Rozdział 32 - Oh losie... zlituj się - Lilianna

343 14 0
                                    


Nastał kolejny dzień promienie słońca wchodzące przez okno oświetlały moją zmarnowaną i niewyspaną twarz. Zamrugałam kilkukrotnie przyzwyczajając się do obrazu przede mną, a wydarzenia z wczorajszego wieczora uderzyły z dwojoną siłą. Przede wszystkim spałam w nie swoim łóżku, otworzyłam się przed obcym człowiekiem, co teraz sobie o mnie pomyśli? Że jestem słabą emocjonalnie rozjuszoną wariatką, która nie radzi sobie ze swoim życiem? Ma zero kontroli nad swoimi czynami i myślami, ale gdyby tak pomyślał to chyba nie zaoferowałby mi noclegu, a może to była litość. Podniosłam się gwałtownie z łóżka nie chcąc myśleć o zdaniu na mój temat Masona. Ubrana w za duży czarny t-shirt, który sięgał mi do połowy uda z włosami rozwalonymi w każdą stronę świata tym razem delikatniej się podniosłam i stanęłam na własnych nogach. Okropnemu bólowi głowy towarzyszyły również okropne wyrzuty sumienia. Budzona z koszmarów powtarzałam sobie w myślach gdy wstanie słońce będzie lepiej, rozjaśni twój umysł i sprawi, że pójdziesz dalej o kolejny krok. Nie byłam gotowa pójść dalej i nie chciałam stawiać kroku na przód. Dzień przynoszący ponowne światło był lepszy tylko z zewnątrz, bo w środku był tak samo okropny i popsuty jak wczoraj i miesiąc temu.

„Nie chce Cię już więcej widzieć" odbijało się w mojej głowie jak echo. Miał racje byłam nieodpowiedzialna i głupia jeśli myślałam, że we dwie zbawimy świat, ale przegiął. Wypowiedziane przez niego słowa nie były spowodowane wściekłością i nie były to słowa rzucona w przypływie chwili. Wszystko co powiedział było prawdą, powiedział to co myślał i dlatego to bolało najbardziej. Ale czy najważniejsze w tym wszystkim nie było to, że wyszyłyśmy z tego cało. Wszyscy byli cali i zdrowi, a co poniektórzy siedzieli zapuszkowani w śmierdzącej celi.

Nacisnęłam klamkę od pokoju gościnnego w mieszkaniu Masona. Myślałam, że większość mieszkań jest skonstruowana tak samo, zaś to było zdecydowanie większe od mojego. Miał dodatkową sypialnie i łazienkę oraz jeszcze jedne tajemnicze drzwi, obstawiałam że to jakiś jego gabinet, bo wczoraj po wzięciu prysznica na chwilę tam weszłam i widziałam pełno porozrzucanych papierów, plakatów, planów rozkładu mieszkania i jakiś próbek tkanin.

Jak na mieszkanie, w którym mieszka samotny facet było całkiem ładne, schludne i zadbane. Szare długie zasłony na oknach, ciemne panele i jasne ściany. Meble w każdym pomieszczeniu pasowały do siebie stylem. Wszystko współgrało ze sobą, ale co się dziwić skoro projektował je sam architekt wnętrz. Nie trzeba było być filozofem by to stwierdzić, że jest nawet dobry w swoim fachu. Od razu przypomniało mi się, że mieliśmy umówić się na remont mojego mieszkania. Wybraliśmy już meble odcienie ścian i nowe panele, wystarczyło odebrać je z magazynu do którego zostały dostarczone i wejść z farbami i pędzlami do mieszkania. Jednak nie miałam teraz do tego absolutnie głowy.

Weszłam do salonu, który był połączony z kuchnią. W telewizji był nastawiony kanał z programem muzycznym w którym akurat grali Dusk Till Down od kolaboracji Zayna i Sii. Przyglądnęłam się chwile akurat leciał fragment teledysku, w którym okazuje się, że walizki zostały podmienione, a gliniarze zakładają ręce. Znowu ta pieprzona policja nawet nawiedzają mnie w telewizji. To było takie tematyczne, praca nigdy nie daje o sobie zapomnieć. No właśnie praca, już dawno powinnam być na komendzie.

- Wyspana? – zapytał Mason wychodząc z drugiego pokoju. Objęłam się szczelnie ramionami i skinęłam głową. – Lepiej się czujesz? – dodał powoli zbliżając się w moim kierunku.

- Tak, dziękuje. – powiedziałam lekko speszona, było mi trochę wstyd za to w jakim stanie wpadłam na niego w holu i rzuciłam mu się w ramiona. – Co do wczoraj... Przepraszam, że zrzuciłam Ci się na głowę.

- Daj spokój Lilianno, to sąsiedzka przysługa. Nie mógłbym Cię zostawić samej w takim stanie. – lekko się uśmiechnął.

- Mimo wszystko, dziękuje i przepraszam. – powiedziałam spoglądając mu prosto w oczy. Był całkowitym przeciwieństwem Williama jego oczy miały w sobie blask i wykazywały jakiekolwiek ludzie odruchy i emocje. Jak widać on sam potrafił być ludzki, nie każdy ma taką umiejętność.

TOWN OF TRAITORS: Town of Angels I |Zakończona|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz