rozdział 2

4.2K 192 31
                                    

Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie telefon od Annie. Kiedy usłyszałam jej zmartwiony głos, wiedziałam, że stało się coś złego. 
 -Jesteście w szpitalu? - zapytałam, dygocząc na ciele. Czułam na sobie zaniepokojone spojrzenie Peety. Potrzebowałam chwili, aby opanować swój przyspieszony oddech. - Zaraz tam będziemy. -oznajmiłam, raptownie wstając z krzesła i łapiąc męża za rękę. Ruszyliśmy prosto do szpitala, który znajdował się za placem handlowym, niedaleko parku. 
Kiedy w końcu dotarliśmy na odpowiednie piętro, na korytarzu zauważyłam rozstrzęsioną Annie. 
- Co się stało? 
- Lekarze mówią, że to na szczęście nic poważnego. On tylko spadł z huśtawki i chyba uderzył się w głowę. Ale tak płakał, że wolałam sprawdzić czy nic mu nie jest.  
-To nie twoja wina. Z dziećmi tak bywa. - pocieszyłam ją i otuliłam ramieniem. Nie byłam na nią zła. Przecież to był tylko nieszczęsny wypadek.
Po chwili zauważyłam, że Peeta rozmawia z lekarzem. Powoli podeszłam i stanęłam u boku ukochanego, łapiąc go za rękę. 
- Doktorze, czy możemy zabrać go do domu?                                                                                                           - Stan jest stabilny. Ma kilka zadrapań i lekki wstrząs mózgu. Zostawimy go na obserwacji.- oznajmił lekarz i pożegnał się z nami.                                                                                                                          - Biedactwo.- mówię przez łzy. Peeta składa pocałunek na moich ustach i mocno mnie przytula.  - Ćśśśś , wszystko będzie dobrze. - powiedział krzepiąco i pocierał dłońmi moje ramiona. Po kilku minutach mogliśmy wejść do sali, w której znajdował się Jack. Zajęłam miejsce obok łóżka szpitalnego i zaczęłam gładzić Jack'a po policzku. Wpatrywałam się w jego spokojną twarzyczkę i złożyłam pocałunek na jego czole. Spędziliśmy u synka trochę czasu w kompletnej ciszy.

Peeta usiadł obok i czułam na sobie jego zatroskane spojrzenie. 
- Myślę, że będzie lepiej, jeśli zabiorę cię do domu. - oznajmił.
- Masz rację, dość wrażeń jak na jeden dzień. - odpowiedziałam, siląc się na delikatny uśmiech.
Kiedy opuściliśmy salę Jack'a, chłopak przyciągnął mnie do swojego boku i mocno przytulił.
  
********************************************************************************

Hej kochani, przepraszam że rozdział taki krótki xD
Jak wam się podoba?
;*
To dopiero 2 rozdział więc przede mną dużo pracy.
Dajcie mi motywacje ^^
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają ♥
☆→★


Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz