rozdział 16

1.8K 88 11
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie. Chciałabym mieć tak mocny i spokojny sen jak Peeta. Nic dziwnego, że jest wypoczęty i pełen energii codziennie. Gdybym tak sypiała też byłabym naładowana energią i weselsza. Niestety koszmary nie są wobec mnie litościwe i potrafią kilka razy obudzić mnie w nocy, zlaną potem. Peeta budził się zawsze, gdy słyszał mój krzyk i czuł jak szamotałam się w łóżku. Jego ramiona działały za każdym razem uspokajająco i pozwalały mi zasnąć ponownie. Jego miętowy oddech przyjemnie drażniący moją skórę... jego głos był kołysanką i ukojeniem. On sam był moich ratunkiem przed wspomnieniami z przeszłości, przed strasznymi wizjami nawiedzającymi mnie nocą. Krążyłam po apartamencie, rozglądając się i próbując zorientować w nowym miejscu. Kiedy przycupnęłam na progu małej, lecz przestronnej kuchni, w której przeważały barwy białe i beżowe. Powoli ruszyłam przed siebie i przejechałam palcami po jednej z szafek kuchennych, zrobionych z jasnego drewna. Otworzyłam lodówkę pełną produktów i gotowych dań. Postanowiłam dla zabicia czasu sama przygotować śniadanie. Kiedyś nie potrafiłam gotować nic poza przyrządzeniem upolowanej zwierzyny, tak aby była zjadliwa. Odkąd zamieszkałam z Peetą nauczyłam się kilku rzeczy. Był znakomitym piekarzem, świetnym kucharzem i jednym z najodważniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Dzisiaj był mój dzień na kulinarne popisy. Zdecydowałam się, że zrobię omlet ze szczypiorkiem i papryką. Kiedy wszystko leżało na blacie przede mną, zabrałam się za gotowanie. Gdy doszłam do krojenia papryki, rozproszyły mnie odgłosy dochodzące z dziedzińca przed pałacem. Były to śmiechy dzieci z pobliskiego przedszkola. Słyszałam, że Paylor często zapraszała je do pałacu, aby nadać temu miejscu więcej radości. Chciałam wyjrzeć przed małe okienko, więc szybko pokroiłam warzywa i podeszłam do kuchenki, na której smażył się omlet i wrzuciłam do niego składniki. Przez moje gapiostwo, tłuszcz z patelni wyskoczył na mój nadgarstek i pisnęłam z bólu. Od razu umilkłam, żeby nie obudzić mojego męża. Szybko włożyłam rękę pod wodę. Usłyszałam jak ktoś szybkim krokiem zbliża się do kuchni. W progu pojawił się Peeta, który jednak usłyszał mój pisk i przestraszony ruszył mi na pomoc. Uśmiechnęłam się do niego i schowałam rękę w ręczniku papierowym, który stał przy zlewie.

- Wszystko w porządku? Właśnie się przebudziłem i kiedy usłyszałem twój pisk, przestraszyłem się. - odezwał się i widząc, że nic mi nie jest podszedł bliżej i cmoknął mnie w policzek. - A tak po za tym - uśmiechnął się - Dzień dobry, kochanie. 

- Nie potrzebnie się martwiłeś. Nic mi nie jest. Nic a nic. - wydukałam i ominęłam go, aby podejść do kuchenki i ściągnąć z niej omlet. Nałożyłam go na talerz i wraz z sokiem pomarańczowym, położyłam na stole. Wyrzuciłam do kosza papierowy ręcznik, którym zakryłam oparzenie. Nie wyglądało najgorzej. Praktycznie nie rzucała się w oczy. Szybko przyszykowałam jeden mniejszy omlet dla siebie i zasiadłam do śniadania z Peetą. - Smacznego! 

- Wzajemnie. - odparł blondyn. Po skończonym posiłku, zaczęłam zbierać naczynia i gdy sięgnęłam po talerz Peety, chwycił mnie za rękę i delikatnie dotknął poparzenia.Przeklnęłam w duchu. - Co ci się stało? 

- Nic. - niewydawał się przekonany - mówię serio, nic się nie stało. - wyrwałam rękę i pozbierałam resztę naczyń. Kiedy wrzuciłam je do zlewu, nagle dno zapadło się i wszystkie spadły w ciemną przepaść. Odskoczyłam i wpadłam na Peetę, który złapał mnie i zaśmiał się. - O co tu chodzi? - zapytałam zdezorientowana i stanęłam prosto. 

- Wszystko spada kilka pięter niżej i ląduję w zmywaku. Służący się tym zajmują. - odparł. - Widziałem to podczas pierwszych igrzysk, też byłem zdziwiony. 

Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, lecz przerwało nam pukanie do drzwi. Peeta poprosił mnie bym otworzyła, a sam poszedł się odświeżyć i przebrać. Podreptałam do drzwi i otworzyłam je jak się okazało, mojemu przyjacielowi Gale'owi. 

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz