie garstka. A ja musiałem po tym wszystkim co się stało oczyścić umysł.
Wiem, że źle potraktowałem Laurę. Pierwszy raz w życiu źle kogoś potraktowałem. Rodzice nie tak mnie wychowali. I naprawdę ja staram się być uprzejmy to dzisiaj górę wzięły emocje. I to te najgorsze, negatywne.
Szedłem tym mostem i podziwiałem Zatokę Perską oraz prawie całą oświetloną Dohę. Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Chociaż Barcelona wygląda równie pięknie. Te moje analizowania przerwał dźwięk mojej komórki.
Wyciągnąłem ją z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Ferran. Dobrze, że nie Gavira, bo od razu nacisnąłbym czerwoną słuchawkę. A tak po chwili zawahania odebrałem.
P: Słucham?
F: Stary, gdzie ty jesteś?
P: Musiałem jechać trochę pomyśleć.
F: I co pomyślałeś? Bo niezłego bałaganu narobiłeś. I to jeszcze z... Gavim.
P: On mi tylko powiedział prawdę.
F: I dodał 3 grosze od siebie. Pedri wracaj do hotelu i pogadamy, bo coś czuje, że w końcu jednak trzeba wam pomóc.
P: Ferran w niczym nam już nie trzeba pomagać. Ja i Laura to przeszłość. Już nawet się nie będziemy przyjaźnić.
F: Nie zaczynaj znowu tylko wracaj i wtedy pogadamy. Narka.Rozłączył się a ja schowałem telefon do kieszeni. Jeszcze chwilę postałem na tym moście, po czym wróciłem do samochodu. Wyjechałem z tego parkingu i przemierzałem wolno i spokojnie drogi Dohy aż w końcu dojechałem do hotelu.
Zaparkowałem i zgasiłem silnik, biorąc głęboki wdech i robić wydech, bo nie chce nikogo spotkać, tylko w spokoju dostać się do pokoju. Wysiadłem z pojazdu i kluczykami go zamknąłem. Przekroczyłem wejście hotelu, przeklinając w myślach, kiedy ktoś zawołał moje imię.
Odwróciłem się i zobaczyłem z drinkiem w ręku, machającą do mnie Natalie.
- Pepi.- powiedziała ucieszona i podeszła mnie.- Misiaczku, co z tobą?
- Po pierwsze przestań tak do mnie mówić, po drugie co chcesz?- zapytałem, czując, że nie panuje nad sobą dokładnie tak samo jak nie panowałem przy rozmowie z Laurą.
- Może grzeczniej przystojniaku.- powiedziała wrednie.- Chciałam ci powiedzieć, że długo po tobie nie płakałam i przyleciałam kibicować tutaj ze swoim narzeczonym.
- Gratulacje!- powiedziałem.- Że jednak jesteś szczęśliwa.
- Ty natomiast nie.- powiedziała.- Ta kretynka jak jej tam było? Laura? Kopnęła cię w dupę?
- Nie twoja sprawa.- powiedziałem.- I przestań o niej tak mówić!
- Wiem, ale ciekawie jest się nad wami poznęcać.- powiedziała.- Swoją drogą ta twoja LAURA to jakaś zapłakana wychodziła z hotelu.
Specjalnie podkreśliła jej imię aby nie wiem czy mnie zdenerwować czy jednak się ze mną nie pokłócić.
- Kiedy?- zapytałem.
- Dosłownie minutę przed tym jak wszedłeś do hotelu ona wyszła.- powiedziała i wzięła łyk drinka, którego trzymała w ręce.- Zaryczana i w takiej brzydkiej i za dużej na nią czarnej bluzie. Ale to nie moja sprawa, gdzie poszła. Dla mnie to by i araby ją mogły porwać.
- Natalie.- powiedziałem.
- Pa misiaczku.- powiedział i wyminęła mnie, wracając do hotelowego baru.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanfictionLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...