Kiedy oderwaliśmy się od siebie, na twarzy brunetki zagościł szeroki uśmiech, który mógłbym oglądać w każdej sekundzie życia. Błysk w jej pięknych szarych oczach jest dla mnie jedną z wielu pięknych małych rzeczy, które sprawiają, że czuje przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym ciele. Nigdy nie miałem wątpliwości, że to właśnie Katniss jest miłością mojego marnego życia, które dzięki niej i naszym pociechom stało się cudowne. Kocham każdy najdrobniejszy detal w tej dziewczynie. Jej śmiech jest muzyką dla moich uszu... jej śpiew sprawia, że przechodzi mnie miły dreszcz, a uśmiech sam wkrada się na usta. To jak się na mnie złości też kocham... to jak delikatnie marszczy swój nosek i mruży swoje przepiękne oczęta. Poczucie bezpieczeństwa i ukojenie w jej małych kochających ramionach i smak jej ślicznych i ciepłych ust. Mógłbym wymieniać bez końca.
- Mamo! Tato! Jack nie chce mi oddać mojego pluszaka! - nagle do pokoju wpadła moja mała księżniczka, którą ubóstwiam. Jest taka podobna do Katniss. Dziewczynka przybiegła do mnie i zawiesiła mi się na szyi. Zaśmiałem się i przytuliłem ją do siebie.
- Kochanie... Jack na pewno ci ją odda. - szepnąłem do jej małego ucha i ucałowałem jej skroń. Podniosła na mnie wzrok i zmrużyła swoje oczka.
- Obiecujesz? - wyciągnęła w moją stronę małego palca, którego zahaczyłem o mojego i posłałem jej szeroki uśmiech.
- Obiecuję skarbie. - powiedziałem, a Willow od razu się rozpromieniła i zeskoczyła ze mnie. Zanim się obejrzałem dziewczynki już nie było. Słychać było tylko jej krzyki kierowane w stronę starszego brata.
- Urwanie głowy z tymi szkrabami. - odezwała się moja żona, która właśnie zajadała śniadanie, które dla niej przygotowałem. - Dziękuję za te pyszności! - posłała mi uśmiech i wstała z łóżka. Stanęła pomiędzy moimi nogami i zarzuciła swoje ręce na moje ramiona. Moje dłonie powędrowały na jej biodra. Katniss pochyliła się i cmoknęła mnie szybko. - Wszystkiego co najlepsze kochanie. - oznajmiła i podeszła szybko do komody, z której wyjęła ozdobione pudełko. Wręczyła mi je i poczęła wpatrywać się we mnie z radością. Podziękowałem jej, ale zanim otworzyłem prezent, również podszedłem do szafy, z której wyjąłem upominek dla ukochanej. Podałem jej go za co mnie pocałowała przelotnie.
Usiedliśmy na przeciwko siebie i otworzyliśmy pudełka. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, kiedy moim oczom ukazał się namalowany przez Katniss obraz nas dwojga siedzących nad brzegiem jeziora. Zaskoczyła mnie tym tak bardzo, że ze szczęścia uroniłem łzę. Uczyłem ją malować ostatnimi czasy, ale nigdy nie była skora do tworzenia obrazów. Oprócz tego na dnie pudełka leżał medalion. Identyczny do tego jaki dałem jej gdy... nie nie mogę o tym myśleć, żeby nie doprowadzić do ataku. Otworzyłem go, a w nim znajdowały się zdjęcia naszych dzieci oraz moje i Katniss.- To piękny prezent skarbie. Dziękuję. - wyszeptałem.
Od razu go założyłem i podniosłem wzrok na uśmiechniętą brunetkę, która trzymała w rękach własnoręcznie robiony przeze mnie łuk. Oczywiście nie obyło się bez pomocy Haymith'a i Erika. Na łuku wyryłem nasze inicjały, a całość ozdobiłem malunkami mniszków. Oczywiście to jeszcze nie koniec niespodzianek, które dla niej przyszykowałem.
- Jest cudowny kochanie. - przywarła do mnie i złączyła nasze usta.
- Dokładnie jak Ty.
***************************************************************************************
Wiem wiem krótki i przesłodzony xDPrzeze mnie dostaniecie cukrzycy :)
Potem się rozkręci. :D
Cieszcie się ich szczęściem, które jak na razie trwa... :')
Oczywiście będzie jeszcze trzecia (ostatnia) część tego One Shota :)
Do następnego kochani :*
( Miałam dzień wolnego, więc coś nabazgrałam, ale jeszcze nie wracam z przerwy kartofelki :( )
Wasza A.
xxx
CZYTASZ
Igrzyska Śmierci - Peeta & Katniss
Fanfiction*W TRAKCIE EDYCJI* Jeśli chcecie dowiedzieć się co stało się po Igrzyskach odpowiedź znajdziecie właśnie tutaj! Jak potoczą się losy Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu? Czy odnajdą w końcu szczęście?