26 LISTOPADA 2023
PEDRI
Jestem wściekły na Laurę. Oszukała mnie kolejny raz, tylko tym razem sprawa poszła za daleko, bo cały świat myśli, że ona spotyka się z Mountem. Niech go tylko dorwę to nie ręczę za siebie. Co on myślał, że się odsunę i dam mu wolną rękę do niej? Otóż właśnie nie. Zamierzam o nią walczyć. I przysięgam na wszystko, że wygram.
Wyszedłem całkowicie ze swojej imprezy i stanąłem przed hotel aby poczekać na Mounta. Zjawił się jakoś po północy. Szedł z Bellinghamem. Od razu do niego podszedłem i popchnąłem go tak, że torba spadła z jego ramienia.
- Laura nie jest kurwa twoją dziewczyną!- powiedziałem wściekły.- Tylko moją.
- Gonzalez.- powiedział ze śmiechem.- Jak cię teraz będą nazywać? Odbijaczem dziewczyn innych piłkarzy?
- A wiesz jak ciebie będą nazywać?- zapytałem.- Kłamcą. Jesteś kłamcą Mount. Pieprzonym kłamcą. A Laura nigdy z tobą nie będzie. Już ja tego dopilnuje. Zresztą....
Odsunąłem się od niego i rozłożyłem ręce.
- Ja już wygrałem.- powiedziałem.- Wiem, że z nią jestem a świat prędzej czy później się sam o tym dowie, bo Laura nigdy nigdzie się z tobą nie pojawi. A ja się już oto postaram.
Zostawiłem go przed hotelem a sam wszedłem do środka. Skierowałem się w stronę wind i wcisnąłem numer swojego piętra. Tylko w pokoju będę umiał pomyśleć. I na szczęście wiem, że nie ma tam ani jednego z chłopaków.
Otworzyłem kartą drzwi i wślizgnąłem się do pustego pokoju. Nie zapalałem nawet świateł, tylko rozsunąłem drzwi balkonowe i usiadłem na leżaku. Chłód z nad wody pozwalał mi choć trochę pomyśleć. Czy jestem na pozycji spalonej w tej całej sytuacji? Nie! Bo Laura jest ze mną. Tylko, że jak pojawi się gdzieś z Mountem, potwierdzi jego słowa a ja przyjmę nazwę odbijacz dziewczyn. A to jest najgorsza nazwa dla piłkarza. I naprawdę ma ją nie wielu. Nie chce być jednym z nich.
Siedziałem tak jakoś po 2, kiedy zadzwonił mi telefon. Myślałem, że to któryś z chłopaków, rodzice albo Fernando. Jednak nie dzwonił żaden z nich. Dzwoniła Laura. Jej uśmiechnięte zdjęcie pojawiło mi się na ekranie. Wahałem się czy odebrać, ale jednak to zrobiłem.
P: Słucham?
L: Pe...Ped...ri, to ja.
P: Wiem, że to ty. Gdzie jesteś? Słyszę po głosie, że jesteś pijana.
L: N...ni..e. Cho...ciaż... tro...szeczkę może ta...ak.
P: Laura, skarbie, gdzie jesteś?
L: W... klubie.
P: Jakim? Nazwa!
L: Ja...kiś Bla...coś
P: Przypomnij sobie tą nazwę, proszę cię.
L: O...ok...ey. To je...st Bla...ck klub.
P: Czekaj tam na mnie.
L: Zaaa....wsze.Rozłączyła się a ja czym prędzej wyszedłem z pokoju i zjechałem windą na dół. Praktycznie biegłem do samochodu. Wbiłem w nawigację ten klub i samochodem był jakieś 7 minut od hotelu. Po co Laura tam poszła?
Zaparkowałem centralnie pod klubem i wysiadłem z samochodu. Nie ukrywam, że było tam dużo ludzi, którzy procentów mieli już za dużo. Mam nadzieje, że znajdę Laurę szybko i zabiorę ją do hotelu.
Wszedłem do klubu i zacząłem się rozglądać. Niestety nigdzie jej nie widziałem. A ludzi było naprawdę dużo. Byli jak sardynki w puszce. W końcu dotarłem do baru i jeszcze raz rozejrzałem się po lokalu. Dopiero wtedy zauważyłem śpiącą Laurę przy jednym ze stolików, gdzie siedziało jakiś 3 facetów. Znowu zacząłem przeciskać się przez ludzi i w końcu dotarłem do Laury.
- Laura?- powiedziałem i dotknąłem jej twarzy.- Laura, słońce? Słyszysz mnie?
- Ej gościu odwal się od niej.- powiedział jeden z tych 3 facetów.- Nie widzisz, że ona się świetnie bawi z nami.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanfictionLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...