Była siódma rano a ja już stałam przy lusterku kończąc nakładać makijaż. Mój nowy partner lub partnerka miał się pojawić o punktualnie o ósmej rano, więc chciałam być w pracy najszybciej jak się da, żeby się trochę odstresować- no i nie spóźnić. Dopiłam ostatni łyk porannej kawy, który miał sprawić że będę wyglądać rześko i świeżo, a nie jakbym nie spała pół nocy.
Stwierdziłam też że fajnie będzie podenerwować Thomasa, więc wymyśliłam coś na wzór revenge dress, tylko że ani nie było eleganckie, ani nie była to sukienka. Ubrałam czarne dopasowane jeansy z wąską nogawką, bluzkę z dekoltem w serek wykończonym drobną czarną koronką, a na ramiona narzuciłam czarną marynarkę. Było oficjalnie i był to odpowiedni strój do pracy, jednocześnie było w nim coś seksownego i przyciągającego uwagę. Zapewne ta koronka przy dekolcie. Założyłam moje ulubione czarne botki na niewielkim obcasie zakończone szpicem, zgarnęłam telefon i kluczyki od samochodu i wyszłam z mieszkania.
O tej porze było jeszcze dość chłodno i zastanawiałam się czy nie zamarznę w samej marynarce, ale potem na pewno nie będzie się dało w niej wytrzymać z gorąca.
Wsiadłam do mojego czarnego audi i ruszyłam w kierunki komisariatu. Oczywiście już o tej godzinie musiały być korki, więc droga która powinna w teorii trwać piętnaści minut - w rzeczywistości była dużo dłuższa. Gdyby komunikacja miejska, działała chociaż trochę sensowniej może bym się nawet na nią przesiadła. Nie wiem tylko czy bym przywykła do dostosowania się do rozkładu jazdy. Tak naprawdę nie przepadałam za prowadzeniem samochodu, zdecydowanie bardziej wolałam siedzieć po stronie pasażera, jednak życie na to nie pozwalało.
Moje rozmyślanie przerwała muzyka płynąca z głośników w drzwiach samochodu. W radiu właśnie puścili Blank Space Taylor Swift, bez zawahania przekręciłam korbkę od dźwięku najgłośniej jak mogłam jednocześnie nie robią wstydu i nie sprawiając żeby wszyscy gapili mi się przez szyby jak na jakąś idiotkę. Kiedy wleciał refren jednak nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam ledwo trafiając w linie melodyczną piosenki krzyczeć w jej rytm - So it's gonna be forever, Or it's gonna go down in flames, You can tell me when it's over, mm, If the high was worth the pain, Got a long list of ex-lovers, They'll tell you I'm insane 'Cause you know I love the players and you love the game. - Potrzebowałam tej piosenki teraz zdecydowanie bardziej niż mogło mi się wydawać. Teraz to dopiero musiałam zabawnie wyglądać – zaśmiałam się sama do siebie pod nosem.
Już miałam przejeżdżać przez ostatnie skrzyżowanie gdy czarne auto przede mną, nagle się zatrzymało a ja nie zdążyłam zahamować, bo wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Usłyszałam jedynie trzask zderzających się samochodów, na szczęście nie jechaliśmy aż tak szybko. Moja głowa jednak gwałtownie odbiła się od zagłówka fotela – przez co na krótki moment straciłam kontakt z rzeczywistością, minęła chwila za nim ogarnęłam sytuację. Dopiero teraz zauważyłam że auto przede mną to czarne Porsche Panamera, bardzo podobne do tego, którym jeździł Parker. Boże błagam żeby to nie był on, bo chyba strzelę sobie w łeb z broni służbowej. Złapałam za telefon i wysiadłam z auta. Spojrzałam na kierowcę opuszczającego pojazd przede mną – Cholera jasna. No ale przecież jakie było prawdopodobieństwo że to będzie właśnie on. Z moim szczęściem z ostatnich paru dniu, nie zdziwiłabym się jakby to był nawet Campbell. To było bardziej niż pewne.
Justin spojrzał na mnie z rozbawieniem, chowając telefon do kieszeni. Mnie jednak cała sytuacja nie bawiła tak jak jego. Przed nim stał jeszcze jeden samochód, który najwyraźniej spowodował całą tą stłuczkę.
- Pani detektyw chyba znowu myślami gdzie indziej, nie wiem jak to wytłumaczysz swojemu ubezpieczycielowi – stwierdził rozbawiony, jakby próbując mi zasugerować że wartość jego Porsche jest tak powalająca, że będą musiała sprzedać swoją duszę żeby sobie z tym poradzić.
CZYTASZ
TOWN OF TRAITORS: Town of Angels I |Zakończona|
Mystery / ThrillerKiedy życie przestaje się układać i rozsypuje na drobne kawałki, które trzeba potem zbierać z ziemi razem z godnością, trzeba znaleźć nowych sojuszników, albo wybaczyć tym z przeszłości - o ile są jeszcze tego warci. Adwokat Nathan Reed nigdy by nie...