Po dostaniu konkretnych informacji niezwłocznie razem z Mią pojechałyśmy do mieszkania Eliota Brooks'a, który po zatrzymaniu na 24h został wypuszczony, ponieważ nie mieliśmy żadnych dowodów do dalszego przetrzymania, aż do dziś. Oczywiście od razu po wypuszczeniu zostawiliśmy go pod stała obserwacją, gdyby zamierzał coś kombinować. Musieliśmy dmuchać na zimno. Wysiadłyśmy z samochodu kiwając głową do dwóch funkcjonariuszy, że mogą już jechać ze swojej służby, a my sobie damy radę same. Weszłyśmy na drugie piętro nowoczesnej kamiennicy i udałyśmy się pod odpowiednie drzwi. Zadzwoniłyśmy dzwonkiem i już po 3 piknięciach drzwi się uchyliły.
- Kogo niesie o tej .... – nie dokończył, bo jego wzrok padł momentalnie na nas. – To znowu wy? – warknął wściekle poznając nas.
- Dzień dobry, LAPD jest pan aresztowany pod zarzutem zabójstwa. – powiedziała Mia i pchnęła drzwi nogą uchylając je bardziej, aby móc wejść swobodnie do środka.
Mężczyzna, chyba się nas nie spodziewał, był niemal cały roznegliżowany, ewidentnie w czymś mu przeszkodziłyśmy. Był jednocześnie wkurzony i zmieszany.
- Słucham? Jak to aresztowany? Jakiego kurwa zabójstwa? – zapytał jakbyśmy niewyraźnie powiedziały, mężczyzna momentalnie cofnął się w głąb mieszkania.
- Zabójstwa Pani Jasmine Jones. Więcej dowie się pan na komendzie. Proszę się doprowadzić do używalności społecznej. Pojedzie Pan z nami. – dodałam.
- PRZECIEŻ ONA POPEŁNIŁA SAMOBÓJSTWO! NIKOGO NIE ZABIŁEM! KTOŚ MNIE WRABIA! DO CHOLERY ZNOWU MNIE WRABIAJĄ! – zaczął się wydzierać.
- Jeżeli ktoś pana wrabia, jak to pan uważa to tym bardziej proszę nie utrudniać sprawy i pojechać z nami. – powiedziałam oschle, a zza drzwi wyłoniła się nagle długonoga brunetka patrząc się to raz na nas a raz na mężczyznę, który kierował się w drugi głąb pomieszczenia.
- Eliot co się dzieje, kim są te kobiety? – zapytała niepewnie posyłając nam skryte spojrzenie.
- Taylor, zadzwoń po mojego prawnika. Powiedz, że znowu chcą mnie wrobić. On będzie wiedział o co chodzi. – powiedział nerwowo, na co dziewczyna momentalnie zerwała się na równe nogi otrząsając się z szoku i wracając do pomieszczenia, z którego przed momentem wyszła.
Po pięciu minutach mężczyzna był już ubrany, założyłyśmy mu kajdanki na ręce mimo tego, że nie zachowywał się wobec nas agresywnie i nie stawiał oporu, ale w końcu był połączony ze sprawą o potrójne zabójstwo i oskarżony o zabójstwo swojej byłej dziewczyny. Kto wiedział co siedzi mu w głowie i jaki ma plan. Od razu po dotarciu na komendę, mundurowi przejęli naszego podejrzanego i mieli doprowadzić go na spokojnie do sali przesłuchań. My udałyśmy się w tym czasie do Robinsona, zdając mu raport z tego jak sprawa idzie. Stanęłyśmy przed drzwiami i w momencie w którym chciałam wyciągnąć rękę żeby zapukać Mia pchnęła je dłonią i weszła. No tak zapomniałam „wchodzimy jak do siebie". Ruszyłam za dziewczyną i się przywitałyśmy, gdy nagle uraczył nas obojętny wzrok Jeffersona, który siedział na mojej ulubionej kanapie i siorbał sobie kawę z filiżanki. Bezczelny kretyn. Jeszcze może pije z mojej filiżanki, aż zaraz pójdę i przeprowadzę kontrole w pomieszczeniu socjalnym. Popatrzyłam na niego również obojętnym wzrokiem, udając że nie obchodzi mnie jego obecność Mia poszła moim śladem i zrobiła dokładnie to samo. W momencie, którym chciałam otworzyć usta i zwrócić się do Robinsona, Jefferson wstał poprawił swoją idealnie skrojoną marynarkę, filiżankę kawy odłożył na mały szklany stolik i zwrócił się do Robinsona, ignorując nas jakbyśmy były dosłownie powietrzem.
- Wrócę do siebie. Pamiętaj o czym rozmawialiśmy. – powiedział i ruszył wprost na drzwi nie obrzucając mnie ani jednym spojrzeniem.
No i dobrze, szkoda moich oczu na patrzenie się na jego osobę z paskudnym charakterem.
CZYTASZ
TOWN OF TRAITORS: Town of Angels I |Zakończona|
Mystery / ThrillerKiedy życie przestaje się układać i rozsypuje na drobne kawałki, które trzeba potem zbierać z ziemi razem z godnością, trzeba znaleźć nowych sojuszników, albo wybaczyć tym z przeszłości - o ile są jeszcze tego warci. Adwokat Nathan Reed nigdy by nie...