5 GRUDNIA 2022
LAURA
Wstałam naprawdę wcześnie, jeszcze przed dziewczynami aby dokończyć wszystkie formalności związane z moim wyjazdem. Nie powiedziałam jeszcze o tym nikomu, zrobię to dopiero przy śniadaniu. Wiem też, że chce powiedzieć o tym Pedriemu, bo pomimo tego wszystkiego zasługuje na to aby wiedzieć.
Wyszłam z pokoju i usiadłam na wielkiej kanapie stojącej w korytarzu. Wybrałam numer, który spisałam z Internetu i wykręciłam go.
R: Good morning? How can I help you?
L: Good morning. I would like a buy a one-way ticket to Barcelona and Norway.
R: Okey. Maybe it's for tomorrow's departure at 5 p.m?
L: Yes.
R: And do you fly to Norway on December 7 at 10 a.m?
L: Yes, it fits me.
R: Your name and surname?
L: Laura Karstensen.
R: Please be at the airport one hour before.
L: Okey. Thank you for the infomation. Goodbye.
R: Goodbye.Rozłączyłam i odłożyłam telefon, wypuszczając powietrze z ust. A więc lecę. Wracam do domu. Do swojego starego życia. Do mamy. Wiem, że tak będzie najlepiej. Innej decyzji nie mogłam podjąć.
Wróciłam do pokoju, gdzie dziewczyny akurat wstały. Przywitałam się z nimi i usiadłam na łóżku, bawiąc się telefonem. Złamię im serce tą wiadomością, ale jeśli są moimi przyjaciółkami zaakceptują ją. Chociaż mnie samą boli serce tym wyjazdem to wiem, że on wszystkim pomoże. Szczególnie mi i Pedriemu.
- Idziemy na śniadanie?- zapytała Mic, gotowa do wyjścia.
- Tak.- powiedziałam na równo z Sirą.
Wzięłyśmy swoje telefony i karty i wyszłyśmy z pokoju. Szłam z tyłu, zastanawiając się jak im to wszystkim powiem. Boję się, że przez te nerwy nic im nie powiem. A przecież muszę.
Zjechałyśmy windą na parter i udałyśmy się do restauracji, przy której odbiłyśmy karty. Poszłyśmy po jedzenie i spotkaliśmy się przy naszym wspólnym stoliku. Niestety Pedriego przy nim nie było. Chciałam zapytać, gdzie jest, ale uprzedziła mnie Mic.
- A Pedri gdzie?- zapytała.
- Powiedział, że idzie zrobić sobie trening.- powiedział Gavi, obok którego usiadłam.
Zaczęłam dziobać swoje jedzenie i przysłuchiwać się o czym rozmawiają przyjaciele. Wyglądali na zadowolonych, tak jakby wszystko teraz układało się po ich myśli.
- Kochani.- odezwałam się w końcu i każdy na mnie spojrzał, przerywając rozmowy.- Ja muszę wam o czymś ważnym powiedzieć.
Zaczęli patrzeć po sobie i po chwili znowu na mnie.
- W ciąży jesteś?- zapytała Mic.
- Co?- zapytała zszokowana.- Nie. Nie jestem. To coś innego. To decyzja o której myślałam już od bardzo dawna i teraz ją po prostu podjęłam.
Zaczęłam bawić się palcami, kompletnie nie wiedząc jak im powiedzieć o tym wyjeździe.
- Wracam do Barcelony.- powiedziałam.- Jutro mam samolot. W Barcelonie spakuje resztę swoich rzeczy i lecę prosto do Norwegii. Na stałe.
Podniosłam wzrok i tak jak przeczuwałam byli zszokowani tym co powiedziałam.
- Laura dobry żart.- powiedział Ansu.
- To nie żart.- powiedziałam.- Jutro o 17 mam samolot do Barcelony. A następnego dnia do Norwegii.
- Chcesz nas zostawić?- zapytała Mic.- Chcesz mnie zostawić? Sądziłam, że jesteś moją przyjaciółką. Ale przyjaciółki od tak po prostu nie wyjeżdżają.
CZYTASZ
Zagubione przeznaczenie |Pedro Gonzalez
FanfictionLaura to dziewczyna, która łatwo się nie poddaje i nie boi się podejmować ryzykownych działań. Jednym z takich działań będzie jej pojawianie się na stadionie Camp Nou, gdzie trenują piłkarze FC Barcelony, ubrana tak jak zazwyczaj nigdy nie chodzi. O...