Znowu bezsenna noc. Dochodziła trzecia, a ja leżałam wtulona w Peetę i rozmyślałam nad tym co się wydarzyło. Wszystko mi się mieszało. Wiedziałam jedno... musiałam przekonać dystrykty, aby ocalić rodzinę. Kolejny raz. Wiedziałam, że muszę zadzwonić do mamy, aby dowiedzieć się czy wszystko u nich w porządku.
Spojrzałam na Peetę. Najdelikatniej jak potrafiłam pogładziłam go po policzku, po chwili z pod zasłony jego bujnych rzęs wyłoniły się jego błękitne oczy.
- Katniss - powiedział zachrypniętym głosem.
- Nie chciałam cię obudzić, przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Czemu nie śpisz? Koszmary cię męczą?
- Nie to nie koszmary. Po prostu ten cały cyrk, w którym bierzemy udział to za dużo.
- Nie możesz się tak zamartwiać. - pocałował mnie w czoło i przyciągnął bliżej siebie. - Spróbuj zasnąć i nie myśl o tym. - jego ręka zaczęła przesuwać się wzdłuż mojego kręgosłupa. On zawsze potrafił mnie uspokoić i odgonić złe myśli. Mimo to, czułam, że będzie to dla mnie bezsenna noc.~~~~~~~~
- Katniss, obudź się. - powoli otworzyłam oczy. Nade mną oparty na łokciach nachylał się mój mąż. Jednak udało mi się zdrzemnąć choć chwilę. Jak dobrze, że mój organizm przestał słuchać lamentu umysłu i uzupełnił energię.
- Witaj, wyspany?
- Głodna?
- Pierwsza zapytałam! - uniosłam kąciki ust i w tym samym momencie mój brzuch wydał głośny niekontrolowany warkot.
- Chyba znam odpowiedź. - zaśmiał się. - Spałem jak głaz, więc przygotuj się na nadmiar energii tym spowodowany. - Szybko musnął moje wargi i pozwolił mi się wydostać z pod niego.Ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic i powoli wysuszyłam włosy. Zaplotłam je w warkocz ułożony na boku. Ubrałam mój ulubiony dres. Umyłam zęby i dokładnie przemyłam twarz nie przejmując się czymś takim jak makijaż. Odświeżona wyszłam z pomieszczenia i usadowiłam się na przeciwko Peety przy stole.
- Przepraszam, że tak długo.
- Nic nie szkodzi. Smacznego, kochanie.
- Tobie również.Zjedliśmy w milczeniu. Ciszę przerwało pukanie do drzwi.
Peeta skinął porozumiewawczo głowąw moją stronę, informując tym samym, że to on otworzy drzwi. Jednak ja nadstawiłam uszy, w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
- Hej Peeta, Haymitch kazał poinformować, że za pół godziny będziemy na miejscu. - usłyszawszy głos Gale'a wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
- Okay, coś jeszcze? - mruknął gniewnie Peeta. Jest jak pies ogrodnika w towarzystwie Gale'a co bywa zabawne, ale także lekko irytujące.- W sumie, chyba tak. Nie dąsaj się tak, bo złość piękności szkodzi. - brunet posłał Peecie kpiarski uśmiech, a ja ścisnęłam ramię męża, aby odpuścił. Jednak ku mojemu zaskoczeniu on puścił uwagę bruneta mimo uszu i zmierzył go wzrokiem.
- Hej Gale, zaczekaj. Możemy pogadać? - zagadnęłam pospiesznie. Peeta uniósł brwi i ze zmieszaniem wypisanym na twarzy zmierzył mnie wzrokiem.
- Hej Kotna. Bardzo chętnie, tylko...- Gale ma dużo do roboty, skarbie. - dopowiedział Peeta, a w jego oczach błysnęła złośliwość i coś w rodzaju satysfakcji.
- Peeta, jestem pewna, że Gale potrafi mówić sam. - możliwe, że trochę zbyt ostro to powiedziałam, ale wtrącenie blondyna było niepotrzebne.
- Kotna, Peeta ma rację. To nie jest najlepszy moment. - tak po prostu obrócił się na pięcie i odszedł wzdłuż korytarza.
***
Pierwszy sygnał i od razu poczta głosowa odzywa się w słuchawce. Moja mama oczywiście nie odbierała.
- Do kogo dzwonisz, Katniss?
- Do mamy, ale nie odbiera.
- Pewnie jest zapracowana. Niedługo oddzwoni, zobaczysz.
Po chwili milczenia przyznałam na głos:
- Zastanawiam się czemu Gale nie chciał ze mną rozmawiać.
- Pewnie ma dużo na głowie.
- Chwila rozmowy nic by nie zaszkodziła. - wolałam nie wspominać o irytującym zachowaniu Peety, mimo łagodnego usposobienia, miewa gwałtowne wybuchy złości, których wolałam nie prowokować.
- Nie myśl o tym i chodź tutaj. - zbliżył się do mnie, aby mnie przytulić. W pokoju rozległ się dźwięk dzwonka telefonu. Rzuciłam się łapczywie w stronę komórki i przyłożyłam ją do ucha.
- Halo? To ty mamo?
- Dzwoniłaś. Czy coś się stało?
- Wszystko dobrze. Chciałam zapytać jak z Jack'iem?
- Bardzo dobrze się miewa. Dzięki nowoczesnemu sprzętowi Jack wróci bardzo szybko do pełnej sprawności fizycznej.
- To wspaniale.
- Katniss, muszę kończyć odezwę się później.
Po co dzwoni skoro nie może poświęcić mi chociażby kilku minut? Zrezygnowana odłożyłam urządzenie na stolik. Dzisiaj nikt nie ma czasu, by ze mną porozmawiać. Czyżby coś się za tym kryło? Pozostało mi tylko czekać, aż ktoś znajdzie dla mnie chwilę. Nie licząc mojego męża, który nie odstępuje mnie na krok.
CZYTASZ
Igrzyska Śmierci - Peeta & Katniss
Fiksi Penggemar*W TRAKCIE EDYCJI* Jeśli chcecie dowiedzieć się co stało się po Igrzyskach odpowiedź znajdziecie właśnie tutaj! Jak potoczą się losy Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu? Czy odnajdą w końcu szczęście?