ROZDZIAŁ 32

902 33 11
                                    

PEDRI

Udowodnię Laurze, że nie jestem jej błędem życiowym a już na pewno nie takim jak ten jej były. Wiem, że jest na mnie wściekła i doskonale ją rozumiem, dlatego nawet nie zaprzeczyłem. Ale pokaże jej, że mi na niej zależy. Trochę żałuje, że emocje wzięły górę, bo mogłem się z nią wczoraj spotkać i wprost zapytać o jej rozmowę z Mountem. Albo by mi powiedziała prawdę albo zaczęła kręcić.

Wszedłem do restauracji, gdzie obiłem kartę pokojową. Zanim jednak poszedłem po śniadanie i kawę to postanowiłem przekonać do siebie Laurę. Zdążyła już usiąść z kawą i śniadaniem oraz laptopem. Pewnie będzie pracować.

Ryzykuje, że może mnie opieprzyć i być znowu wściekła, ale cholera na żadnej mi tak nie zależy jak na niej. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem iść w kierunku jej stolika. Usiadłem naprzeciwko niej i nie wiedziałem za bardzo co gadać.

- Nie chce być twoim życiowym błędem.- powiedziałem.

- A nim jesteś.- powiedziała, nie odrywając wzroku od laptopa.

Zamknąłem tego jej laptopa i przytrzymałem jej go ręką.

- To daj mi udowodnić, że się mylisz.- powiedziałem.- Laura zrobiłem wczoraj najgłupszą rzecz w całym swoim życiu, ale zależy mi na przyjaźni z tobą. I chce ją odzyskać, ale jak mi nie dasz szansy to nie mam jak tego dokonać.

- Pedri potraktowałeś mnie wczoraj tak jakbym nic dla ciebie nie znaczyła.- powiedziała.

- Wiem i żałuje tego jak niczego innego.- powiedziałem.- Ale chce abyś mi wybaczyła. Co mam zrobić, żeby tak się stało?

- Nic nie zrobisz.- powiedziała.- Bo postanowiłam, że po meczu porozmawiam z Masonem i to jemu dam szansę. Zaproponował mi związek i mówię ci o tym otwarcie.

Próbowałem przyswoić te informacje, które mi powiedziała, ale mój mózg się odłączył, natomiast usta nie.

- Laura nie zgadzaj się, proszę cię a nawet błagam.- powiedziałem, składając ręce jak do modlitwy.

- Dlaczego?- zapytała, unosząc jedną brew.

- Bo to ja cię kocham i to ja chce być z tobą mimo wszystko.- powiedziałem na jednym wydechu, po czym ścisnąłem usta w cienką linie.

Powiedziałem to. Ja jej to powiedziałem. I nie było to takie trudne, tyle, że okoliczności są nie przyjemne. Czekałem na niej ruch. Ja swój zrobiłem teraz jej. Odchrząknęła i ściągnęła swoje okulary przeciwsłoneczne.

- Straciłeś swoją szansę.- powiedziała.- To, że mi powiesz, że mnie kochasz to nic między nami nie zmienia. W innych okolicznościach owszem, ale nie w tych.

Dopiła swoją kawę, spakowała laptopa i wstała od stołu. Ubrała torebkę na ramię i jeszcze raz spojrzała na mnie.

- Na razie Pedri.- powiedziała i odeszła.

Tak po prostu odeszła. Bez powiedzenia mi, że mnie też kocha. Zrobiłem coś na co zbierałem się już od kilku miesięcy a ona mnie odrzuciła. I pewnie zrobiła dobrze. Sam bym siebie odrzucił po tym co jej zrobiłem. Tylko, że teraz boli mnie serce i to nie tak lekko a tak jakby ktoś je wyciągnął i rozszarpał na strzępy.

LAURA

Bo to ja cię kocham. Kocham cię. On mi to w końcu powiedział. Tylko gdyby to zrobił kilka dni wcześniej rzuciłabym mu się na szyję i powiedziała, że ja też i tak długo na to czekałam, ale dzisiaj poczułam do niego... nic. Te jego słowa wydawały mi się kłamstwem. Jakąś nieczystą grą. Nic innego mi nie przyszło jak powiedzieć mu, że stracił swoją szansę. A z Masonem powiedziałam mu prawdę. Pedri zranił mnie już kilkakrotnie a Mason ani razu. I to jemu powinnam dać szansę.

Zagubione przeznaczenie |Pedro GonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz