Widzę go. Czeka na mnie na jednej z ławek za pałacem. Nie wygląda na zadowolonego. Nie pewnie idę w jego stronę. Delikatnie siadam obok niego i czekam aż się odezwie jednak to nie następuje.
- I jak ci poszło? - pytam.
- Nijak.. Gdy tylko podjąłem temat,ona powiedziała, że nie będzie mi się z niczego tłumaczyć. Że nie chce rozmawiać o Isabelli. Dla niej to przeszłość i bardzo bolesny temat. - oznajmia Haymitch.
- Może coś się kiedyś złego wydarzyło..
- Chyba tak.. ale możemy sobie tylko gdybać. Nasz plan nie wypalił trudno.
- Może ja z nią pogadam? - pytam.
- Skarbie daj spokój. To nic nie da. Próbowaliśmy i nie wyszło. Na nią trzeba mieć sposób. Mnie w to nie mieszaj więcej. Daj znać jak się czegoś dowiesz.. - mówi i odchodzi.
- Ale Haymitch! Nie możesz mnie tak z tym zostawić! A idź do diabła!!!
- Wybacz skarbie, ale nie chcę ryzykować relacji z Effie. Ty też nie powinnaś ciągle okłamywać Peety ,bo w końcu go stracisz..
- A co ty tam wiesz! Robię to dla jego dobra.. - mówię i szybkim krokiem idę w kierunku pałacu. Klnę pod nosem i kopię każdy napotkany kamyk.
- Co jest Kotna? Coś się stało? - słyszę głos Gale'a za plecami.
- Hej Gale. Nie nic się nie stało. Po prostu Haymitch mnie wkurzył. A co ty tu robisz? Nie miałeś wyjechać?
- Miałem do wyboru wyjechać na akcję lub jechać z wami do Piątki, więc oczywiście wybrałem wyjazd w twoim towarzystwie. - mówi i szeroko się uśmiecha. Mimo mojego nastroju zdobywam się na uśmiech.
- Chociaż jedna dobra wiadomość. Przepraszam cię Gale, ale mam sprawę do załatwienia i naprawdę nie mam czasu. Nadrobimy to później. Pa. - mówię i go przytulam na pożegnanie.
- Do zobaczenia Kotna.
Posyłam mu blady uśmiech i ruszam korytarzem w stronę pokoju. Nie mogę iść do Effie teraz.. nie sama. Nie poradzę sobie z tym sama. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc właśnie kopnęła mnie w tyłek. Jest jeszcze Peeta. Może właśnie do niego powinnam pójść i wszystko mu powiedzieć. Tak! On mi na pewno pomoże. Długo nie miał przebłysków, więc chyba warto zaryzykować. Staję przed drzwiami pokoju.Dobra wejdę tam i tak po prostu mu powiem. Biorę głęboki wdech i naciskam klamkę. Wchodzę i cicho skradam się do kuchni, z której wydobywa się piękny i aromatyczny zapach. To potrawka z jagnięciny. Mmmm.. Katniss skup się!
- Kochanie czemu się skradasz? - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Nie skradałam się.. - kłamię i siadam na krześle.
- Yhym... I jak tam na spotkaniu z Haymitch'em i Effie ?
- Źle, Haymitch mnie wkurzył.
- Co się stało? - Peeta przerywa gotowanie i siada obok mnie.
- Chodzi o Effie. Bo dowiedziałam się,że ona ma jakiś związek z Isabellą. I na dodatek ten list i te kłamstwa.. i nie wiem co o tym myśleć. - jąkam się i zaczynam mówić jak wariatka.
- Zaraz zaraz uspokój się. Jaki list ? Jakie kłamstwa? - pyta i kuca przede mną. Spogląda na mnie zatroskany.
- No bo.. Jak układałam te książki to znalazłam list zaadresowany do Effie. No i.. go otworzyłam. Zresztą sam go zobacz. - podaje mu świstek.
- Nic nie rozumiem. Co Effie ma z tym wspólnego?
- Ta Elizabeth to córka Snow'a. A Effie była opiekunką Isabelli. Haymitch mi powiedział.
CZYTASZ
Igrzyska Śmierci - Peeta & Katniss
Fanfiction*W TRAKCIE EDYCJI* Jeśli chcecie dowiedzieć się co stało się po Igrzyskach odpowiedź znajdziecie właśnie tutaj! Jak potoczą się losy Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu? Czy odnajdą w końcu szczęście?