Chciałem abyś oderwała się od rzeczywistości.-Reszta to niespodzianka. - szepnął mi w usta i po chwili przywarł swoimi do moich. Czułam się naprawdę dobrze. Po tym co się stało dzisiaj nie marzyłam nawet o tym co właśnie się dzieje i co może się wydarzyć później.
Kiedy limuzyna się zatrzymała moja ekscytacja rozsadzała mnie od środka. Szofer poinformował nas o tym, że dojechaliśmy na miejsce. Peeta i ja wysiedliśmy i moim oczom ukazał się cudowny widok. W oddali rozpościerało się morze, a na plaży stał zastawiony stolik. Droga była z obu stron rozświetlana świeczkami o zapachu lawendy. Prowadziła dokładnie do pięknie przygotowanego stolika, który znajdował się plaży, bardzo blisko fal obijających się o brzeg. Ściągnęłam buty kiedy doszliśmy do plaży i zaczęłam radosnym krokiem podążać dróżką usłaną świeczkami. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. To było jak sen, z którego nie chciałam się obudzić. Odwróciłam się w stronę Peety i rzuciłam się mu na szyję. Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.
- Może być?- zapytał, a ja zrobiłam wielkie oczy i się zaśmiałam.
- Czy może być? Przecież to jest cudowne miejsce! Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś! - powiedziałam i po chwili na niebie rozbłysły światła, a ja wraz z mężem wpatrywałam się w nie. Peeta przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Od razu oddałam pocałunek, pogłębiając go. Zaraz potem leżeliśmy na piasku i nie zważając na kolację przy świecach i to co nas otaczało tuliliśmy się do siebie, zachłannie skradając sobie pocałunki.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - szepnął, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Kocham cię. - powiedziałam cicho i zeszłam z niego siadając obok i wpatrując się w fale. Poczułam jak blondyn obejmuje mnie ramieniem, więc oparłam głowę i splotłam nasze palce.Ten wieczór mógłby trwać wiecznie. Przez większość czasu rozmawialiśmy i tuliliśmy się do siebie, zjedliśmy pyszne jedzenie i dużo się śmialiśmy. Czemu, ten czas tak szybko leci...Lecz zanim się obejrzałam, zaczynało świtać. Postanowiliśmy wrócić limuzyny i pojechać do pałacu. Nie chcieliśmy stamtąd odchodzić, ale niestety musieliśmy. W drodze powrotnej skradłam ukochanemu kilka pocałunków i nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ciepłych ramionach.
***
- Wstawaj słońce! - usłyszałam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na blondyna.
- Gdzie jesteśmy?
- W łóżku. - zaśmiał się.
- Która godzina?
- 12.
- Co? Tak długo spałam?
- Nie dziwne. Przecież wróciliśmy nad ranem. - uśmiechnął się.
- Aa no faktycznie. - zaśmiałam się i wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Byłam w samej bieliźnie, więc domyślam się, że Peeta mnie rozebrał. Zarumieniłam się i spojrzałam w jego stronę. Wpatrywał się we mnie rozbawiony.
- Mogę wiedzieć, dlaczego mnie się tak patrzysz? - zapytałam i uniosłam brwi.
- Bo mam piękną żonę i lubię na nią patrzeć. Czy to takie dziwne? - uśmiechnął się i wstał podchodząc do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jest w samych bokserkach. Spojrzałam na jego nagi tors, a on to zauważył.
- No co, też mam przystojnego męża i też lubię na niego patrzeć. - zaśmiałam się i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, przebrałam się w czarne rurki i szarą bluzę Peety. Zaplotłam włosy w warkocza i wyszłam. Razem z Peetą zjedliśmy śniadanie. Potem Peeta poszedł się ubrać, a ja postanowiłam odwiedzić Erika. Przecież muszę wiedzieć, o której wyjeżdżamy na to przyjęcie.
Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi brunet, który miał na sobie tylko ręcznik. Spojrzałam na jego tors, który miał naprawdę umięśniony i spojrzałam mu w oczy.
- No hej Katniss! Co cię do mnie sprowadza o tej porze? - zaśmiał się i wpuścił mnie do środka.
- Um.. chciałam się zapytać o której wyjeżdżamy?
- Za godzinę. Droga zajmie nam 3 godziny, bo lecimy moim prywatnym odrzutowcem, a impreza zacznie się o 18. Więc spokojnie zdążysz się wyszykować i zrobić te wszystkie duperele. - oznajmił z uśmiechem.
- Ok. No to do zobaczenia. - bąknęłam i już chciałam wychodzić, ale brunet złapał mnie za nadgarstek.
- Katniss.. ja naprawdę nie wiem jak ci dziękować. To dużo dla mnie znaczy. - wyznał, a ja uśmiechnęłam się do niego szczerze.
- Nie ma za co. Bardzo się cieszę, że zaprosiłeś właśnie mnie.- odpowiedziałam i od razu pożałowałam swoich słów. Po co dawałam mu nadzieję znowu!? Chłopak przytulił się mocno na pożegnanie. Kiedy wychodziłam na korytarzu napotkałam Sophie. Co ona tu robi? Nie powinna być w kuchni? Spojrzała na mnie zdziwiona. - Cześć. - Cześć, jestem Sophie. Pamiętam cię! Byłaś u nas w kuchni. - przywitała się radośnie. - Um.. to ty jesteś znajomą Peety tak? - udałam, że nic o niej nie wiem.- Tak! A ty jesteś... ? - Jego żoną. - Och, to ty jesteś Katniss? Dużo o tobie opowiadał. - Tak to ja. Sorki, śpieszę się trochę. Pogadamy później. - Ok, no to cześć. Ej mogę zadać ci pytanie? - Mów. - Ty czasem nie mieszkasz w pokoju z Peetą? - Tak a co?- Bo trochę dziwne, że rano widzę cię wychodzącą od tego przystojnego bruneta.. Jak coś nie chciałam być wścibska..Ale jesteś..- pomyślałam.
- To mój przyjaciel, Erik. Sorry, ale naprawdę nie mam czasu, cześć. - wyminęłam ją i ruszyłam do mojego pokoju.- Jasne rozumiem, do zobaczenia.- krzyknęła do mnie i poszła w swoją stronę.
Kurde co za wkurzająca dziewczyna. Oby tylko nie rozpuszczała plotek na temat mój i Erika. Weszłam do pokoju, w którym czekał na mnie Peeta.
- Gdzie byłaś?
- U Erika. Zapytać o wyjazd.
- Nie miałaś jechać. - westchnął.
- Już o tym rozmawialiśmy. - powiedziałam i podeszłam do szafy, szukając mojej małej torby podróżnej.
- Możliwe. Ale w końcu nie ustaliliśmy, że jedziesz.
- Peeta nie zaczynaj znowu... to tylko głupi wyjazd z przyjacielem. Taka przyjacielska przysługa.
- Znasz go tak krótko, a nazywasz go twoim przyjacielem?
- Tak bo co?
- Uważam, że nie powinnaś z nim jechać.
- A jakbym jechała z Gale'em to mogłabym? Przecież dłużej go znam.
- Nie.
- No właśnie. Szukasz tylko głupich wymówek. Jadę i koniec tematu.
- Skoro, nie obchodzi cię moje zdanie to..
- No co?
- To jedź i jak dla mnie możesz nie wracać! - krzyknął, a jego oczy zrobiły się ciemne. Wstał gwałtownie i wybiegł z pokoju. Strasznie zabolały mnie jego słowa.. Jak on mógł być tak zazdrosny?! I jak mógł mi coś takiego powiedzieć! Tym razem nie wybaczę mu tego tak szybko.. Ze łzami w oczach spakowałam się szybko i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę pokoju Joanny. Niestety nie było jej, więc poszłam do Erika. Nerwowo zapukałam do drzwi. Brunet, tym razem ubrany otworzył mi drzwi i spojrzał na moją zaryczaną twarz. Nic nie mówiąc wpuścił mnie do środka. A ja rzuciłam torbę na podłogę i wtuliłam się w Erika. On przygarnął mnie mocno i po dłuższej chwili odsunął mnie, aby spojrzeć mi w oczy.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- Peeta..- wyszlochałam i znowu go przytuliłam.
- Cii uspokój się Katniss...- szepnął.
Brunet znowu odsunął mnie od siebie i wziął moją torbę. Zamknął drzwi za mną i poszedł zaparzyć herbaty. Usiadłam na kanapie i otarłam łzy. Po chwili dołączył do mnie brunet i podał mi kubek gorącej malinowej herbaty. Otulił mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Erik..
- Tak?
- Dziękuje. -szepnęłam.
- Za co?
- Za to, że jesteś. - spojrzałam na niego. Nagle rozległo się natarczywe pukanie do drzwi.
- Nie otwieraj. - poprosiłam, wiedziałam, że to Peeta.
- Poczekaj tu. - powiedział i wstał. Podszedł do drzwi i uchylił je lekko.
- Cześć Erik słuchaj jest tutaj Katniss? Wszędzie jej szukałem, ale nigdzie jej nie ma. Martwię się. Może mówiła ci gdzie idzie? - usłyszałam jego załamany głos.
- Naprawdę nie wiem gdzie może być, jak chcesz to pomogę jej szukać. - brunet skłamał i sięgnął po kurtkę.
- Nie.. poradzę sobie. Jakby się kontaktowała z tobą to powiedz okay? - poprosił Peeta.
- Jasne. Może poszła się gdzieś przejść..- Nie poszła. Pokłóciliśmy się i powiedziałem kilka słów za dużo.. Nie ważne, to cześć. - powiedział Peeta , a brunet zamknął drzwi i spojrzał na mnie, a ja znów zalałam się łzami. Chłopak podszedł do mnie i przygarnął do siebie. Podał mi chusteczki.
- Powiesz mi o co chodzi? - wyszeptał i spojrzał na mnie współczująco.
Przecież to chodziło o ciebie! - pomyślałam.
- Jest egoistą i strasznym zazdrośnikiem. - powiedziałam i otarłam łzy.
- Nie przejmuj się. On cię kocha i dlatego tak się zachowuję. Mając tak wspaniałą dziewczynę przy sobie każdy by był zazdrosny. - uśmiechnął się i pogładził mnie po plecach.
- Nie prawda.
- Prawda. Słuchaj, zróbmy tak. Pojedziemy na to przyjęcie i postarasz się o nim nie myśleć. Wyluzujesz się i pokażesz mu, że jesteś silna i to on nie jest ciebie wart. Okay?
- Okay. Spróbuję. - szepnęłam i zmusiłam się do uśmiechu.
********************************************************************************************
Oto wasz kolejny rozdzialik :D
Wiem, że nie jest za długi, ale tak wyszło :*Mam nadzieję, że podobał wam się mimo wszystko. Naprawdę starałam się napisać coś godnego przeczytania. Nie chciałam pisać długiego bezsensownego, tylko napisałam rozdział, który został przemyślany i mimo, że nie jest długi powinien was zaciekawić. MOJA WENA SZWANKUJĘ XD W JEDNEJ CHWILI MAM JEJ W NADMIARZEA W DRUGIEJ TOTALNY BRAK :/
Kocham was bardzo mocno robaczki <3Wasza A.
CZYTASZ
Igrzyska Śmierci - Peeta & Katniss
Fiksi Penggemar*W TRAKCIE EDYCJI* Jeśli chcecie dowiedzieć się co stało się po Igrzyskach odpowiedź znajdziecie właśnie tutaj! Jak potoczą się losy Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu? Czy odnajdą w końcu szczęście?