ROZDZIAŁ 10

1.1K 43 1
                                    

Z tak wielkim trudem nie wstałam od kilku dni. Ledwo miałam siłę wyłączyć dzwoniący już 5 raz budzik. Gdy udało mi się to zrobić, to stwierdziłam, że poleżę sobie jeszcze jakieś 10 minut. Dzisiejszy dzień to jeden z moich najgorszych dni. Chyba, że wliczam wczorajszy to drugi najgorszy.

Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki umyć zęby i doprowadzić się do stanu ''wyjścia do ludzi''. W sypialni ubrałam białą spódnicę w malutkie czerwone groszki i czerwony top oraz białe klapki. Chociaż nie miałam dnia aby się stroić to przecież w piżamie nie pojawię się na stadionie.

Zrobiłam sobie śniadanie, którego prawie nie tknęłam, bo nic nie umiałam przełknąć. Jakoś przed 9 wyszłam z mieszkania i piechotką poszłam na stadion. Domyśliłam się, że Pedri po mnie nie przyjedzie, bo pewnie jest na mnie zły za wczoraj. Gdybym mogłam cofnęłabym czas. On załamany zdradą Natalie a ja się z tego cieszę jak jakaś kretynka. Chyba nigdy nie nauczę się mieć dobrego wyczucia sytuacji.

Na stadionie pojawiłam się równo o 9. Mic siedziała już na ławce i rozmawiała ze swoim tatą. Podeszłam do nich i powiedziałam najlepiej jak umiałam cześć.

- Dzisiaj powypełniacie mi papiery.- powiedział Xavi.- Klucze do biura i papiery.

Wzięłam od niego klucze a Mic papiery.

- Do 15 się wyrobimy.- powiedziała Mic.- Chodźmy.

Szłam cały czas za nią. Idąc patrzyłam na boisko, ale Pedriego na nim nie było. Mam nadzieje, że wszystko u niego w porządku. Dostałam cykora i nie napisałam do niego nawet wiadomości.

Weszłyśmy z Mic na pierwsze piętro do biura Xaviego z którego widok był na całe boisko. Usiadłyśmy przy ogromnym stole i rozłożyłyśmy papiery.

- Chcesz kawę?- zapytała Mic, podchodząc do ekspresu.

- Mhm.- mruknęłam jej i podeszłam do okna.

- Co się dzisiaj z wami dzieje?- zapytała Mic.

- Natalie od rana ryczała, bo nie chciała zdradzać Pedriego, rodzice też jacyś nie w humorze, ty też.- powiedziała Mic.

- Bo od wczoraj czuję się podle.- powiedziałam.- Natalie zdradziła Pedriego a ja się ucieszyłam. Jeszcze to jak mnie wczoraj przytulał.

- Zakochałaś się i to jest zrozumiałe.- powiedziała.

- Czy to możliwe aby zakochać się po tygodniu?- zapytałam.- I to w chłopaku z którym jedynie co cię połączyło to zagubiona walizka na lotnisku?

- Może to jest właśnie zagubione przeznaczenie?- zapytała Mic.- Zagubiona walizka ułatwiła wam odnalezienie się.

- Nie wiem.- powiedziałam, spoglądając na chłopaków i dopiero wtedy dostrzegłam, wchodzącego na boisko Pedriego.

Wyglądał na totalnie załamanego. Widać po nim było, że nie spał całą noc. Miałam ogromną ochotę zejść tam do niego i długo i mocno go przytulać.

- Dlaczego widok smutnego Pedriego też smuci mnie?- zapytałam się Mic, odwracając się do niej.

- Zaraz nie będziesz smutna.- powiedziała.- Tylko wściekła.

- Bo?- zapytałam, nie rozumiejąc co ma na myśli Mic.

Dopiero, gdy kazała mi jeszcze raz spojrzeć na boisko, dostrzegłam Natalie, podchodzącą do Pedriego. Miała na sobie wąską białą sukienkę i różowe koturny. Co chwilę wachlowała sobie twarz aby jej idealny makijaż nie spłynął albo żeby miała udawane łzy.

Podeszła do Pedriego i zaczęła go o coś prosząc. On nie chciał jej słuchać i tylko co chwilę pokazywał jej ręką wyjście albo placem pukał się w czoło. Z góry ta sytuacja wyglądała zabawnie. Nigdy nie widziałam Natalie aby tak dobrze grała przed kimś. Wątpliwe aby nagle zaczęło jej zależeć na Pedrim.

- Twoja siostra nie chciałaby być aktorką?- zapytałam się Mic, ciągle obserwując tą dwójkę.

- Chciała, ale nie przyjęli jej do szkoły aktorskiej.- powiedziała, biorąc łyk kawy.- Robi za to natomiast w modelingu.

- No tak, długie nogi i wąska talia.- powiedziałam.

- Oj ona o te rzeczy dba.- powiedziała Mic.- Praktycznie żyje na samej sałacie i pomidorach.

- Tak się da?- zapytałam i przerzuciłam swój wzrok na Mic.

- Natalie udowadnia, że się da.- powiedziała Mic.- Ja tam uwielbiam dobrze sobie zjeść.

- Ja tak samo.- powiedziałam.

Spojrzałam szybko jeszcze na Pedriego i Natalie, ale jedyne co napotkałam to wściekły wzrok Natalie, patrzący centralnie na mnie. Momentalnie odsunęłam się od okna i wpadłam na krzesło.

- O cholera ona tu chyba idzie.- powiedziałam do Mic.

- Kto?- zapytała jakby totalnie zapomniała, że od 15 minut rozmawiamy o Natalie.

- Natalie.- na szybko powiedziałam jej imię i po chwili drzwi otworzyły się z hukiem a w nich stanęła wściekła Natalie.

- To jest twoja wina.- powiedziała i wskazała palcem na Mic.

- Moja? A w czym ja niby zawiniłam?- zapytała spokojnie Mic, popijając swoją kawę.

- Zaprosiłaś go do domu.- powiedziała.- Po jakiego grzyba, co?

- Po pierwsze nie zapraszałam go, tylko Laurę, po drugie przyszedł razem z Ansu, po trzecie ty nie powinnaś go zdradzać i jeszcze przyprowadzać swojego nowego chłoptasia a po czwarte nie drzyj się na mnie, bo to nie moja wina, że jesteś tępa.- powiedziała tym razem wściekła Mic.

Nigdy nie widziałam Mic aby się wściekała, ale też miała pazurki.

- Masz czas do wieczora aby to odkręcić, bo inaczej....- powiedziała Natalie, podpierając jedną rękę o drugą.

- Bo inaczej co?- zapytała Mic, przerywając jej wypowiedź.

- Bo inaczej ty i Ansu też się rozstaniecie.- powiedziała Natalie a na jej twarzy wskoczył złowieszczy uśmieszek.

Spojrzałam na Mic, która przez chwilę milczała, po czym wybuchła śmiechem.

- Proszę cię.- powiedziała.- Mój związek z Ansu to nie twój z Pedrim.

- Skoro ja nie mam piłkarza, ty też nie będziesz miała.- powiedziała.- Karma siostrzyczko. A ty kretynko.

Tym razem przeniosła swój wzrok na mnie i wbiła go aż po same kości.

- Nie myśl, że skoro rozstałam się z Pedrim nagle stworzycie cudowny związek.- powiedziała, pokazując rękami błysk.- Bo ja i on to chwilowe rozstanie i wieczorem będziemy znowu razem.

- Powodzenia.- powiedziałam, bo serio nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

Przecież dobrze wiem, że ja i Pedri nigdy nie będziemy razem. Co najwyżej to się przyjaźnimy, ale nic po za tym.

- Kretynki!- powiedziała i wyszła z biura, trzaskając mocno drzwiami.

Ta dziewczyna powinna nazywać się chodzące problemy. Gdzie się nie pojawi tam robi zamęt i to zawsze ten najgorszy. Spojrzałam na Mic, która jak gdyby nic wróciła do wypełniania dokumentów.

Ja zrobiłam to samo, chociaż mój wzrok ciągle uciekał na boisko, gdzie chłopaki mieli jeszcze trening. Dopiero gdy go skończyli, byłam się w stanie skupić na tyle aby wypełniać papiery. We dwie wyrobiłyśmy się z tym przed 15. Poskładałyśmy je na kupkę i postawiłyśmy na biurko Xaviego.

- Odwiozę cię.- powiedziała Mic, kiedy wyszłyśmy ze stadionu.

- Dzięki.- powiedziałam.

Podeszłyśmy do jej samochodu, Mic wrzuciła rzeczy do bagażnika a ja usiadłam na miejscu pasażera. W końcu Mic usiadła za kierownicą i wyjechała z parkingu. Całą drogę milczałyśmy. Widać po Mic, że zaczęła przejmować się słowami Natalie. Tak szczerze nie znam za dobrze Natalie i jedynie mogę się domyślać, do czego jest zdolna. Mic mieszka z nią całe życie i zapewne boi się tego co planuje. Ale ja nie mieszam się w te sprawy, bo one mnie nawet nie dotyczą. Nie jestem z Pedrim, więc nie mam sobie nic do zarzucenia.

Gdy Mic odwiozła mnie do mieszkania, do samego wieczora postanowiłam nic nie robić, tylko z paczką chipsów oglądać serial, bo ten dzień był już dosyć wyczerpujący i nie potrzebuje kolejnych wrażeń.

Zagubione przeznaczenie |Pedro GonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz