rozdział 11

1.6K 110 9
                                    

Mój pijany mentor, wężykiem przeszedł salon i zrzucił wazon po drodze. Wyjął z barku jedną butelkę wina i odwrócił się w moją stronę. 

- O skarbie! -  zaczął i otworzył wino.

- Cholera, Haymitch!

- Skarbeńku, przyszedłem pożyczyć trochę wina z waszego barku. - powiedział i podniósł butelkę do góry. - Och, witaj Peeta! Może napijesz się ze mną? - zapytał rozbawiony.
Poczułam oddech Peety na szyi. Zerknęłam na niego, a on posłał mi spojrzenie "Ja to załatwię", skinęłam głową.
- Witaj Haymitch, co ty tu robisz o tej porze? - zaczął łagodnie Peeta.
- No i kolejny mnie wygania! - krzyknął oburzony Haymitch. Jeśli nie przestanie się wydzierać obudzi Jack'a.
- Tego nie powiedziałem. - oznajmił mój mąż.
- No i oczywiście ja jestem ten zły. - wybełkotał mężczyzna.
- Nikt tak nie powiedział. Haymitch, może odprowadzę cię do domu, lub prześpisz się w pokoju gościnnym? - piekarz podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Mentor strzepnął ją.
- Dobra, dobra. Niewdzięcznicy! -zatoczył się do wyjścia i porozlewał przy tym alkohol. Peeta poszedł za nim i zaprowadził go do domu.
Co tu się przed chwilą wydarzyło? Eh... powinnam się przyzwyczaić.
Po kilku minutach mój chłopiec z chlebem wrócił do domu i uśmiechnął się ciepło.
- Poszedł spać? Czy robił kolejną awanturę?
- Ach, ten Haymitch. Jutro będzie miał ogromnego kaca. - podszedł do mnie i objął.
- Padam z nóg .- szepnęłam i oparłam głowę na ramieniu męża. Peeta wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Czekałam, aż położy się obok mnie i wtuliłam się w jego pierś. Nagle nasz synek wpadł i przecierając oczy, wdrapał się na łóżko. 
- Mamo... Tato...Mogę dzisiaj spać z wami? - chłopczyk ziewnął i leniwie uśmiechnął się do nas.
- Kochanie, oczywiście, że tak. - powiedziałam i zrobiłam miejsce pomiędzy mną a blondynem.
Jack wskoczył na środek i momentalnie zasnął. Pogładziłam jego blond włosy, które były miękkie i opadały mu na czoło. Jack zamlaskał i wtulił się we mnie. Pocałowałam go w główkę i spojrzałam na mojego ukochanego. Pochylił się w moją stronę i cmoknął mnie w czoło, po czym ułożył się wygodnie i pochłonął go sen. Zaczęłam zastanawiać się, co przyniesie jutrzejszy dzień. Co czeka nas w Kapitolu i dlaczego jesteśmy tam wzywani? Nie chcę wracać do przeszłości. Sama myśl, przysparza mi wiele bólu i żalu. Przymknęłam oczy. W moim śnie pojawiła się Prim, która chwyciła mnie za rękę i z uśmiechem na jej pięknej młodej twarzyczce, poprowadziła leśną ścieżką, nad jezioro. Prim nie lubiła lasu, ale tutaj, w krainie snów, wszystko jest możliwe. 

Hej jak wam się podoba?
☆ → ★
Znowu pojawia się Haymith. Mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko temu. :D

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz