Weszłam na komisariat parę minut przed ósmą. Nie wiedziałam jak to się stało, ale chyba źle wyliczyłam czas potrzebny mi do wyszykowania się do pracy. Może gdybym nie stała przed lustrem bite dwadzieścia minut i nie poprawiała swoich włosów, które ewidentnie dzisiaj nie chciały ze mną współpracować. Żyły własnym życiem, dokładnie tak jak ich właścicielka. Jednak mogłyby zaznać troszkę jakiejkolwiek ogłady i się opanować. Kawy raczej nie zobaczę na oczy przez najbliższe kilka godzin.
Wjechałam na ósme piętro tym razem byłam trochę pewniejsza w tym co robię i gdzie idę. Wyszłam z windy i od razu skręciłam w lewo, tym razem uważniej aby nie wpaść znowu na kogoś przez co musiałabym wracać do Chicago, nawet nie zdążywszy zasiąść przy swoim biurku. Udałam się wprost do wspólnej części gdzie znajdowały się biurka. Tylko jedno było puste, więc od razu wiedziałam, że to miejsce należy do mnie. Naprzeciwko niego siedziała uśmiechnięta brunetka, która popijała kawę i stukała coś w swoim telefonie lekko się przy tym uśmiechając. Od razu wiedziałam że to Mia Reed, moja nowa partnerka. Przynajmniej opis, który uzyskałam od Melindy zgadzał się z tym opisem, który widziałam przed sobą. Od razu się uśmiechnęłam i ruszyłam prosto w stronę dziewczyny.
Stanęłam przed biurkiem, położyłam na nim delikatnie swoją ukochaną czarną torebkę Channel ze złotym łańcuszkiem, za którą byłam w stanie sprzedać nawet własną duszę. Nie bez powodu twierdzi się, że każda kobieta powinna mieć przynajmniej jedną taką w swojej szafie. Jest warta każdych pieniędzy. Tym gestem zwróciłam uwagę brunetki, który odłożyła telefon i zaczęła mi się przyglądać, pozostając wzrokiem utkwionym w torebkę.
- Hej, masz cudną torebkę. – powiedziała wskazując na nią. – Mam nadzieję, że to ty jesteś moją nową partnerką. - dodała uśmiechnięta dziewczyna wstając zza swojego biurka.
Była szczupłą i dosyć wysoką osobą, brązowe włosy za ramiona, delikatne rysy twarzy i brązowe duże oczy. Nawet z boku wydawała się sympatyczną osobą, zarażającą wszystkich swym uśmiechem. Poczułam od niej bijące ciepło i sympatię.
- Tak, na to wychodzi. Jestem Lilianna Preston. Mam nadzieję, że nie czekałaś na mnie zbyt długo – odparłam po czym brunetka spojrzała na swojego różowego apple watcha i powiedziała.
- Tak w zasadzie masz jeszcze 5 minut. Jestem Mia Reed i bardzo miło mi Cię poznać, czuję że się polubimy w końcu wygląda na to, że mamy podobny gust. – powiedziała wskazując głowa na swoją torebkę zwisająca z oparcia krzesła.
Była taka sama jak moja tylko w kolorze różowym.
- Czuję tak samo. – uśmiechnęłam się szczerze do kobiety.
- Nie wiem czy taką kawę lubisz, ale zrobiłam Ci latte w naszym posterunkowym ekspresie, jeszcze powinno być gorące. – powiedziała i podała mi kubek jeszcze z lekko parująca kawą.
- Już Cię kocham, myślałam że nie będzie mi to dziś dane. – powiedziałam naprawdę wdzięczna.
Ale wypicie kawy nie było dla mnie naprawdę dzisiejszego dnia, nie zdążyłam jeszcze dobrze przyłożyć kubka do ust, a usłyszałam już znany mi głos.
- Nie ma opierdalania się drogie panie – powiedział niebieskooki blondyn. Odwróciłam się i ujrzałam Collina.
Mężczyzna szedł w naszą stronę uśmiechnięty od ucha do ucha. – Jest sprawa pilna i akurat trafiła na was. Także przykro mi. Ruszać tyłki i do wozu. Kawę wypijecie sobie w kawiarni po godzinach. – powiedział, na co Mia posłała mu godne politowania spojrzenie.
- I tak wiem, że nie jest Ci przykro.
-Co to za sprawa? – zapytałam ignorując ich przepychanki słowne.
CZYTASZ
TOWN OF TRAITORS: Town of Angels I |Zakończona|
Mystery / ThrillerKiedy życie przestaje się układać i rozsypuje na drobne kawałki, które trzeba potem zbierać z ziemi razem z godnością, trzeba znaleźć nowych sojuszników, albo wybaczyć tym z przeszłości - o ile są jeszcze tego warci. Adwokat Nathan Reed nigdy by nie...