rozdział 27

1.4K 60 40
                                    

Ta cała sprawa z ciążą powoli zaczyna mnie przerastać. W jednej chwili mam ochotę się śmiać, a w drugiej płakać. I jeszcze te ciągłe zawroty głowy i mdłości doprowadzają mnie do szału. Mimo wsparcia bliskich, nie czuję się gotowa. Tylko Gale zachowuje się normalnie. W przeciwieństwie do Peety ,który nie posiada się ze szczęścia. Może gdyby to było dziecko Gale'a zachowywał by się podobnie. Z resztą nie ważne. No i jeszcze ten jutrzejszy wyjazd do Piątki. Paylor ze względu na naprawę torów w Czwórce po wybuchu bomby rebeliantów przełożyła go na jutro. Może i lepiej. No i jeszcze dzisiaj spotykam się z Effie,Haymitch'em i Plutarch'em w sprawie przemówienia.
Jesteśmy już po śniadaniu. Peeta jest u Haymitch'a od ponad godziny. Leżę na kanapie i czytam jakieś czasopismo, które codziennie podrzuca nam sprzątaczka. Praktycznie na każdej stronie są jakieś wybujałe sukieneczki lub inne badziewia. Eh, odkładam gazetę i kieruję się w stronę półki nad telewizorem, na której znajdują się stosy książek. Skoro i tak nie mam nic do roboty zaczynam je przeglądać. Moją uwagę przykuwa świstek ,który wypadł z jednej z nich. To jakiś list.

" Effie, jeśli znajdziesz ten list, to znaczy,że ja zapewne już nie żyję. Błagam cię tylko o jedno zaopiekuj się moją córką." Elizabeth

Co to ma być ? Jaka Elizabeth? Jaka córka? I co ma z tym wszystkim wspólnego Effie? Dlaczego ten list w ogóle jest w tym apartamencie.. chyba sama sobie mogę odpowiedzieć... ten apartament chyba zamieszkiwała Effie. A list jest akurat w ulubionej książce Effie. Tylko kto to jest Elizabeth? I co Effie przed nami ukrywa ? Chyba również powinnam porozma-wiać z Haymitch'em.. w końcu to on zna ją najlepiej, co roku był mentorem i co roku podróżował w jej towarzystwie. Również ostatnio zauważyłam ,że się do siebie zbliżyli..

- Katniss co robisz ? - pyta Peeta, a ja podskoczyłam ze strachu i z mojego gardła mimowolnie wydobył się stłumiony krzyk.

- Boże!! Peeta nie strasz mnie tak! - karcę go i chowam liścik do kieszeni spodni. Kiedy w ogóle on tu wszedł?!

- Przepraszam. Widzę,że zainteresowałaś się książkami.Znalazłaś coś fajnego? - pyta i klęka obok. Łapie książkę z mojej prawej ręki.

- Romeo i Julia ? Serio? - pyta i spogląda na mnie.

- Nie tak tylko je przeglądam i nic ciekawego nie znalazłam.. - odpowiadam i zaczynam układać je z powrotem na półkę biorę jeden stosik. Drugi bierze Peeta i pomaga mi układać.

- Nie musisz. Posprzątam w końcu to ja zrobiłam bałagan. - mówię i posyłam mu blady uśmiech.

- A ja ci pomogę go ogarnąć. - oznajmia i szeroko się uśmiecha.

- Jak chcesz... a co tam u Haymitch'a ? Jakieś nowości ?- zmieniam temat.

- Wszystko chyba dobrze, a nowość hmm ... był trzeźwy, lecz lekko skacowany. - mówi i posyła mi piękny uśmiech.

- No to rzeczywiście nowość. - odwzajemniam uśmiech i odkładam ostatnią książkę na półkę. - A jak tam Effie? Widziałeś ją dzisiaj ? - pytam jakby nigdy nic i siadam ponownie na kanapie.

- A co ma być .. siedzi u Haymitch'a. Chociaż chodzi jakaś przybita od przyjęcia. - oświadcza i siada obok mnie. Kładzie swoją rękę na mojej.

- A ty jak się czujesz? Nadal masz mdłości? - pyta zatroskany.

- Bywało gorzej. Ale to dopiero drugi miesiąc, więc.. - mruczę pod nosem i opieram głowę na oparciu kanapy.Wolną ręką sięgam po szklankę herbaty miętowej. Biorę mały łyk i czuję miłe uczucie ciepła, które rozlewa się po moim ciele.

- Dzisiaj nie będą nas męczyć przyjęciami ,więc pomyślałem sobie,że spędzimy ten dzień w niesamowitym miejscu. Co ty na to? - oznajmia z uśmiechem i otula mnie ramieniem.

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz