rozdział 10

1.8K 97 2
                                    

    W ciszy wróciliśmy do domu. Zajęliśmy miejsca na kanapie. 
Nasze spojrzenia się spotkały. Błękit jego oczu pociemniał. 
 - Katniss, nie chcę już żadnych wyjaśnień. Chcę tylko, abyś mi bardziej zaufała. Przecież nie jestem tu po to, aby cię kontrolować i mówić ci co masz robić ze swoim życiem. Jestem tu, bo moje serce należy do ciebie, a ja z całych sił próbuję cię wspierać, troszczyć się o ciebie. 

- Tak bardzo cię przepraszam, że od razu nie powiedziałam ci, co planuję. Tylko, że wiem jaka jest między wami sytuacja i nie chciałam pogarszać sprawy. Jednak wyszło jak zwykle. 

- Więcej zaufania. O tyle proszę. - ścisnął moją dłoń i wyraz jego twarzy złagodniał. Dotknęłam jego policzka i pogładziłam kciukiem.

- Tobie ufam jak nikomu innemu. Po prostu instynktownie próbuję chronić bliskie mi osoby, nie chciałam obarczać cię moimi problemami. Nie chciałam, żebyś się martwił, ani denerwował.

- Wiem, że nie zrobiłaś tego w złym celu. 

- Kocham cię. 

- Kocham cię. - wyszeptał i nachylił się. Złożył na moich wargach delikatny pocałunek, a ja objęłam go ramionami i mocno się w niego wtuliłam. 

 
   
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

    - To co z tym wspólnym pieczeniem. - zapytałam, gładząc go po szyi. Peeta uśmiechnął się szeroko i biegiem ruszył do kuchni. Podążyłam za nim. Spostrzegłam, że z szafki wyciąga biały proszek. O nie,chyba wiem co zamierza zrobić.
    - Peeta, nie rób tego! - ostrzegłam go i próbowałam zabrać mu mąkę.
    - Katniss, boisz się mąki? - zapytał rozbawiony.
    - Boję? - zmarszczyłam brwi, zdziwiona. Po chwili ruszyłam biegiem na Peete i zaczęliśmy obrzucać się mąką. Chwilę później byliśmy cali w białym proszku. Usiadłam na blacie kuchennym, a blondyn stanął przede mną. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować po szyi. Trwaliśmy tak chwilę, aż niespodziewanie do domu wbiegła Anne, trzymając Jacka i Flinna za ręce.
    - Hej! Pomyślałam, że sama przyprowadzę Jacka.- oznajmiła Anne. 
    - Dobrze, Anne dziękujemy.- posłałam jej uśmiech i wyciągnęłam ramiona w kierunku Jack'a. Malec podszedł do mnie i się przytulił.
    - Mamo, czemu ty i tata jesteście cali w mące? - zapytał chłopiec i dotknął palcem mojego policzka.
    - Chcieliśmy upiec ciasto i tak jakoś wyszło. - oznajmił Peeta i poczochrał go po włosach.
    - Anne, czy zechcesz zostać na obiedzie? 
    - Niestety nie mogę, muszę szykować się do wyjazdu.
    - Ach, no tak jutro wyjazd do Kapitolu.
    - Z kim zostawicie synka? 
    - Ze Śliską Sae.
    - Och, też się jej zapytam, czy Flinn mógłby u niej zostać. Do zobaczenia!
    Jack pobiegł do swojego pokoju, a Peeta i ja poszliśmy się umyć.
Po kilku minutach, głośny huk rozległ się po domu. Wybieglam jak oparzona z pod prysznica. Szybkim ruchem narzuciłam szlafrok. Zeszłam do salonu.

Ciekawe kogo zastanie Katniss w salonie?
Mam nadzieje, że wam się podobało; )
☆→★
   


Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz