rozdział 26

1.3K 63 31
                                    

-Effie Ałć! - krzyczę, bo kobieta rozczesuje mi włosy, ale robi to bardzo sadystycznie.. Flavius robi to o wiele lepiej i delikatniej. Ale i tak jej dziękuję za to, że pomogła mi z fryzurą i strojem. To moja mała jednoosobowa ekipa przygotowawcza. Po kilku minutach katorgi jestem uczesana w pięknego koka z wplecionymi w niego ozdobami. Mimo, mojego złego samopoczucia uśmiecham się na swój widok.

- Gotowe. - mówi i się uśmiecha. Odwzajemniam uśmiech i podchodzę do lustra. Wyglądam cudownie.

- Dziękuję Effie. Za wszystko. - mówię i ją przytulam. Nie robię tego często.

- Och, Katniss wyglądasz przepięknie. - mówi. - A teraz pozwól, że pójdę na chwilę do Peety. Zobaczę czy poradził sobie beze mnie. - oznajmia i wychodzi z pomieszczenia. Po chwili słyszę ciche pukanie i do pokoju wchodzi Peeta wraz z Effie i Joanną.

- Wow! Kochanie wyglądasz zjawiskowo.. - mówi Peeta , wytrzeszcza oczy i otwiera usta z wrażenia. Czuję jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Nie pierwszy raz mi to mówi, ale za każdym razem się czerwienię.

- No no ciemna maso, fajnie wyglądasz. - mówi Joanna i posyła mi oczko. A tej co? Stała się miła dla mnie czy to kolejny docinek..

- Dzięki. To co idziemy. Chcę tam jak najszybciej iść i równie szybko wyjść. Naprawdę są ważniejsze sprawy niż takie bezsensowne przyjęcia. Urządza je tylko po to, by zamydlić wszystkim oczy. By ukryć co się dzieje w tym cholernym Panem! Ale w końcu wszystko się wyda i nic tego nie powstrzyma. - wyrzucam z siebie całą złość. Effie patrzy się na mnie jak na wariatkę.. Joanna wybucha śmiechem, a Peeta podchodzi do mnie i mówi,że powinnam się uspokoić.

- Katniss, uspokój się! Dama się tak nie zachowuję! Ile razy ci to mówiłam.. lepiej już chodźmy.- Krzyczy Effie i robi się czerwona jak burak. Łapię Peete pod ramię i wychodzimy na korytarz. Z mojej prawej strony idzie Joanna. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Spogląda na mnie i mówi.

- Widzę,że nie jesteś taka głupia jak myślałam. Ja też widzę co tu się dzieje i również mnie to wkurza. Ale jeśli chcesz mówić coś takiego to nie rób tego w obecności kamer , które są w całym pałacu. W każdym pokoju ..kumasz ? - mówi półgłosem, a ja kiwam potakująco głową. Czemu nikt mi tego nie powiedział?! Czuję,że zaraz znowu powiem coś czego nie powinnam, więc postanowiłam,że nie odezwę się do nikogo oprócz najbliższych. Lepiej nie ryzykować. Effie wraz z Haymitch'em prowadzą nas do ogromnej sali, która wygląda identycznie do tej, w której odbyła się pierwsza uroczysta kolacja. A może to ta sama sala.. nie wiem.

- Katniss pamiętaj. Zachowuj się odpowiednio. Miłej zabawy kochani! Chodź Haymitch. - Mówi Effie i rzuca się w wir zabawy. Czyli cały pałac jest dzisiaj praktycznie pusty. Wszyscy są tutaj. Idiotyczne. Nikt by nie zauważył, nawet gdyby weszła tutaj Isabella z bandą rebeliantów. Wszyscy się rozchodzą. Nawet Peeta gdzieś zniknął. Próbuję wypatrzeć go w tłumie,ale nigdzie go nie ma. Co to ma być?! Czemu mnie zostawił na środku sali samą.

- Hej Kotna. Zatańczysz? - pyta ktoś. Odwracam się i omal nie wpadam na Gale'a. Co on tu..? Przecież wyjechał .. tak mi wiadomo. Ale cieszę się,że wrócił. Wygląda czarująco. Ma na sobie najzwyklejszy czarny smoking i czerwony krawat. Uśmiecham się do niego. Dziwnym trafem jego widok poprawił mi humor.

- Jasne! - odpowiadam i go przytulam. Puścili wolnego, więc kołyszemy się lekko raz w prawo raz w lewo. Chcę go zapytać gdzie był.. dlaczego wyjechał i nic mi nie powiedział. Ale to on zaczyna mówić.

- Przepraszam,że wyjechałem bez słowa, ale pomagałem w poszukiwaniach. Musiałem zastąpić strażnika, którego zabili ludzie Isabelli. On i jego kilku kolegów zostali zabici kiedy wracali ze służby. Ale nie mówmy o tym. Może powiesz mi co się u ciebie działo kiedy mnie nie było ? - mówi łagodnie. Powoli przetrawiam jego słowa. Gale mimo tego wszystkiego pomagał szukać Jack'a i narażał życie. To miłe.

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz