Lilianna

332 14 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wchodzące do pomieszczenia, przetarłam oczy powoli przyzwyczajając się do widoku, i coś mi tu nie pasowało. Nie obudziłam się przede wszystkim w swojej sypialni i w swoim łóżku. Miałam jedną wielką dziurę w głowie. Spojrzałam na swoje ciało byłam w samej bieliźnie, a moje ubrania po rozejrzeniu się były rzucone na krzesło niedaleko łóżka. Praktycznie nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy, wiem że byłam w klubie, pamiętam jak siedziałam przy barze rozmawiając z uroczą brunetką pijąc kolorowe szoty. Chryste. Co się wydarzyło dalej i gdzie ja jestem. Sięgnęłam po swój telefon, leżący na szafce obok. Cholera rozładowany. Rozejrzałam się po pokoju, był dość spory, w stonowanych kolorach, dominowały tutaj beże z dodatkami czerni, było całkiem przytulnie. Spojrzałam na komodę nad, którą wisiał telewizor i zerknęłam na zegarek. Jezu było już po dwunastej, naprawdę nieźle zabalowałam. Wstałam z łóżka chwiejnym krokiem, chyba nadal byłam pijana, dlatego jeszcze nie odczuwałam tak silnego bólu głowy, podniosłam swoje ubrania, które od razu na siebie założyłam. Spojrzałam na drzwi zaraz obok łózka, otworzyłam je. Okazały się prowadzić do małej przytulnej łazienki, wyłożonej jasnymi kafelkami w odcieniach bieli i beżu, pod oknem stała wanna, z której można było podziwiać piękne miasto, po lewo stała toaleta, a naprzeciwko niej stała umywalka z lustrem, do której wlasnie się skierowałam, a kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, niemal co się nie wystraszyłam. Moje włosy odstawały w każdą stronę świata, makijaż był cały rozmazany, mogłabym teraz iść spokojnie straszyć do jakiegoś nawiedzonego domu, dzieciaki wrzeszczałyby ze strachu jednocześnie robiąc pod siebie ze stresu. Dokładnie tak wyglądałam i się czułam, a nie pomagał fakt w tym, że nie wiedziałam gdzie jestem, u kogo i jak tu trafiłam. Przyjrzałam się sobie jeszcze chwilę, a kiedy zobaczyłam swoją szyję niemal nie straciłam przytomność. Miałam pierdoloną malinkę na szyi, to niemożliwe. Kto by się odważył i jakim prawem mogłam na to pozwolić. Niech ja Cię tylko dorwę dupku.

Opuściłam łazienkę, zabierając swoją torebkę i telefon z sypialni po tym jak ubrałam swoje wczorajsze ciuchy. Wyszłam z pokoju skradając się po cichu na palcach w poszukiwaniu drzwi wyjściowych. Kiedy zamknęłam drzwi o sypialni moim oczom ukazał się duży przejrzysty salon, ale nie skupiałam się na nim. Potrzebowałam stąd wyjść zanim natchnę na właściciela tego lokum. Moją uwagę niemal od razu przykuły drzwi wyjściowe tuż obok salonu, szybko do nich podbiegłam najciszej jak się dało, ale ku mojemu ogromnemu zdziwieniu były zamknięte. No kto by się kurwa spodziewał. I z mojej ucieczki po kryjomu nici.

– Halo jest tu ktoś? – zawołałam z nadzieją na jakikolwiek odzew. Jednak odpowiedziała mi jedynie cisza i echo mojego głosu. Wychodziło na to, że zostałam sama. Przecież nie wyjdę przez okno z dwudziestopiętrowego apartamentowca. Zrezygnowana usiadłam na kanapie i zaczęłam obmyślać plan ucieczki i wczorajsze wydarzenia. Nagle moim oczom ukazała się na szklanym stoliku biała kartka, na której wyraźnie wielkimi literami było napisane LILIANNA. Usiadłam na wygodnej kanapie zmęczona nadmiernymi myślami. Sięgnęłam po kartkę i zaczęłam czytać.

LILIANNO!

Musiałem wyjść natychmiastowo do pracy. Spałaś, więc nie chciałem Cię budzić. Postaram się wrócić jak najszybciej. Zamknąłem drzwi na klucz, więc nie próbuj żadnych numerów i akcji ratunkowych. Rozgość się i proszę nie zdemoluj mi mieszkania.

William

Trzymałam te małą białą karteczkę w dłoni i miętoliłam ją w każdą stronę. Byłam w mieszkaniu Williama, jakim cudem? Naprawdę nie powinnam już więcej pić.

„Nie zdemoluj mi mieszkania" Wyobraziłam sobie go wypowiadającego te słowa bez krzty uśmiechu z tym jego beznamiętnym tonem i wyrazem twarzy. Jezu jakim cudem trafiłam do niego, czyżbym sama tu przyjechała? Nie to niemożliwe, przecież nie znałam jego adresu. Czy ja i William? Czy między nami do czegoś doszło? O Boże. Nie. Nie. Nie. I jeszcze ta pieprzona malinka. Nie to niemożliwe, to nie w jego stylu. Nie wygląda na kogoś kto idzie do łóżka z nieprzytomną dziewczyną, a tym bardziej bawi się w zostawianie śladów na ciele. To nie było w jego stylu, ale przecież go nie znałam. Skąd mogłam wiedzieć co jest w jego stylu a co nie.

TOWN OF TRAITORS: Town of Angels I |Zakończona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz