rozdział 41

837 45 9
                                    

Rozdział niesprawdzony!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się, leżąc na brunecie, który patrzył się na mnie z uśmiechem. Ze spóźnionym refleksem odskoczyłam od niego i prawie spadłam z łóżka. Zrobiłam się czerwona jak burak i poprawiłam podwiniętą koszulkę. Czemu mi się to przydarza? Zakryłam twarz włosami, bo było mi głupio. Pewnie nie mógł oddychać przeze mnie. W końcu nie jestem lekka. Usiadłam na łóżku i sprawdziłam, która godzina. Była 10:00.
- Hej. - usłyszałam.
- Um.. hej. Strasznie cię przepraszam za to, że cię omal nie zmiażdżyłam. - zaśmiałam się i wstałam z łóżka. Chciałam jak najszybciej uciec z pod jego przenikającego mnie spojrzenia.
- W sumie to nie było tak źle. - uśmiechnął się.
- Dzięki, że pozwoliłeś mi tu nocować. Nie wiem co twoja matka, by powiedziała na to, że.. zresztą nie ważne. Pewnie jeszcze śpią, więc spróbuję prześlizgnąć się do swojego pokoju. A no i powiesz mi o której wyjeżdżamy? - Gadałam jak najęta.
- Za godzinę wyjazd, a za 30 minut śniadanie. - poinformował mnie, a ja kiwnęłam głową, pomachałam mu i wyszłam na korytarz. Pędem ruszyłam w stronę swojego pokoju i kiedy byłam już bezpieczna w moim pokoju odetchnęłam z ulgą i szybko się przebrałam i spakowałam.

Zeszłam na dół z torbą w ręku i zastałam tam siedzących przy wielkim stole domowników. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja czułam, że moje policzki płoną.
- Witaj kochanie! Siadaj! - przywitała mnie mama Erika. To bardzo miła i przyjazna kobieta.
- Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam i usiadłam obok Nicole, która uśmiechnęła się ciepło do mnie. Wszyscy kontynuowali posiłek, a ja zaczęłam rozmowę z Nicole o jej ślubie. Po jakiś 10 minutach w pomieszczeniu zjawił się Erik i uśmiechnął się serdecznie do wszystkich i zajął miejsce obok mnie.
Po śniadaniu pożegnaliśmy się ze wszystkimi, a Nicole zaproponowała nam, że nas odwiezie na lotnisko, gdzie czekał na nas odrzutowiec. Powiedziała mi, że ma nadzieję, że zjawię się wraz z Peetą na jej ślubie, a ja odpowiedziałam, że postaram się przybyć.

Kiedy znaleźliśmy się na pokładzie odrzutowca, zaczęłam rozmyślać o tym co mnie czeka po powrocie...


                                                                                           ***

Odrzutowiec wylądował niedaleko pałacu prezydenckiego. Przez szybę mogłam zobaczyć, że Peeta czeka na mnie przed budynkiem z bukietem mniszków. Całą drogę myślałam o spotkaniu z nim i scenariusze, które przewijały się w mojej głowie nie były dobre. Wzięłam torbę i ramię w ramię z Erikiem wyszłam z pojazdu. Zanim się obejrzałam Peeta był już obok, ale Erik się gdzieś ulotnił.

- To dla ciebie kochanie...- powiedział blondyn i wręczył mi bukiet kwiatów. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, który po chwili już obejmował mnie w talii i wtulał się we mnie.

- Um.. Hej Peeta. - wydusiłam i niepewnie odwzajemniłam uścisk.

- Tak się cieszę, że cię widzę!- wyznał i spojrzał mi w oczy. Jego usta były bardzo blisko moich.

- Też się cieszę. - wydukałam i wtedy blondyn wpił się w moje usta. Torba wypadła mi z ręki. Zarzuciłam mu ręce na szyję i oddałam pocałunek. Chłopak uśmiechnął się poprzez pocałunek i przyciągnął mnie bliżej. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, chłopak sięgnął po moja torbę, a drugą ręką złapał mnie za rękę, którą chwyciłam.

- Czyli między nami wszystko okay? - zapytał kiedy jechaliśmy windą na odpowiednie piętro.

- Ja... muszę to wszystko przemyśleć. Bardzo zraniły mnie twoje słowa i..

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz