W ciszy wróciliśmy do domu. Zajęliśmy miejsca na kanapie.
Nasze spojrzenia się spotkały. Błękit jego oczu pociemniał.
- Katniss, nie chcę już żadnych wyjaśnień. Chcę tylko, abyś mi bardziej zaufała. Przecież nie jestem tu po to, aby cię kontrolować i mówić ci co masz robić ze swoim życiem. Jestem tu, bo moje serce należy do ciebie, a ja z całych sił próbuję cię wspierać, troszczyć się o ciebie.- Tak bardzo cię przepraszam, że od razu nie powiedziałam ci, co planuję. Tylko, że wiem jaka jest między wami sytuacja i nie chciałam pogarszać sprawy. Jednak wyszło jak zwykle.
- Więcej zaufania. O tyle proszę. - ścisnął moją dłoń i wyraz jego twarzy złagodniał. Dotknęłam jego policzka i pogładziłam kciukiem.
- Tobie ufam jak nikomu innemu. Po prostu instynktownie próbuję chronić bliskie mi osoby, nie chciałam obarczać cię moimi problemami. Nie chciałam, żebyś się martwił, ani denerwował.
- Wiem, że nie zrobiłaś tego w złym celu.
- Kocham cię.
- Kocham cię. - wyszeptał i nachylił się. Złożył na moich wargach delikatny pocałunek, a ja objęłam go ramionami i mocno się w niego wtuliłam.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .- To co z tym wspólnym pieczeniem. - zapytałam, gładząc go po szyi. Peeta uśmiechnął się szeroko i biegiem ruszył do kuchni. Podążyłam za nim. Spostrzegłam, że z szafki wyciąga biały proszek. O nie,chyba wiem co zamierza zrobić.
- Peeta, nie rób tego! - ostrzegłam go i próbowałam zabrać mu mąkę.
- Katniss, boisz się mąki? - zapytał rozbawiony.
- Boję? - zmarszczyłam brwi, zdziwiona. Po chwili ruszyłam biegiem na Peete i zaczęliśmy obrzucać się mąką. Chwilę później byliśmy cali w białym proszku. Usiadłam na blacie kuchennym, a blondyn stanął przede mną. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować po szyi. Trwaliśmy tak chwilę, aż niespodziewanie do domu wbiegła Anne, trzymając Jacka i Flinna za ręce.
- Hej! Pomyślałam, że sama przyprowadzę Jacka.- oznajmiła Anne.
- Dobrze, Anne dziękujemy.- posłałam jej uśmiech i wyciągnęłam ramiona w kierunku Jack'a. Malec podszedł do mnie i się przytulił.
- Mamo, czemu ty i tata jesteście cali w mące? - zapytał chłopiec i dotknął palcem mojego policzka.
- Chcieliśmy upiec ciasto i tak jakoś wyszło. - oznajmił Peeta i poczochrał go po włosach.
- Anne, czy zechcesz zostać na obiedzie?
- Niestety nie mogę, muszę szykować się do wyjazdu.
- Ach, no tak jutro wyjazd do Kapitolu.
- Z kim zostawicie synka?
- Ze Śliską Sae.
- Och, też się jej zapytam, czy Flinn mógłby u niej zostać. Do zobaczenia!
Jack pobiegł do swojego pokoju, a Peeta i ja poszliśmy się umyć.
Po kilku minutach, głośny huk rozległ się po domu. Wybieglam jak oparzona z pod prysznica. Szybkim ruchem narzuciłam szlafrok. Zeszłam do salonu.Ciekawe kogo zastanie Katniss w salonie?
Mam nadzieje, że wam się podobało; )
☆→★
![](https://img.wattpad.com/cover/42754807-288-k308304.jpg)
CZYTASZ
Igrzyska Śmierci - Peeta & Katniss
Fanfiction*W TRAKCIE EDYCJI* Jeśli chcecie dowiedzieć się co stało się po Igrzyskach odpowiedź znajdziecie właśnie tutaj! Jak potoczą się losy Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu? Czy odnajdą w końcu szczęście?