rozdział 38

890 59 17
                                    

Moim oczom ukazała się piękna złota bronsoletka z trzema zawieszkami w kształcie serca. Na jednej wygrawerowanie było moje imię, na drugim jego, a na trzecim "Na Zawsze". To był naprawdę przepiękny prezent. W środku spostrzegłam dołączoną karteczkę.


" Wszystkiego co najlepsze Katniss.. mam szczerą nadzieję, że przyjmiesz ten skromny podarunek i uczynisz mnie szczęśliwym nosząc go.. "                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     Twój Erik x
Zatkało mnie. Ten gest był naprawdę uroczy. Z wielkim uśmiechem na ustach założyłam bronsoletkę na nadgarstek, a karteczkę schowałam do pudełka, które włożyłam do szuflady. Spojrzałam na zdziwione miny dziewczyn.
- No co ? - zapytałam. - Myślicie, że powinnam ją przyjąć?
- No raczej pół mózgu! Ona jest cudowna! Kurde Peeta się postarał.. - powiedziała Joanna i podeszłą do mnie dokładnie oglądając podarunek.

- Raczej Erik..- mruknęłam zawstydzona. Jo spojrzała na mnie uważnie i wyczekująco. Westchnęłam i spuściłam wzrok.
- Katniss.. w co ty się wpakowałaś? - zapytała Joanna i pokręciła głową.
- W nic! To mój przyjaciel! Zrozumcie! Kocham Peetę i tylko on się dla mnie liczy! - wydarłam się i bezsilna upadłam na łóżko.
- Katniss ewidentnie powinnaś pogadać z Erikiem.. on na ciebie leci! - powiedziała cicho Delly. Spojrzałam na nią ze smutkiem.
- Wiem... próbowałam, ale on zarzeka się, że rozumie wszystko i nie będzie naciskać. - przyznałam.
- Ale to wobec niego nie fair.. - wymamrotała Annie.
- Wiem, ale co mam zrobić! Nie chce powtarzać historii z Gale'em... - wydusiłam i zakryłam twarz poduszką. Dziewczyny podeszły do mnie i objęły ramionami.
- Cokolwiek się wydarzy, będziemy z tobą! - zarzekły się. Cieszyły mnie te słowa. Nie doceniałam moich bliskich..
- Dzięki. - odparłam i tak oto zakończyłyśmy temat Erika. Dziewczyny po godzinie się pożegnały i zostałam sama ze swoimi myślami.
Długo rozmyślałam nad sprawą Erika. Owszem jest uroczy, przystojny, inteligentny.. Jest moim przyjacielem. Naprawdę go lubię. Może nawet kocham, ale jak kogoś z rodziny. Nie myślę o nim jak o Peecie.. Ale też nie jest mi obojętny. UGH! Jeszcze ten prezent, te wyznania.. Czemu muszę ranić ludzi, na których mi zależy? Chciałabym mieć go przy sobie, ale jako przyjaciela. Naprawdę nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki.. Co robić? Co robić ?
- Mogę wejść? - usłyszałam i podskoczyłam ze strachu. W drzwiach ujrzałam powód moich rozmyślań. Uśmiechnął się do mnie szczerze i czekał, aż coś powiem.
- T-tak jasne! - powiedziałam szybko i odwzajemniłam uśmiech. Brunet nie czekając dłużej usiadł obok mnie i przywitał się całując mnie w policzek. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku.

 - Co jest ? - zapytał widząc moje zdenerwowanie.

- Nie nic. - wymamrotałam i przeczesałam palcami włosy.

- Widzę, że ją nosisz.. cieszę się. - rozpromienił się. Lubię kiedy jest szczęśliwy.

- Jest piękna. Po za tym, to symbol naszej przyjaźni prawda? - specjalnie podkreśliłam słowo "przyjaźń". Brunet trochę spochmurniał.

- Tak.. przyjaźni. - szepnął i uśmiechnął się leciutko. Widziałam, że go ranię, ale między nami nic nigdy nie będzie.

- Co cię do mnie sprowadza kumplu? - szturchnęłam go w ramię, aby rozładować atmosferę. Zmiana tematu mnie uratowała.
- A czy ja nie mogę przyjść cię odwiedzić tak po prostu ? - zapytał z udawanym wyrzutem.Zaśmiałam się i poczęłam bawić się bronsoletką.
- Oczywiście, że możesz. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Dobra powiem ci. Chciałem się zapytać czy zechcesz jutro mi towarzyszyć na przyjęciu zaręczynowym mojej siostry... Wiem, że to tak nagle, ale jakoś tak wyszło... Zgodzisz się ?
- Erik ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć. Tak bardzo mu na tym zależy.. Ugh!
- Już wiem co chcesz powiedzieć..
- A to niby skąd?
- Bo cię znam.
- W takim razie wiedziałeś, że się zgodzę? - powiedziałam i uśmiechnęłam się do bruneta. Chłopak nagle się ożywił i mocno mnie przytulił.
- Naprawdę? Dziękuję Ci! Jesteś cudowna! - cieszył się jak dziecko. Miło, że przynajmniej kogoś mogę uszczęśliwić.
- A więc, polecimy do dystryktu Trzeciego. Tam odbędzie się impreza. Moja siostra jest bardzo ciekawska, ale również bardzo miła. Po prostu nie chciałem jechać tam sam. Wszyscy będą z osobami towarzyszącymi i tak mi głupio samemu... Reszty dowiesz się jutro. - zaczął gadać jak najęty i nawet nie zauważyłam kiedy złapał mnie za rękę i splótł nasze palce.
- Nie ma sprawy, serio. - mruknęłam i poczochrałam go po głowie. Wiem, że za tym nie przepada. Ale kiedy ja to robię to mu nie przeszkadza. Zaśmiał się i zaczął mnie gilgotać, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. On zawsze umiał poprawić mi humor. Nagle usłyszałam donośne chrząknięcie i odskoczyłam od przyjaciela jak oparzona. W progu stał mój mąż i opierał się o framugę drzwi, przyglądając nam się ze złością.

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz